- Co Ty sobie w ogóle myślisz, co?! – krzyknęła moja mama i wyrzuciła dłonie w powietrze. Aktualnie nic. W mojej głowie był jeden wielki chaos, a zarazem pustka. Miliony myśli przebiegało przez mój mózg, ale żadna nie była odpowiednia na to, abym się nią podzieliła.
Jedno wiedziałam; byłam w jednym, wielkim bagnie.
- Za godzinę ma zapaść decyzja czy zostaniesz zawieszona, czy nie. Módl się, żeby skończyło się tylko na uwadze – warknęła i uderzyła z otwartej dłoni w stół tak mocno, że aż podskoczyłam. – Tata już jedzie. Oboje się na Tobie zawiedliśmy – powiedziała i pokręciła głową. Ja jedynie spuściłam wzrok i wyłączyłam całkowicie swój mózg.
Mama zaczęła ponownie krzyczeć, a jedyne na czym ja potrafiłam się skupić to Camila. Czy wszystko u niej było w porządku? Tylko to mnie martwiło. Nie zwracałam uwagi na moją obitą i spuchniętą rękę, konsekwencje w szkole czy też krzyczących rodziców. Mogłam dostać areszt domowy, zawieszenie – cokolwiek, ja i tak powiem, że było warto i zrobiłabym to kolejny raz.
Camila była moją dziewczyną od tygodnia i już tamtego dnia, gdy wyznałyśmy sobie miłość, obiecałam sobie, że nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić i stanę w jej obronie. Nieważne były dla mnie konsekwencje. Gdy dzisiaj zobaczyłam ją taką bezbronną moje serce pękło na milion kawałków i nawet nie myślałam nad tym, co robię. Serce wygrało nad racjonalnym myśleniem i moje pięści, które były o dziwo wyjątkowe na ból weszły w ruch i zaczęły okładać twarz człowieka, którego nienawidziłam z całego serca.
Tym razem nie udało mi się zwalić winy na niego, bo to ja teoretycznie go zaatakowałam. Nikt nie wziął pod uwagę tego jak potraktował Camilę i wyszło na to, że to ja byłam tą najgorszą, mimo zapewnieniom wielu osób.
- Lauren! – Moja mama podniosła głos, a ja od razu na nią spojrzałam. Była wściekła i mocno zaciskała usta. Ciężko oddychała, przez co wiedziałam jak zła była. Ale nie potrafiłam na to zaradzić. Od zawsze wpajała mi z tatą do głowy, że należy pomagać. Może i Camila dałaby sobie radę, ale ja i tak nie potrafiłam w tamtym momencie nad sobą zapanować i nie umiałam spokojnie stać i czekać na rozwój akcji. Pierwszy raz straciłam aż tak panowanie nad sobą.
Mama przestała mówić, gdy drzwi do domu się otworzyły. Ostatni raz na mnie spojrzała, po czym ruszyła w stronę przedpokoju. Wzięłam głęboki wdech. Wiedziałam, co się szykuje. Może i z tatą miałam dobry kontakt, ale to on był tym bardziej surowym.
- Muszę Ci powiedzieć, Lauren – wszedł do kuchni i stanął naprzeciwko mnie – zaskoczyłaś mnie. Nie sądziłem, że jesteś zdolna, aby powalić chłopaka. Nieźle go załatwiłaś, co? Złamałaś mu nos, który niedawno mu się wyleczył i podbiłaś oko. – Pokiwał głową i założył dłonie na klatce piersiowej. – Ja rozumiem, że między byłymi jest nienawiść i te sprawy, ale na litość. Chcesz, żeby Cię ze szkoły wyrzucili? – Zmarszczył brwi.
- Ale wy nie wiecie..
- Nie obchodzi mnie to – przerwał mi. – Mam gdzieś powód tego wszystkiego, Lauren Michelle. To się już stało i nie cofniesz czasu. Chyba nie muszę Ci mówić jak bardzo zawiodłaś mnie i mamę?
Kiwnęłam głową bez słowa i spuściłam wzrok.
- Myśleliśmy, że jesteś dojrzała i możemy Ci ufać, ale wychodzi na to, że jesteś niedojrzałym dzieciakiem, który powinien być wciąż pod kontrolą. Gdzie popełniliśmy błąd wychowawczy, co? – Przeczesał dłonią włosy i usiadł naprzeciwko mnie na krześle. Poczułam jak palące łzy napłynęły mi do oczu, a klatka piersiowa niemalże bolała przez dobór jego słów.
CZYTASZ
Perfect Strangers/Camren
FanfictionJedna pechowa impreza zaburzyła spokojne życie Lauren. Jeden chłopak sprawił, że cała szkoła o niej plotkowała. Jedna dziewczyna w dzieciństwie złamała jej serce i ta sama dziewczyna po siedmiu latach sprawiła, że ono ponownie ożyło. #95 w fan...