Lauren POV
- Nie, nie, nie! – Krzyczałam. W momencie moje oczy zapełniły się łzami, a dłoń zakryła oczy, których widok i tak już był niewyraźny. To nie mogło być prawdziwe. Moje ciało zostało odwrócone, a czyjeś dłonie oplotło moją talię. Zaczęłam płakać jeszcze głośniej niż chwilę temu. Teraz z moich oczu nie wypływały pojedyncze łzy, lecz cały potok.
- To nie może być prawdą – wyszeptałam w klatkę piersiową osoby, która mnie tuliła. Zaciągnęłam się jej zapachem i szybko rozpoznałam perfum Lucy. Jej dłonie opiekuńczo masowały moje plecy. Kiedy usłyszałam cichy dźwięk karetki, oderwałam się od niej i nie patrząc na nią podbiegłam do dziewczyny, która leżała po drugiej stronie ulicy naprzeciwko swojego domu. Była w objęciach kierowcy auta, który ją potrącił. Był młody, nie dałabym mu więcej niż osiemnaście lat. Jego blond włosy opadały na jego zapłakaną twarz, a ręce miał brudne od jej krwi. Cały czas coś do niej mówił i błagał, by nie zamknęła oczu. Moje serce pękło na milion kawałków, gdy jej brązowe oczy spotkały moje.
- Zostaw ją – powiedziałam łamiącym się głosem. On od razu podniósł głowę i spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa.
- To nie była moja wina, przysięgam – zapłakał. – To ona... Ja...
- Mi się nie tłumacz – odparłam i opadłam na kolana obok niej. Chłopak bez słowa odszedł targając swoje włosy i krzycząc różne przekleństwa.
Objęłam delikatnie jej głowę, a kciukiem otarłam krew, która wypływała z jej ust. Uśmiechnęłam się do niej smutno, a po moich policzkach zaczęło spływać coraz więcej łez.
- Chciałam zabrać Cię na randkę – wychrypiała, a dłonią odnalazła moją. Splotłyśmy nasze palce, a moje serce zabiło szybciej.
- Zabierzesz – zapewniłam. Mój głos się złamał. Poczułam jakbym miała ogromny ciężar na gardle, jakby ktoś zacisnął na nim dłoń.
- Dobrze wiesz, że nie – odparła. – Wiem, że to moje ostatnie minuty. Spójrz na mnie. – Skierowałam wzrok w dół. Jej dłoń zaciskała się kurczowo na brzuchu, z którego wyciekało coraz więcej krwi. – Chcę jedynie, żebyś wiedziała, że zawsze Cię kochałam. Moja miłość do Ciebie będzie trwała, nawet gdy mnie nie będzie obok Ciebie – powiedziała cichym, słabym głosem.
- Camila, nie – powiedziałam od razu. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, a jej powieki zaczęły opadać. Zaczęłam delikatnie potrząsać jej ciałem. Uścisk dłoni, w który trzymała moją całkowicie osłabł, a jej skóra nagle stała się zimniejsza.
- Camila, spójrz na mnie, błagam – zapłakałam. – Camila! – krzyknęłam i mocniej potrząsnęłam jej ciałem. To nic nie dało. Dziewczyna przestała oddychać.
Wtuliłam się w jej ciało prawdopodobnie po raz ostatni, a dłoń delikatnie zacisnęłam na jej bluzce. Drugą wciąż trzymałam jej, a kciukiem przejechałam po jej skórze, która za jakiś czas będzie jeszcze bardziej zimna.
Płakałam, a raczej wyłam. Po chwili zostałam odciągnięta od jej ciała przez jednego z sanitariuszy. Próbowałam się wyrwać, tak desperacko pragnęłam jej dotyku, czegokolwiek. Oddalałam się od niej coraz bardziej. Widziałam jak jeden z lekarzy dotknął jej szyję, po czym ze smutną miną pokręcił głową, co jedynie dało mi pewność. Pewność, że już nigdy nie spojrzę w jej brązowe oczy. Nie usłyszę jej głosu, śmiechu ani nie będę podziwiać w mundurze. Już nigdy nie pojadę z nią na jednym rowerze ani nie wypalimy zioła. Nigdy jej nie przytulę, nie zasnę u jej boku czy też nie wyznam uczuć.
CZYTASZ
Perfect Strangers/Camren
FanfictionJedna pechowa impreza zaburzyła spokojne życie Lauren. Jeden chłopak sprawił, że cała szkoła o niej plotkowała. Jedna dziewczyna w dzieciństwie złamała jej serce i ta sama dziewczyna po siedmiu latach sprawiła, że ono ponownie ożyło. #95 w fan...