Czasami tak bardzo potrzebujemy pomocy,
ale po prostu nie umiemy jej przyjąć.
Odpychamy i ranimy bliskie osoby licząc, że to pomoże.
A podświadomie mamy nadzieję, że i tak zostaną.
Mimo wszystko.
– Te odwiedziny podobno miały mnie przekonać do tego, że wszystko jest w porządku. Ale chyba nie bardzo wyszło – westchnął Michał. – Nie zrozum mnie źle, ale z pewnością nie wyglądasz na wypoczętą.
Oparł rękę o samochód i spojrzał Oliwii prosto w oczy. Jednak po chwili dziewczyna odwróciła wzrok, zagryzając wargę. Tyłem oparła się o jego samochód i naciągnęła dżinsową kurtkę na zmarznięte dłonie.
Najwyraźniej nie była w stanie dłużej wytrzymać jego uważnego spojrzenia.
Michał przyjechał do niej z zamiarem dowiedzenia się, o co tak naprawdę chodzi. Był praktycznie pewien, że gdy wyjeżdżała, miała w zanadrzu jeszcze sporo tabletek. Chciał jakoś wyciągnąć z niej prawdę, ale dziewczyna uparcie wmawiała mu, że ich ostatnio nie potrzebuje.
Ale on jej nie wierzył. Jak mógł to zrobić, wiedząc, że tabletki same nie wyparowały? Po drugie, zbyt dobrze ją znał, by nabrać się na te kłamstwa. W dodatku ta zmęczona twarz i smutne oczy, mówiły mu wszystko.
Koszmary powróciły i tego jednego był pewien.
Pytanie tylko, dlaczego wróciły oraz z jakiego powodu znowu się przed nim zamykała.
– Przecież wszystko jest w porządku – odparła, nie patrząc mu w oczy i spuszczając wzrok. – Zajęcia są świetne. Mam tu dwie bliskie osoby i... czego chcieć więcej? – posłała mu wymuszony uśmiech.
– Ile cię znam, co? Myślisz, że tak po prostu ci uwierzę? Widzę, że koszmary wróciły i nie wmówisz mi, że jest inaczej. Stało się coś złego czy z czymś sobie nie radzisz? – zapytał już bardziej stanowczym głosem.
Stanął tuż przed nią i zmusił, by na niego spojrzała. Wtedy kłamstwa już tak łatwo jej nie przychodziły, nie gdy musiała spojrzeć mu w oczy.
– Nic się nie stało.
– Oliwia, nie zamykaj się. Porozmawiaj ze mną, a postaram się pomóc. Nie musisz radzić sobie z problemami zupełnie sama – powiedział z troską, a potem chwycił ją za ramiona. – Nie możesz zrozumieć, że się martwię? Nie chcę, żebyś znowu cierpiała.
– Może nie chcę, żebyś się martwił – rzuciła. – Może po prostu chcę, żeby wszyscy zostawili mnie w świętym spokoju. Sama sobie ze wszystkim poradzę – powiedziała, siląc się na obojętność. – Robiłam to zawsze, więc i teraz dam radę.
Zepchnęła jego dłonie ze swoich ramion ze złością i ruszyła w stronę akademika. Nie była pewna, dlaczego była aż tak drażliwa. Może było to spowodowane brakiem snu, a może po prostu to wszystko wracało wraz z wahaniami nastrojów...
Daleko jednak nie zaszła, bo już po chwili poczuła jak mężczyzna łapie ją za ramię, skutecznie zatrzymując w miejscu. Delikatnie szarpnął ją w swoją stronę, odwracając ją tak, by na niego spojrzała.
I oczywiście Michał nie sprawił jej tym gestem bólu. Nie chciał też zrobić jej niczego złego, ale z innej perspektywy wyglądało to zupełnie inaczej....
CZYTASZ
Szukając ukojenia
RomanceIle razy słyszeliście o czyimś samobójstwie z powodu niespełnionej miłości? Ile razy myśleliście o tym, jak można odebrać sobie życie z takiego powodu? Przecież zerwanie z ukochanym to nie koniec świata, prawda? Jednak twoja perspektywa patrzenia na...