Opisując obecny stan Chanyeola, można by posłużyć się dwudziestosekundowym filmikiem. Czarno biały obraz o wiele weselszy niż humor chłopaka ukazywał myśliciela. Oczywiście nie tego, który powiedział: "Myślę, więc jestem.", chociaż można uznać, że była to przesłanka Parka od wielu dni.
Zawierając życie Yeola w dwudziestu sekundach, w pierwszych pięciu siedziałby na wygodnym fotelu, opierając głowę na prawej ręce. Wokół niego leżały trzy keyboardy, które tym razem nie przyciągały go magnetyczną siłą. Rozczochrane włosy i wygnieciony, biały sweterek, świadczyły o jego głębokim zamyśleniu całą sprawą. W końcu kto miałby siłę i czas na prasowanie oraz czesanie, gdy za miesiąc nastąpi tragedia. Ciężko oddychał przez nos ze skwaszoną miną. Patrzył w jeden punkt, licząc, że rozwiązanie niebawem spadnie mu na głowę, jak jabłko na Newtona.
W kolejnych pięciu sekundach w zwolnionym tempie siadał na kanapie. Tym razem miał na sobie ciepły i długi sweter z kołnierzem, ponieważ robiło się coraz zimniej. Martwiło to chłopaka, ponieważ znaczyło to, iż nieubłagalnie zbliżały się święta. Miał odrobinę krótsze włosy, gdyż niedawno je ściął. Wyglądał jakby miał już dosyć zamartwiania się o ten cholerny prezent, bo przecież Jisoo na pewno nie traci tak czasu jak on. Był już bliski kupienia tego kaktusa, lecz rozmyślił się, ponieważ był niemal pewny, iż to on ucierpi na tym najbardziej. Jego uwagę przyciągnął spadający śnieg za oknem. Westchnął już kolejny raz z rzędu, łapiąc się za głowę z bezsilności.
Przez następne pięć sekund leżał na kanapie z głową niechlujnie ułożoną na zagłówku. Zły, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i patrzył w sufit. Grdyka niebezpiecznie mu się unosiła, gdy przypominał sobie fakt, iż wciąż jest w punkcie wyjścia. Nigdy nie pomyślałby, że będzie marnować tak wiele czasu na analizowanie najlepszego prezentu dla kobiety. Dla Jisoo. Co znaczy, że musiał niebywale się wytężyć, aby jego związek nie zaliczył wtopy. Zaciskał zęby, siedząc jak skała, która nie zwracała już najmniejszej uwagi na padający za oknem śnieg.
Ostatnie sekundy to moment, gdy Chanyeol ma świadomość, że za niecały tydzień jest gwiazdka. Siedzi na brzegu łóżka. W jego sypialni znajduje się ogromna podobizna chłopaka, tyle że jest on o wiele pewniejszy siebie i ma ten charakterystyczny pełen arogancji uśmieszek. Park opada na łóżko, a razem z nim wszystkie zmartwienia. Jest gotów iść spać, byle już więcej nie myśleć o zagraconym garażu pełnym nieodpowiednich prezentów. Ewidentnie musi coś ze sobą zrobić, bo zadręczanie się nie jest najlepszym pomysłem, o ile jakiś w ogóle ma.
"Pora ogarnąć dupę, Park."
- No, już najwyższy czas by to zrobić. - powiedział do siebie, a słowa poleciały w przestrzeń.
CZYTASZ
Take You Home | Chanyeol
FanfictionŚpiewał z zamkniętymi oczami. Dlatego mogła bardziej unieść głowę i przyjrzeć się artyście przed nią. Musiała przyznać, że jest bardzo przystojny. Zapomniała o pocie spływającym jej po plecach i niewygodnej postawie. Starała się skupić na dwudziesto...