Rozdział 33

1.7K 175 27
                                    

Wiesz, co powstrzymuje cię przed tym, czego pragniesz?

Kto sprawia, że czujesz się słaba?

Nie twoi wrogowie, nie twoje lęki, i nie przeciwności losu.

To ty sama,

to ty i twoje sumienie jesteście dla siebie największą przeszkodą.

Jeśli wybaczysz sama sobie,

większość przeszkód po prostu zniknie.


        Rudowłosa otworzyła oczy, ale czuła się strasznie zdezorientowana. Rozejrzała się po ciemnym pomieszczeniu i nie dostrzegła żadnego światła, nawet w postaci okna. Było jej dziwnie zimno, a po ciele przechodziły dreszcze strachu. Otaczała ją kompletna ciemność, a potem zdała sobie sprawę, że siedzi na krześle.

        Siedziała na krześle, a jej nogi i ręce były do niego przywiązane.

        Wzięła drżący oddech, a całe jej ciało w jednej chwili zadrżało. Nerwowo poruszała rękoma, ale nie potrafiła się uwolnić. Jedyne co zyskała, to kolejne obtarcia na ciele.

        – Co się, do cholery, dzieje? – szepnęła już całkowicie spanikowana, a łzy frustracji zaczęły wypełniać jej oczy.

        Nic nie rozumiała. Ostatnie co pamiętała, to zaśnięcie na ciepłej piersi Antka. Jego czuły pocałunek i zapewnienie, że z nim jest bezpieczna. Była w jego mieszkaniu... jak więc znalazła się w tym dziwnym miejscu, w dodatku związana? Nie wiedziała i ani trochę się jej to nie podobało.

        – Antek? – szepnęła cicho, ze strachem w głosie.

        Miała nadzieję, że chłopak nagle się pojawi i wszystko jej wytłumaczy, ale przeliczyła się. Zamiast tego, pomieszczenie rozjaśniło światło, a w drzwiach pojawił się ktoś, kogo na pewno nie spodziewała się zobaczyć i zdecydowanie nie był to Antek.

        Ojciec Kuby stał w drzwiach, oparty o framugę. Cały czas patrzył wprost w jej przestraszone oczy, a na jego ustach majaczył zadowolony z siebie uśmiech. Nic się nie zmienił  od ich ostatniego spotkania, oprócz tego, że w tamtej chwili wyglądał jak szaleniec, a Oliwia podświadomie wiedziała, że nic co ją czeka, nie okaże się czymś dobrym.

        Nie, gdy ten człowiek był w pobliżu i tak bardzo jej nienawidził.

        – Co się dzieje? Dlaczego jestem związana? – zapytała drżącym głosem, starając się nie pokazywać swojego strachu. Ostatnie, czego chciała, to by wiedział, jak bardzo się boi. – Czego pan ode mnie chce?

        – Dawno się nie widzieliśmy, co? – zaśmiał się, ale na jego twarzy była tylko złość. – Fajnie jest dalej układać sobie życie bez mojego syna, mała dziwko?

        – Ja... – zaczęła, ale jej głos zadrżał i nie była w stanie powiedzieć ani słowa więcej. Chciała się bronić, powiedzieć, że cały czas o nim myśli, ale nie potrafiła wykrztusić z siebie choćby słowa.

        – Co ty? Zawsze to ty byłaś najważniejsza, co? Zabiłaś go, mała wiedźmo, i nie przejęłaś się tym, ile osób zranisz – powiedział, a z jego twarzy nie można było wyczytać żadnych uczuć. Tylko czysty i niezaprzeczalny gniew.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz