unpredictable character

352 37 7
                                    

- Cokolwiek zrobiłem, przepraszam. - powiedział poirytowany Chanyeol. Odwrócił się przodem do Jisoo, która siedziała na kanapie. Właściwie była to jego kanapa, którą z dobroci serca jej użyczył, ponieważ widząc smętny wyraz twarzy dziewczyny nie mógł przejść obok tego obojętnie. Trzymała na kolanach laptop, wstukując co chwilę klawisze. Od samego rana nie miała ochoty z nim rozmawiać, bo zwyczajnie czuła, że tym razem nie zdąży w porę zareagować na jego zaczepki.

- Powtórzę, ty nie masz nic do tego. - odparła z naciskiem.

- Pospieszyłem się - Jisoo spojrzała na niego niezrozumiale - Wiem, że na początku zachowywałem się trochę zuchwale, ale-

- A ty znowu o tym. - Westchnęła, marszcząc brwi i wróciła do ekranu laptopa.

- Widzisz, jak się staram, a cały czas mnie odtrącasz.

Stanął nad nią i zaplótł ręce na klatce piersiowej. Jisoo katem oka zauważyła jak jego mięsnie ramion się napinają, lecz zignorowała ten fakt. Mówiła mu sto razy, że nie ma dzisiaj nastroju na tego typu rozmowy, ale chłopak wciąż ciągnął ją za język i przeszkadzał w pracy. Starł się dowiedzieć w czym tkwi jej problem, lecz miał trudne zadanie.

- Chanyeol... masz zaraz zajęcia, proszę zostaw mnie samą, jeśli nie potrafisz siedzieć cicho.

- Dobra, jeśli nie ja to kto sprawił, że już się nie uśmiechasz. - Usiadł obok niej na kanapie i wodził wzrokiem po jej twarzy. - Zostanę dłużej w wytwórni i poćwiczę, ale powiedz mi o co chodzi.

Zamknął jej laptop przed nosem, aby zwróciła na niego uwagę.

- Dziękuję, że się o mnie troszczysz, ale nic złego się nie stało. Mam gorszy dzień, tyle.

- Masz okres? - spytał nagle.

- Nie, nie mam, więc daj mi spokój. - oburzyła się.

- No chyba nie jesteś w ciąży. - odparł i uchylił głowę przed jej uderzeniem w twarz. - No co? Przecież możesz się martwić że nie masz okresu, więc-

- Lepiej stąd wyjdź, nim zupełnie stracę kontrolę nad sobą. - Uśmiechnęła się fałszywie, a chłopak uciekł z pokoju, aż kurz się uniósł. Rzecz jasna, pewnie były to pyłki lub coś innego co latało w powietrzu, ponieważ Park nie przebywałby w pokoju w którym jest choć gram kurzu.

Opadła na oparcie, łapiąc się za głowę. Cały dzień intensywnie myślała, na temat wczorajszego wieczoru z Sehunem i z przykrością stwierdziła, że nic lepszego nie wymyśli jak zachowanie przestrzeni między nimi. Wystarczyłaby jej tylko przyjaźń, ale nie, Oh musiał zapragnąć więcej. Nigdy zresztą nie pomyślałaby, że Sehun mógł poczuć do niej coś więcej, lecz patrząc z drugiej strony na Chanyeola prędzej kaktus wyrósłby jej na dłoni niż Yeol zakochałby się w niej. Nie potrafiła zrozumieć co takiego oni w niej widzą. Jest zwykłą menadżerką, mieszka w zwykłym mieszkaniu, ubiera się na odwal, już nie wspominając o makijażu który nie grzeszy perfekcją. Porównując się do takiego Chanyeola, można przypuszczać, iż urwali się nie wiadomo skąd, a komuś zachciało się zestawiać ze sobą przeciwieństwa. Ale nie można powiedzieć, że Kim nie dba się siebie, a jej wygląd nie jest schludny, po prostu wygląda jak przeciętna dziewczyna na ulicy.

Co jest we mnie takiego wyjątkowego?, myślała.

Ciche pukanie przerwało jej intensywne kontemplacje.

- Jisoo, możemy porozmywać? - Sehun chylił drzwi i szepcząc spytał dziewczynę. W końcu nie chciał trafić na Parka i jeszcze z nim musieć rozmawiać. Rozejrzał się i z ulgą podszedł do Kim. - Chciałbym wyjaśnić z tobą wczorajszą sytuację.

Wstała i złączyła drżące ręce na klatce piersiowej.

- Przepraszam cię.. odeszłam tak nagle, musiałeś być zdezorientowany.

- Prawdę mówiąc rozczarowany. - Zmarszczył brwi. Podszedł do dziewczyny i pogładził delikatnie jej włosy. - Źle mnie zrozumiałaś, a do tego nie pozwoliłaś wyjaśnić.

- Dlaczego zabrałeś mnie do klubu? - spytała nagle.

- Ponieważ chciałem abyśmy razem gdzieś poszli, miło spędzili czas i..

- I - naciskała.

- Nie traktujesz mnie jak idola, tylko normalnego człowieka. - westchnął. - Spodobało mi się to i.. ty mi się spodobałaś. Twoja osobowość tak pozytywna, energiczna i szczera.

Zniżył dłoń a drugą złapał tą jej.

- Może zaczniemy jeszcze raz, a o wczoraj zapomnimy?

- Czyli to przez niego. Przez Sehuna! - podniósł głos Chanyeol. Oboje odwrócili się w jego stronę, a Jisoo odskoczyła od chłopaka.

Park odstawił kubek gorącej herbaty, którą specjalnie zrobił dla dziewczyny, aby ja choć trochę uspokoić i zadowolić, na stolik. Powietrze zgęstniało, słychać było tylko ciężki oddech Yeola. Podszedł do Jisoo i stanął przed nią, mierząc wściekłym wzrokiem Sehuna.

 Podszedł do Jisoo i stanął przed nią, mierząc wściekłym wzrokiem Sehuna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Take You Home | ChanyeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz