a pinch of cocoa

538 35 5
                                    

- Dziękuję. - Jisoo uwiesiła się na szyii brata.

Spotkanie z menadżerem poszło po jej myśli, choć w żadnych marzeniach nie spodziewała się podpisać umowy tak szybko. Zachwycona od razu pobiegła do sali prób swojego brata, aby uściskać go za wszystkie lata. Między nimi dochodziło często do sprzeczek jak i poważnych kłótni, lecz nikt w tej chwili nie przejmował się tymi nic nieznaczącymi epizodami. Obydwoje cieszyli się i nie chcieli tego zniszczyć. I chociaż Kasper ukrywał swoją posadę jak i wytwórnie, wybaczyła mu w chwili, gdy napisała ostatnią literę swojego nazwiska na dokumencie. Czuła, że szczęście jej brata udzieliło się jej, w malutkiej cząstce, ale zawsze.

- Może zaczniesz pracę, już pierwszego dnia znajdujesz wymów-... - nie dokończył, ponieważ niespodziewana siła uderzenia w ramie rozproszyła jego uwagę. Pomasował bolące miejsce i odchrząknął. - Postaraj się.

- Zawsze daję z siebie wszystko - zapewniła, choć wiedział to odkąd zaczęła stawiać kroki jako dziecko. Możliwe, że coś mu świtało już w pierwszej minucie jej narodzin, gdy pokazała na co ją stać, wykonując wielozłożeniową arię operową w szpitalu.

- Nie wątpię. - Podszedł do lustra, rozciągającego się wzdłuż ściany i włączył muzykę. Chciał dać jej kulturalnie do zrozumienia, że może opuścić pomieszczenie, aby obydwoje mogli poświęcić się swojej pracy.

Wyszła niechcąc robić problemu, jak i niechcąc usłyszeć negatywnych określeń na temat swojej osoby, do których była już przyzwyczajona. Lata spędzone pod jednym dachem z Taewoonem nauczyły ją wiele asertywności i ciętego języka.

Pomaszerowała do pokoju gwiazdy, której będzie szoferem, asystentką, menadżerem, pomocą kuchenną, ochroniarzem i jakąkolwiek osobą potrzebną w danej chwili. Zawsze lepsze to niż noszenie sprzętów lub słuchanie narzekań producentów na jej niską efektywność, choć wiele źródeł podaje, że jej efektywność utrzymywała tamte firmy.

Zapukała i weszła do pokoju oznaczonego P.C.Y.. Rozejrzała się po pomieszczeniu koncentrując się na osobie siedzącej przy oknie. Mężczyzna po trzydziestce jadł ramen, nie zwracając na nic uwagi, jakby ten kubeczek był jego całym życiem, mimo iż za nim na stole były rozłożone sześciopaki tego przysmaku. Mężczyzna uniósł wzrok, szybko wycierając ręce o spodnie. Jisoo podeszła bliżej, choć zaraz tego pożałowała, gdyż nieznajomy uścisnął jej dłoń, która nadal była mokra od zawartości kubełka ramenu. Wmusiła lekki uśmiech, ponieważ gdyby nie patrzyć na jego zachowanie, wydał jej się miłym mężczyzną.

- Czekaliśmy na ciebie. - zaczął z szerokim uśmiechem. - Przyniosłem też dla ciebie ramen, tak na powitanie.

- To bardzo miłe, - zatrzymała się, aby przypomniał jej swoje imię. - Hansol.

Ta dwójka zaczęła prowadzić bardzo ożywioną rozmowę, która obudziła jeszcze jedną osobę znajdującą się w tym pomieszczeniu. Chłopak otworzył szeroko oczy, uświadamiając sobie gdzie jest. Spojrzał na Rolexa, gdy usłyszał śmiech obcej mu dziewczyny i Hansola.

- Jisoo, tak? W końcu raczyłaś się pojawić. - Wstał i podszedł do klubu dyskusyjnego, który jadł w najlepsze ramen. - Poł godziny spóźnienia już pierwszego dnia.

- Bardzo przepraszam. Miałam spotkanie z menadżerem. Nie chciał-

- Hansol, zbieramy się skoro Jisoo już przyszła. - Dziewczyna starała się udać nie wzruszona, ale ton i postawa jaką reprezentował ten chłopak były nie do zniesienia. Traktował ją oschle i z wyższością, choć nie miał powodów, a przecież wzrost ponad metr osiemdziesiąt nie daje pozwolenia do pomiatania innymi. - Jak będziesz szła po samochód, zrób mi kawę.

Spojrzał się na nią wymownie, czekając tylko na jej wybuch złości. Takie osoby jak ona łatwo dają się wykorzystywać, a równie łatwo jest doprowadzić je do złości. Chłopak chciał sprawdzić nową pracownicę, która w ciągu pół godziny spowodowała jego zdenerwowanie. W końcu czekał na nią, aż zasnął, a przecież ma umówioną sesję zdjęciową na którą nie może się spóźnić jak ona.

- Mokka z białej czekolady posypana cynamonem z szczyptą kakao. Gdybyś była tak łaskawa możesz dodać jeszcze bitej śmietany. - Posłał jaj swój olśniewający uśmiech, który na koncertach jest fotografowany tysiąc razy na sekundę, a widownia traci zmysły równie szybko.

 - Posłał jaj swój olśniewający uśmiech, który na koncertach jest fotografowany tysiąc razy na sekundę, a widownia traci zmysły równie szybko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Take You Home | ChanyeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz