chance

384 39 4
                                    

Ciche syknięcie wyszło z jego ust, gdy Jisoo przełożyła gazik nasączony wodą utlenioną do jego policzka. Nie chciał pojechać do szpitala, dlatego musiała zostać i zająć się poobijanym chłopakiem. Zacisnęła usta w cienką linię, gdy kolejny raz wydął usta w niezadowolenie. Tak się zarzekał, jaki to jest silny, a teraz pełen oburzenia, wyglądał jak dziecko które przyłapano na ostrej bójce w szkole.

- Przepraszam, jeśli moje usługi nie są tak profesjonalne jak lekarzy. - Przewróciła oczami, gdy ten wyrwał jej wacik z ręki.

- Skoro już do tego doszłaś, pozwól, że sam to zrobię. - Przysunął lusterko i w skupienie przyglądał się swojej twarzy. W prawdzie aż tak źle to nie wyglądało, gdyż Sehun nie dorównywał Chanyeolowi nawet w walce. - Mogłabyś przynieść mi coś do picia.

Westchnęła z niezadowolenia. Znalazła się w niezbyt komfortowej sytuacji. Z jednej strony powinna być przy Yeolu, opatrzeć go, pomóc w tej jakże "trudnej chwili", aczkolwiek świerzbi ją ręka na myśl, że pobił Sehuna i jakby nigdy nic wrócił do normalności, puszczając w zapomnienie sytuacje sprzed trzydziestu minut.

Nalała sobie wody i oparła się o blat. Po części ogarniała ja wściekłość na Chanyeola, który zachował się tak lekkomyślnie, już kolejny raz, odkąd z nim pracuje. Jednak po kilku miesiącach współpracy, musi przyznać, że chłopak rzadko ulega emocjom i agresji, dlatego była przekonana, że Sehun musiał go czymś sprowokować, a w efekcie rozzłościć do tego stopnia, o którym jeszcze nie słyszała, ani nie widziała.

Wyciągnęła drugą szklankę dla Chanyeola i nalała mu soku pomarańczowego, którego cztery kartony stojące w szafce, upewniły, na co miałby ochotę. Spoglądała na chłopaka, który na kanapie przemywał rany na szyi. Nie mogła pojąć, jak tak opanowany i powściągliwy chłopak, którego zdradzały tylko oczy, zdobył się na upust swoim emocjom.

Brązowe tęczówki uniosły się, obserwując dziewczynę. Odchrząknęła i wróciła do Yeola ze szklankami.

- Czy prosiłem o dwie? - zapytał wyzywająco. Uśmiechnęła się. Najwyraźniej stary Park powrócił.

- Gdybyś chciał więcej. - powiedziała i prowokująco napiła się soku. Spojrzała się na niego z bliska, zauważając, że przemywał te rany tak pobieżnie, byle tylko nie poczuć bólu. - Daj mi to.

Ze zdziwieniem zauważyła, że zupełnie nie przejmował się tym co robi, tylko z uwagą wpatrywał się w jej twarz. Zarumieniała się automatycznie i odsunęła aby zejść z jego pola widzenia. Przechyliła jego głowę, tak żeby przestał lustrować jej osobę.

- Nie wyobrażam sobie, aby zamiast ciebie był to Hansol.

- Uznam to za przychylne stwierdzenie, iż dobrze, że jednak nadal z tobą pracuję.

- Przecież nie uwierzyłabyś, gdybym powiedział, że cieszę się, że jesteś przy mnie. - Odwrócił twarz przenikając ją spojrzeniem. Przysunął się nieznacznie, tak aby zostawić przestrzeń, której Jisoo potrzebowała w jego obecności. Nie chciał aby i tym razem uciekła.

- Skąd możesz to wiedzieć. - W jego oczach błysnęła nadzieja, która natychmiast upadła przez słowa dziewczyny. - Ale masz rację, nie uwierzyłabym.

Przechyliła jego głowę, mając dość głębokich, brązowych tęczówek. Zamknęła apteczkę i odniosła ją do łazienki.

- Jak mogłeś to zrobić. - bardziej stwierdziła niż zapytała. - Co pomyśli ekipa, a przecież za kilka dni masz sesję. Czy ty-

- Jisoo skończ. - odparł spokojnie. - Lepiej powiedz, co im naściemniałaś.

- Masz problemy z głosem, dlatego przez kilka najbliższych dni nie będzie cię w wytwórni. Natomiast Sehun-

- Dalsza część mnie nie interesuje.

Westchnęła na bezmyślność chłopaka.

- Pojadę już. - zawahała się przez chwilę. - Wciąż nie dostałam żadnej wiadomości od Hansola.

- Tak, idź. - urwał i wstał z kanapy - Jesteś moim menadżerem, więc powinnaś o mnie się martwić. Dlaczego cały czas odpychasz mnie od siebie? - spytał cicho.

- A dlaczego ty tak uparcie dążysz do czegoś więcej?

Otworzył usta, by po chwili je zamknąć. Nie potrafił powiedzieć jej w twarz to co tak łatwo mówił w myślach. To co miał w głowie, odkąd ją zobaczył.

- Ja... daj mi szansę. - Złączył ich dłonie. Ucieszył się, że szatynka tym razem ich nie wyrwała.

- Zachowujesz się tak dziwnie, z dnia na dzień mnie zaskakujesz swoimi ripostami, że nie potrafię stwardzić czy teraz mówisz poważnie, czy oczekujesz, że wpadnę w kolejną twoją pułapkę.

- W takim razie nie pozostaje ci nic innego jak zaufanie. - odparł lekko się uśmiechając. Wewnątrz ogromnie się cieszył, że dziewczyna nie uciekła, tylko toczyła z nim rozmowę, której w końcu się doczekał. Zauważył, że Jisoo ma tendencję do przebierania nogami w jego domu, dlatego tym razem trzymał ją zdala od drzwi. - Co jak co, ale zaufanie jest jedną z najpewniejszych rzeczy w moje osobie.

- Wliczając pewność siebie, arogancje, sarkastyczny ton i-

- I mój zniewalający wygląd. - dokończył.

- Teraz już nie taki zniewalający. - puściła jego ręce. - Dbaj o siebie przez te kilka dni. I wypocznij, abyś miał siłę na kolejną wymianę zdań. - powiedziała, na co się uśmiechnął.

 - powiedziała, na co się uśmiechnął

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Take You Home | ChanyeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz