25

3.1K 254 35
                                    

CAMILA POV

- Oddech – upomniał Jason. Nie zwróciłam na niego uwagi i wykonałam kolejny cios w worek. Moje kostki pulsowały z bólu i nie potrafiłam się opanować. Boksowałam już kolejną godzinę i nie miałam nawet chęci, aby przestać. Bałam się, że jeżeli to zrobię to na nowo zacznę myśleć o tym, co zaszło między mną a Lauren. Określenie 'złamane serce' nie było odpowiednie. Ono było skruszone. Czułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi je prosto z klatki piersiowej i zamienił na jakąś maszynkę, dzięki której jeszcze trzymam się na nogach.

Po tym jak Lauren odeszła, poszłam za nią, ale nigdzie jej nie znalazłam. Było mi wtedy wszystko obojętne i byłam gotowa powiedzieć jej o wszystkim. Zasługiwała na to, aby poznać prawdę, bo rozumiałam ją i to, że miała wrażenie, iż jej nie ufam. Czułabym się tak samo na jej miejscu. Ja po prostu się bałam jej reakcji. Jak miałam jej to wszystko wytłumaczyć? To że nielegalnie zarabiałam  i okładałampięściami się za pieniądze? Co jeżeli powie, że jestem nienormalna?

Już i tak to wszystko zaszło za daleka. Wciąż nie wierzyłam w to, że dziewczyna ze mną zerwała i miałam w głębi duszy nadzieję, że cała ta sytuacja zaistniała pod wpływem nerwów. Lauren była najważniejszą osobą w moim życiu. To była jedyna dziewczyna, którą zdołałam kiedykolwiek pokochać i ufałam jej, ale się bałam. Nie chciałam, by mnie zostawiła chociaż i tak to zrobiła. Musiałam to wszystko naprawić, ale nie miałam pojęcia jak.

- Camila, stop – powiedział chłopak i ułożył dłonie na moich ramionach. – Trenujesz kilka godzin, więc zrób sobie przerwę. Usiądź, wdechy i napij się wody, a później pójdziemy biegać. – Uśmiechnął się ciepło, a ja kiwnęłam głową. Stał jeszcze chwilę i przyglądał mi się z zaciekawieniem. Otworzył usta, ale szybko je zamknął, odwrócił się i odszedł. Znał mnie od roku i wyczuwał moje humorki. To on prowadził mnie na wszystkich treningach i dbał o moją kondycję. Wiedział, że tak odreagowywałam każdy stres czy złe odczucia, ale nigdy nie pytał. Niejednokrotnie dawał mi jakieś wartościowe rady nawet nie wiedząc o co chodzi. Rozmowy, które odbywaliśmy zazwyczaj przymuszały mnie do refleksji. On był druga osobą, która wiedziała o moich walkach i za każdym razem namawiał mnie, abym z tego zrezygnowała, ale byłam nieugięta. Mimo wszystko, nie przestał mnie trenować za co byłam mu wdzięczna.

Teraz, gdy chciałam odejść i zrobiłabym wszystko, żeby się z tego wyrwać, sprawy się skomplikowały i nic nie było już łatwe. Bałam się, szczerze się bałam, że cokolwiek może zagrozić Lauren, choć ona już i tak na tym ucierpiała.

Przeszłam do szatni, zabrałam z torby telefon i wodę, po czym ześliznęłam się po ścianie na podłogę. Wykręciłam numer do Ashlee, a w międzyczasie się napiłam.

- Co jest? – odebrała po kilku sygnałach.

- Ja tak nie chcę – wyjąkałam i wybuchłam płaczem. – Nie chcę tak, Ash. Ona ze mną zerwała, rozumiesz? Ja nie chce więcej się bić ani handlować. Chce wyjść z tego syfu, do kurwy. Nie chcę jej ponownie stracić. Tak bardzo ją kocham. Boże, to jest moja księżniczka.

- Camila, uspokój się – powiedziała spokojnie, a ja kiwnęłam głową i wzięłam serię głębokich wdechów. W mojej głowie cały czas odbijały się niczym echem ostatnie słowa Lauren, które złamały moje serce. – Jak to 'zerwała'?

- Normalnie – odparłam drżącym głosem. – Zarzuciła mi, że zaplanowała cały jutrzejszy dzień, a ja wszystko zniszczyłam. Ach, że jej nie ufam i... powiedziała, że mam znaleźć dziewczynę, której będę w stanie zaufać – wyjąkałam i ponownie zaczęłam płakać. Potok łez wypłynął spod moich powiek i ponownie straciłam nad sobą panowanie.

Perfect Strangers/CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz