34

3.3K 257 38
                                    

UWAGA
OSTRZEGAM, IŻ WYSTĘPUJĄ SCENY +18, WIĘC ZAMYKAMY OCZY NA TEN MOMENT 😂💓
MIŁEGO CZYTANIA 💘

Camila POV

Sobotni wieczór. Szłam z pojedynczą różą – oczywiście czerwoną – w stronę domu Lauren. Jej mama zaprosiła mnie na kolację, a kim bym była, gdybym odmówiła? Nie mogłabym. Kiedy byłam mała, Clara i Mike traktowali mnie jak swoją drugą córkę. Wszędzie mnie ze sobą zabierali, a u nich było mi lepiej niż wśród własnej rodziny. To w ich domu nauczyłam się, co to znaczy miłość i jak powinna funkcjonować normalna rodzina. To oni okazywali mi miłość i zainteresowanie, gdy moi rodzice nie mieli dla mnie czasu. Oboje mnie wspierali i naprawdę czułam się tak, jakbym była ich córką. Jednak po tym jak moi rodzice od wszystkich się odcięli, straciłam i ich. Miałam ogromny żal, oczywiście z biegiem lat do nich. Nie dość, że przez nich straciłam siostrę i Lauren to do tego ich – jedynych ludzi, którzy szczerze mnie wspierali i interesowali się tym, co ze mną będzie. Czy się stresowałam tą kolacją? Nie. Mimo że miałam pokazać się w ich domu jako dziewczyna ich córki to nie czułam żadnego stresu. Zasługiwali na to, aby ponownie mnie poznać. Poznać nową Camilę, a nie dziecko, które pamiętają. Bardzo się zmieniłam wciągu tych siedmiu lat i miałam nadzieję, że i tym razem mnie zaakceptują.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że po kolacji musze porozmawiać z Lauren. Byłam głupia, gdy uwierzyłam Dymitrowi, że da mi spokój. Nie wiem, co siedziało mi w głowie, gdy powiedziałam dziewczynie, że jestem wolna, skoro wiedziałam jaki on jest. Zdenerwuje się i zmartwi, to było pewne, ale byłam na to przygotowana. Między nami układało się naprawdę bardzo dobrze, co sprawiało, że byłam niemożliwie szczęśliwa. Tylko ona potrafiła zapewnić mi to uczucie, którego nigdy nie doświadczyłam. Nieważne, co robiła – czułam, że mnie kocha. W każdym jej geście, spojrzeniu czy dotyku wyczuwałam miłość. Co do niej czułam? Nie mogłam tego opisać. Miałam wrażenie, że jeżeli powiem 'Kocham Lauren' to to będzie kłamstwo, bo tak naprawdę żadne słowo nie jest w stanie opisać tego, co czuję, gdy ją widzę lub jest obok mnie. Nie dość, że moje serce bije jak szalone to umysł szaleje i traci wszystkie wątki.

Wyczuwałam, że Lauren się domyśla. Od dwóch dni, gdy tylko się dowiedziałam o wszystkim, zachowywałam się... inaczej. Nie potrafiłam się na niczym skupić i całkowicie odpływałam przy znajomych, co ona od razu zauważyła. Kilka razy zapytała, czy wszystko ze mną w porządku, ale co miałam jej odpowiedzieć? Bałam się. Byłam cholernym tchórzem, ale nadszedł czas. Musiałam w końcu to wyrzucić z siebie, bo jeżeli tego nie zrobię, to będzie jedynie gorzej.

Stanęłam przy drzwiach i nacisnęłam na dzwonek. Odczekałam kilka minut, a drzwi w końcu się otworzyły. W progu stanęła moja dziewczyna. Spojrzałam na nią z uśmiechem, lecz gdy tylko ujrzałam wyraz jej twarz, rozszerzyłam szeroko oczy i zmarszczyłam brwi.

- Lauren? Kochanie? – zapytałam i zrobiłam krok w jej stronę. Była blada, a na jej czole lśniły kropelki potu. – Co się dzieje?

- Chyba – wycharczała. – Chyba mam atak paniki – wyjąkała i spojrzała mi w oczy. Zrobiła krok w tył i lekko się zachwiała. Odrzuciłam kwiatek, który trzymałam i złapałam ją w chwili, w której leciała w stronę ściany.

- Pani Jauregui! – zawołała przyciskając mocniej do siebie dziewczynę. Mamrotała coś pod nosem i próbowała zrobić jakiś ruch, ale jej nie wychodziło. Jej dłonie drżały i nie potrafiła wypowiedzieć normalnego zdania.

Mama Lauren wybiegła z kuchni, a ścierka spadła na podłogę, gdy zobaczyła mnie i Lauren. Rozszerzyła szeroko oczy i usta. Była w szoku. Dziewczyna miała ataki paniki, gdy była małym dzieckiem i to tylko w obecności za dużej ilości ludzi.

Perfect Strangers/CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz