26

3.2K 282 51
                                    

Wypiłam kolejną kolejkę.

Następną.

I jeszcze jedną.

Po piątej straciłam jakąkolwiek rachubę. Chciałam stracić świadomość i zapomnieć choć na chwile o całym tym bólu psychicznym, który czułam. Od rana miałam nadzieję, że Camila się odezwie. W piątek, gdy wróciłam do domu, czułam się okropnie. Zignorowałam rodziców i od razu przeszłam do swojego pokoju, w którym padłam na łóżko. Nawet nie miałam siły, aby się przebrać. Słone i gorące łzy od razu napełniły moje oczy, a ja nie potrafiłam wytrzymać. Przez kilka godzin leżałam zwinięta w kłębek, wtulona w poduszkę i płakałam. Traciłam oddech, nie potrafiłam się opanować, a głowa bolała mnie tak mocno, iż myślałam, że zaraz wybuchnie. Oczy piekły mnie niemiłosiernie, a twarz była z pewnością podpuchnięta. Nie miałam siły nawet na to, aby odwrócić się na drugi bok. Tak bardzo bałam się, że ją straciłam. Z własnej winy, bo gdyby nie ja, to wszystko inaczej by się potoczyło. To ja byłam winna swojemu nieszczęściu.

Rano, gdy otworzyłam oczy po godzinnym śnie od razu sprawdziłam telefon. Miałam malutką nadzieję, że zobaczę wiadomość od Camili. Niestety. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nasz chwilowy związek naprawdę się skończył, a ja na nowo zacznę widywać ją z nowymi dziewczynami. Znów wrócimy do tego, że nie będziemy się nawet witać; będziemy zgrywać nieznajomych.

Na samą myśl o Camili poczułam ból w klatce piersiowej. Przechyliłam kolejny kieliszek, a przez wypity alkohol przestałam już nawet czuć ostry i obrzydliwy smak wódki, której nigdy nie lubiłam. Piłam, aby na chwilę zapomnieć o brunetce; jej brązowych, dużych oczach, które zawsze patrzyły na mnie z miłością. O jej pełnych ustach, które tak idealnie pasowały do moich. Brązowych, długich i lekko falowanych włosach, którymi się bawiła, gdy się zamyśliła. O jej całej. Moje serce bolało, tęskniło za nią i nie wiedziałam jak sobie z tym wszystkim poradzić. Tak bardzo chciałam ponownie znaleźć się w jej ramionach. Wtulić twarz w jej szyję i poczuć jej palce, które zawsze delikatnie bawiły się moimi włosami. Jej usta, które całowały mnie w czubek w głowy i usłyszeć czułe słówka, które szeptała tylko po to, abym się uśmiechnęła. Zawsze dbała o moje szczęście i przez jej czyny czułam się kochana. Nie musiała nawet niczego mówić, ja wiedziałam, co czuje i jakie ma do mnie podejście.

Wszystko spieprzyłam.

Przeszłam z kuchni do sąsiedniego pokoju. Było tam ciemno, a kilka osób tańczyło. Pod ścianą stały pary, które się obściskiwały; na których widok było mi niedobrze, bo gdyby mogli, to połknęliby się nawzajem. To nie był pokój, w którym odbywała się impreza, w której były głośniki, ale muzykę i tak było dobrze słychać. Przeszłam obok nich wszystkich i usiadłam na fotelu, który znajdował się pod jedną ze ścian. Oparłam łokcie na kolanach, a w dłoniach ukryłam twarz.

Jak mogłam zepsuć coś, co sprawiało, że jestem tak szczęśliwa? Relacja, którą miałam z Camilą była najlepsza i tak ważna dla mnie. Od siedmiu lat chciałam, aby nasz kontakt powrócił do normy, chciałam słyszeć jej głos i mieć możliwość, aby zapytać o to jak minął jej dzień. Chciałam ponownie znaleźć się w jej życiu, być jego częścią. I tak było, ale ja wszystko zniszczyłam. Straciłam najważniejszą osobę i ta świadomość mnie dobijała.

Ale z drugiej strony, czy to nie świadczyło także o tym, że Camila tak naprawdę nie chciała mieć niczego ze mną wspólnego? Nie powinna zawalczyć lub chociażby się odezwać?

Pokręciłam głową i zacisnęłam powieki. Wcale się jej nie dziwiłam. Oskarżyłam ją o brak zaufania dla mnie, mimo że powiedziała mi swoją największą tajemnicę, o której nikt nie miał pojęcia. To ja z nią zerwałam, nie ona ze mną. Co we mnie w ogóle wstąpiło? Co ja sobie myślałam w tamtej chwili? Gdybym tylko mogła cofnąć czas, uderzyłabym się z całej siły w twarz, aby wszystkie głupie pomysły i nieprzemyślane decyzje do końca życia wyszło z mojej głowy.

Perfect Strangers/CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz