- Oni coś knują – powiedziała Lucy i wskazała palcem na siedzących po drugiej stronie stołówki Toma i Hanne.
- Pewnie planuje masowe morderstwo – stwierdziła Camila i wsunęła do ust widelec napełniony makaronem.
- Nah. – Pokręciłam głową. – Ja myślę, że chcą nas wywieźć za granicę i sprzedać.
- Ha ha ha. – Lucy przewróciła oczami i spojrzała ponownie na nich. – Nie sądzicie, że to trochę dziwne? Nasi wrogowie nagle zaczęli się umawiać.
- Tom nie jest wrogiem – powiedziałam od razu i napiłam się wody. Poczułam na sobie palący wzrok całej trójki. Nawet Zach, który nie wtrącał się w nasze spory uniósł brwi i spojrzał na mnie ze zwątpieniem.
- No co?
- On chciał Ci 'udowodnić', że Camila na ciebie nie zasługuje – odezwała się Lucy. – Chcesz go bronić? Może jeszcze powiesz, że co, podoba Ci się?
- Co?! Nie!
- To o co chodzi? – wtrącił Zach. – Widziałem jak mocno zaciskał dłonie na Twoich nadgarstkach. Nie było bolesne?
- Ja.. – zająkałam się. Chrząknęłam i spojrzałam na Camilę, która cały czas na mnie patrzyła. Ujrzałam w jej oczach ból i niezrozumienie. No tak, mogła naprawdę źle to odebrać. Od razu chwyciłam jej dłoń i splotłam nasze palce. – Po prostu inaczej na to patrzę. Znam go od dziecka i to dziwne – wyjaśniłam. – Kiedyś przyjaciel, a teraz wróg. Nie potrafię go zrozumieć, kompletnie się czegoś takiego po nim nie spodziewałam.
- Czyli go nie bronisz? – dopytała Lucy.
- Oczywiście, że nie. Gdyby tylko chciał wejść między mnie a Camilę, to sama wybiłabym mu zęby. Nikt nie rozdzieli mnie z moją dziewczyną. – Musnęłam ustami jej dłoń i spojrzałam na jej twarz. Usta wykrzywione były w czułym uśmiechu, a w oczach błysnęły łzy. Dziewczyna oblizała wargę, a następnie jej dłoń wylądowała na moim udzie. Zaczęła zataczać na nim małe kółeczka kciukiem i rozpoczęła rozmowę z Lucy, nad którą nie potrafiłam się skupić.
Cały czas myślałam o poprzedniej nocy i o tym, co miało stać się dzisiejszego wieczoru. Ostatni wieczór był jednym z najlepszych. Camila przez resztę nocy śpiewała mi piosenkę, którą napisała, całowała mnie, tuliła i opowiadała różne historie. Kochałam słuchać jej głosu i opinii na różne tematy. Była inteligenta i miała własne zdanie, którego zawsze broniła. Wróciłyśmy do domów dopiero po wschodzie słońca i spałyśmy godzinę, która i tak niewiele dała. Była dwunasta, a ja zdążyłam już wypić trzy kawy, które utrzymywały mnie na nogach. Jednak nie żałowałam żadnej sekundy z wczorajszej nocy. Mogłam spędzać z nią każdą minutę i wiedziałam, że dziewczyna nigdy by mi się nie znudziła. Jedyne co mnie martwiło i co do czego miałam naprawdę złe przeczucia był dzisiejszy wieczór, a mianowicie walka, w której miała zabrać udział. Bałam się, że przeciwnik ją uderzy za mocno i roztarga na nowo jej ranę. Że coś się stanie, a ja ją stracę. Nie mogłam nawet o tym myśleć, bo robiło mi się niedobrze.
- Wróć do żywych. – Camila, o której intensywnie myślałam szturchnęła mnie w ramię. Od razu spojrzałam na nią pytająco. – Lucy wpadnie dzisiaj do Ciebie na noc.
- Ale...
- Dawno nie miałyśmy nocki. – Przerwała mi, a ja przeniosłam na nią wzrok. Kiwnęła porozumiewawczo. Ona wiedziała o wszystkim. Tylko skąd? Czy Camila jej powiedziała? I dlaczego kazała jej zostać ze mną? Byłam pewna, że to sprawka Camili, bo Lucy wcześniej uprzedziłaby mnie o tym, że chce przyjść na noc.

CZYTASZ
Perfect Strangers/Camren
Fiksi PenggemarJedna pechowa impreza zaburzyła spokojne życie Lauren. Jeden chłopak sprawił, że cała szkoła o niej plotkowała. Jedna dziewczyna w dzieciństwie złamała jej serce i ta sama dziewczyna po siedmiu latach sprawiła, że ono ponownie ożyło. #95 w fan...