29

3K 260 50
                                    

- Nie odpływaj – wyszeptałam, a kilka łez spłynęło po moich policzkach. – Błagam, nie zamykaj oczu.

Dziewczyna uniosła dłoń do mojego policzka i delikatnie musnęła go opuszkami palców.

- Kocham Cię – powiedziała i uśmiechnęła się. Jej niegdyś białe zęby były teraz czerwone od krwi.

- Ja Ciebie też, dlatego proszę. Nie odpływaj – błagałam i przeczesałam palcami jej włosy. – Błagam, Camz. Nie możesz mnie zostawić. – Rozpłakałam się i przytuliłam do klatki piersiowej jej głowę. – Czy ktoś zadzwonił po to pieprzone pogotowie?! – krzyknęłam i rozejrzałam się dookoła. Był późny wieczór, a na ulicy o dziwo znalazło się kilka osób, które widziało całe zajście. Jakaś dziewczyna średniego wzrostu wyciągnęła telefon i szybko wykręciła numer. Usłyszałam jak podawała adres, więc ponownie zwróciłam się do mojej dziewczyny.

- Nie martw się, księżniczko – wyszeptała i odnalazła moją rękę. Ścisnęła delikatnie moją dłoń – wiedziałam, że chciała mocniej, ale nie miała siły. Jej wzrok był zamglony, a z jej ust ponownie wypłynęła strużka krwi. – Będzie wszystko dobrze.

- Nie dam rady bez Ciebie – wyszeptałam, a dolna warga mi zadrżała jeszcze bardziej. Mój wzrok zjechał na jej brzuch; rozciętą w jednym miejscu koszulkę i ogromną ranę, z której sączyła się krew. Czułam się jak w jednym ze snów, które tak często kreowała moja wyobraźnia. W każdym moim koszmarze coś się działo z Camilą, ale po chwili się budziłam i upewniałam, że nic jej nie było. Że była cała i zdrowa albo u mojego boku, albo w swoim domu. Teraz obawiałam się, że wcale się nie wybudzę, a wszystko, co się wydarzyło to rzeczywistość. Kilkakrotnie uderzyłam się w twarz mając jednak nadzieję, że gdy otworzę ponownie oczy będę w łóżku, ale wciąż znajdowałam się na ulicy, a w ramionach trzymałam krwawiącą brunetkę. Bałam się, że może tego nie przeżyć. Straciła bardzo dużo krwi i z sekundy na sekundę stawała się coraz słabsza.

- Nie, nie, nie – wyszeptałam i pokręciłam drastycznie głową, gdy zamknęła oczy. – Otwórz oczy, Camila! – krzyknęłam i potrząsnęłam jej ciałem, które bezwiednie się poruszyło. – Błagam, otwórz oczy. Powiedz, że to jakiś kiepski żart, przytul mnie i pocałuj. Kurwa, obudź się! – krzyknęłam ponownie i potrzasnęłam jej ciałem. Jednak nic się nie stało. Wtuliłam mocniej jej głowę w moją klatkę piersiową i zaczęłam się trząść przez atak płaczu, który dostałam.

Po krótkiej chwili usłyszałam głośny dźwięk syreny. Następnie para ramion objęła mnie od tyłu i odciągnęła od brunetki. Nie miałam siły się nawet oprzeć. Mężczyzna cały czas coś do mnie mówił, ale nie potrafiłam skupić się na jego słowach. Cały czas patrzyłam na miłość mojego życia, która prawdopodobnie umierała, a ja wiedziałam jedno – nie dam rady, jeżeli cokolwiek jej się stanie.

Czterdzieści minut wcześniej

- Ten film był dobry. – Chwyciłam dłoń brunetki w swoją i zawiesiłam się na jej ramieniu. – To co, teraz kawa?

- Skarbie, jest dziewiąta piętnaście. Kto normalny o tej porze pije kawę? – Camila uniosła brwi.

- Kto powiedział, że ja jestem normalna?

- Racja. – Zachichotała i musnęła ustami mój policzek. – Znam kawiarnię całodobową. Jest niedaleko, chcesz tam iść?

- Myślałam o tej w centrum, ale możemy iść i tam – odparłam i splotłam nasze palce. Dziewczyna kiwnęła głową i pociągnęła mnie w bok. Przeszłyśmy na drugą stronę ulicy i ruszyłyśmy wolnym, spacerowym krokiem przez Miami. Delikatny wiatr owiewał moją twarz, a ja rozglądałam się dookoła sprawdzając czy cokolwiek się zmieniło. Mimo tego, że był koniec listopada i teoretycznie powinno być zimno, szłam w samej bluzie. Minęły dwa tygodnie od naszej rozmowy na dachu i postanowienia, że ruszymy obie na przód. Dziewczyna robiła wszystko, aby oderwać się od tego, co kiedyś robiła. Nie informowała mnie na bieżąco, ale ufałam jej. Nie chciała mnie martwić, a ja nie byłam pewna czy chcę wiedzieć. Wiedziałam, że sama da radę to wszystko rozwiązać i nie miałam do niej o nic pretensji. Już nie zarzucałam jej, że mi nie ufa, a myśli o tym, że ją zranię zniknęły. Ona miała rację. Camerona nigdy nie kochałam i on pojawił się w moim życiu tylko po to, aby zapomnieć o niej. Brzmi to naprawdę źle, ale nic nie mogłam na to poradzić. Zachowałam się okropnie, ale naprawdę miałam nadzieję, że cokolwiek do niego poczuję. Wszystko po prostu źle się potoczyło. Ale kochałam ją. Byłam w stanie zrobić dla niej wszystko i wiedziałam, że to co nas łączy jest czymś więcej, a nie tylko przejściowym związkiem, który rozpadnie się po kilku tygodniach. Dlatego wiedziałam, że jej nie skrzywdzę.

Perfect Strangers/CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz