Okej. Dodaję rozdział ze względu na to, że jedna specjalna osóbka ma urodzinki i chciałam życzyć jej jeszcze raz wszystkiego najlepszego <3
Miłego czytania i dajcie znać, co sądzicie ;D
------
Obudziło mnie delikatne stukanie w szybę. Od razu się podniosłam na początku nie wiedząc, co się w ogóle dzieje. Rozejrzałam się po pokoju, ale niczego nie ujrzałam, więc odwróciłam się na drugi bok i nakryłam szczelnie kołdrą. Chciałam ponownie zasnąć, wrócić do miejsca, w którym byłam, ale kolejny raz usłyszałam ciche postukiwanie. Wstałam dość niepewnie z łóżka i spojrzałam w stronę zasłoniętego okna. Szczerze? Bałam się go odsłonić, bo nie wiedziałam, co tam będzie. Człowiek? A może to były moje głupie urojenia? Oglądałam zdecydowanie za dużo horrorów. Podeszłam zdecydowanym krokiem do okna ukrywając swój strach przed tym, co to mogło być. Moja psychika od razu podrzucała mi obrazy, że za szybą zobaczę seryjnego mordercę z nożem w ręku.
Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i jednym, zdecydowanym ruchem odsunęłam zasłony. Przez chwile miałam zamknięte oczy, ale zaczęłam je delikatnie otwierać. Moje powieki jak w zwolnionym tempie unosiły się do góry, a serce biło naprawdę szybko. Poczułam ulgę, gdy za oknem nie ujrzałam faceta z maską i bronią z chęcią zamordowania mnie, lecz brunetkę. Miała kaptur na głowie, z którego kapała woda. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że pada. Od razu uchyliłam okno, a zimne powietrze wleciało do pomieszczenia. Wzdrygnęłam się, gdy kilka kropelek deszczu wpadło na moje dłonie.
- Camz, co Ty..
- Chodź! – powiedziała brutalnie mi przerywając. Swoją mokrą dłonią pociągnęła mnie za nadgarstek, przez co niemalże wypadłam z tego głupiego okna.
- Gdzie?! – syknęłam. – Zwariowałaś? Pada, a ja jestem w piżamie. Dodatkowo jest środek nocy!
- Po prostu chcę spędzić z Tobą czas – powiedziała i przewróciła oczami. Coś mi mówiło, że było coś nie tak. Nie bez powodu przyszła do mnie w środku nocy, gdy na zewnątrz tak obficie padał deszcz.
Kiwnęłam delikatnie głową patrząc w jej oczy, które były tak przygnębione, że chciało mi się płakać. Nienawidziłam, gdy była w tym stanie, mimo że pierwszy raz od odnowienia naszego kontaktu w takim była. Mimo siedmiu lat nie rozmawiania, widziałam niejednokrotnie w szkole, że coś było nie tak. Zawsze zastanawiało mnie to czy ludzie, którzy przebywali wokół niej tego nie widzieli, ignorowali, czy ona po prostu nie chciała mówić? Nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć. Kiedy Lucy coś widocznie dręczyło i odpychała mnie od siebie, ja nie dawałam za wygraną. Nie mogłam patrzeć na jej smutek, na coś z czym widocznie się męczyła i nie dawała sobie rady. Czy Camila była typem osoby, która odpychała każdego, czy miała na tyle beznadziejnych znajomych, którzy nie zwracali uwagi na jej samopoczucie?
Zabrałam szybko z szafy luźną bluzę, którą narzuciłam na siebie, a na nogi ubrałam trampki, które znajdowały się w pokoju. Bez słowa wyszłam przez okno i stanęłam pod moim domem zaraz obok Camili. Ta dłonią wskazała na auto swoich rodziców, które teraz stało na moim podjeździe. W ciszy do niego wsiadłyśmy. Dziewczyna odpaliła silnik i odjechała. W tle leciała cicha muzyka, a o szybę auta obijały się kropelki deszczu. Nie było słychać niczego innego, a ja z chwili na chwilę stresowałam się jeszcze bardziej. Od naszej ostatniej rozmowy na dachu minął tydzień i za każdym razem, gdy się spotykałyśmy nie potrafiłyśmy przestać rozmawiać. Każdego wieczoru wychodziłyśmy razem i opowiadałyśmy o swoim dniu. Przysięgam, że nigdy nikomu nie narzekałam na życie i innych ludzi jak jej. Miałam pewność, że mnie wysłucha i ponarzeka razem ze mną.

CZYTASZ
Perfect Strangers/Camren
FanfictionJedna pechowa impreza zaburzyła spokojne życie Lauren. Jeden chłopak sprawił, że cała szkoła o niej plotkowała. Jedna dziewczyna w dzieciństwie złamała jej serce i ta sama dziewczyna po siedmiu latach sprawiła, że ono ponownie ożyło. #95 w fan...