5

5K 307 31
                                        

Wyszłam spod prysznica i owinęłam się szczelnie ręcznikiem. Wzięłam do ręki szczotkę i wyszłam z toalety. Szybko przeszłam przez korytarz do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Założyłam szybko bieliznę i zsunęłam z siebie ręcznik. Zaczęłam nucić coś pod nosem, gdy zza otwartych drzwiczek szafy wyłoniła się Lucy. Pisnęłam głośno i zakryłam biust.

- Co do cholery, Lucy?! – krzyknęłam i szybko zabrałam z podłogi ręcznik.

- Chodzisz nago po pokoju? – Zmarszczyła brwi i spojrzała na okno. – Jest widok na ulicę.

- To pierwsze piętro, mało jaki zbok będzie miał przy sobie lornetkę – westchnęłam i zmarszczyłam brwi. – Co Ty tutaj robisz? Miałaś być za – spojrzałam na zegar wiszący na ścianie – godzinę. Miałaś mnie tylko odebrać.

- Nudziło mi się. Już nie mogę odwiedzać przyjaciółki? – Zrobiła skruszoną minę i usiadła na łóżku. – Ubierz stanik, maleńka. Pomogę Ci wybrać jakiś strój.

Opadła na plecy i zamknęła oczy, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Ostatnią osobą, która mnie podobnie nazwała była Camila, a na samą myśl o tym moje serce przyspieszyło. Poprzednia noc była jedną z lepszych. Wróciłyśmy z dziewczyną nad ranem do domu i w szkole obie byłyśmy ledwo przytomne. Moje obawy o to, że wszystko wróci do normy i znów będziemy się ignorować zniknęły, gdy na pierwszej przerwie zaszła mnie od tyłu i na mnie skoczyła opierając się o moje ramiona. Powitała mnie z szerokim uśmiechem na twarzy, a jej oczy, w których było widać ogromne zmęczenie, mimo to iskrzyły ze szczęścia. Miałam wrażenie, że nie tylko mnie cieszył nasz odnowiony kontakt. Lucy od tamtej przerwy cały czas dokuczała mi z tym, że moje policzki są czerwone. Była zadowolona i mimo że ledwo znała Camilę, lubiła ją.

Stanęłam naprzeciwko szafy i szybko ubrałam czarny, koronkowy stanik. Następnie kopnęłam delikatnie Lucy w nogę, a ta od razu się podniosła. Oparła się na łokciach i obejrzała mnie od góry do dołu.

- Jak Camila na Ciebie nie poleci to..

- W Twojej głowie powinien krążyć Zach. – Uniosłam lewą brew i pokręciłam głową. Wskazałam głową na ubrania, a ta od razu wstała. Zaczęła szukać czegoś, a ja w międzyczasie usiadłam na łóżku. Bałam się tego, co może mi wybrać. Lucy miała.. specyficzny gust. Ubierała się ładnie, ale jej styl był całkowicie odmienny od mojego.

- Nie mogę iść po prostu w dżinsach i koszuli? – zapytałam patrząc na przebierającą w ubraniach dziewczynę. Ona od razu odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie oburzona.

- Zwariowałaś?! – niemalże wykrzyknęła. – Co, może jeszcze tę Twoją ukochaną koszulkę z The 1975?

- Co z nią nie tak?

- Nie na imprezę – westchnęła i pokręciła głową. – Może.. – Zaczęła ponownie czegoś szukać, a ja opadłam na plecy. Może i miała rację, ale nie znosiłam za dużo się stroić. Wolałam zwykłe, wygodne ubrania, dzięki którym będę czuła się swobodnie. Ale Lucy miała rację. Niekiedy trzeba.

- Idealna! Nawet nie wiedziałam, że masz takie cuda w szafie!

Od razu się podniosłam i nawet nie zdążyłam zapytać, bo dostałam w twarz jakimś ubraniem. Wyprostowałam je i spojrzałam na nią.

- Sukienka? Lucy..

- Nie marudź, Lauren Michelle! – Tupnęła nogą, przez co głośno się zaśmiałam. Już więcej się nie odezwałam. Wstałam i wsunęłam ją na swoje ciało, a ona rozszerzyła szeroko oczy. – Wyglądasz ślicznie.

Perfect Strangers/CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz