Lucy POV
Minął kolejny tydzień, podczas którego Lauren nie miała kontaktu z Camilą. Brunetka całkowicie się od niej odsunęła, a ja nie miałam pojęcia dlaczego. Widziałam w wzroku przyjaciółki jak bardzo przez to cierpiała, a po krótkim czasie odczuwali to wszyscy w jej zachowaniu. Nie była smutna, nie płakała po kątach. Nie. Lauren nigdy nie była tego typu osobą. Ona wolała wrócić do domu, zakopać się pod kołdrą i dopiero wtedy pozwalała sobie na jakiekolwiek łzy. Teraz natomiast była bardziej cięta, a jej humorki zmieniały się z chwili na chwilę zupełnie tak, jakby była w zaawansowanej ciąży. Ktokolwiek się do niej odezwał od razu dostał w odpowiedzi jakąś kąśliwą odpowiedź. Byłam jedyną osobą, której nie obrywało się za powiedzenie jej 'cześć'. Jako jedyna mogłam przebywać w jej towarzystwie, a ona zachowywała się w stosunku do mnie jak stara Lauren Jauregui. To innych traktowała jak najgorszych śmieci, ale sami sobie to zrobili. Byłoby całkiem inaczej, gdyby co chwilę nie słyszała, że jest dziwką, a za każdym razem, gdy przejdzie szkolnym korytarzem nie słyszałaby szeptów za plecami. Niejednokrotnie podchodzili do niej nawet pierwszoklasiści z tekstem 'hej mała, ile bierzesz za godzinkę?'. Na początku ich ignorowała. Odchodziła od nich, a na mnie patrzyła pustym wzrokiem bez jakiegokolwiek wyrazu. Wiedziałam jak cierpi i jak bardzo ranią jej takie teksty, ale teraz, po dwóch tygodniach, nie ignorowała tego. Niejednokrotnie widziałam jak uderza jakiegoś chłopaka prosto w twarz, albo wyśmiewa go i mówi 'Ty byś nawet minuty nie wytrzymał'. Mimo tego, że zgrywała totalną sukę bez uczuć, a w szkole coraz więcej osób zaczynało to zauważać, przy mnie ściągała tę maskę. W niedzielę w nocy, gdy szykowałam się do spania zadzwoniła do mnie z płaczem. Od razu do niej przyjechałam. Nic nie mówiła, jedynie płakała wtulona w moje ramię. Miałam ochotę zabić Camerona, bo mimo że cała szkoła o niej mówiła, ja nie potrafiłam dowiedzieć się, co takiego rozpowiedział. Nawet Zach próbował się dowiedzieć, ale on także nie podołał. Robili wszystko, by nikt kogo znamy się nie dowiedział. Jedyną nadzieję miałam w Camili. Wiedziałam, że jeżeli bym do niej poszła, ona by to załatwiła, ale z drugiej strony mogłam się narazić na nienawiść Lauren. Zresztą sama nie wiem czy potrafiłabym podejść do brunetki. Za to, co zrobiła mojej przyjaciółce miałam ochotę dać jej w twarz. Zawiodła ją, gdy miały dziesięć lat. Dlaczego zrobiła to kolejny raz? Dlaczego obiecała jej tyle rzeczy?
Nie rozumiałam tego. Ale dziewczyny zawsze były dla mnie bardziej skomplikowane niż faceci i myślę, że dlatego właśnie ich wybrałam.
Mimo mojej szczerej chęci do skopania tego kubańskiego tyłka, lubiłam ją. Tylko ona potrafiła tak uszczęśliwić Lauren, wprowadzić tyle szczęścia do jej życia. Dawno nie widziałam, aby tak szeroko się uśmiechała. Dlatego teraz tak cierpiała. Zrobiłabym wszystko, aby się spotkały i wszystko sobie wyjaśniły. Albo inaczej – żeby Camila wyjaśniła jej wszystko. To ona miała dziwne sekrety. Rozumiem, że nie chciała tego mówić Lauren, bo każdy skrywa swoje tajemnice, o których nie chce mówić. Niekiedy rzeczy są zbyt ciężkie, bolesne, ale na litość. Skoro tak bardzo jej zależało, mogła chociaż powiedzieć, ale nie wdawać się w szczegóły prawda?
Wyrzuciłam do kosza pusty kartonik po soku i skierowałam się na pierwsze piętro. Tam miałam mieć kolejną lekcję – matematykę. Byłam pewna, że znów odpłynę i wrócę do tego, co w ostatnim czasie najbardziej mnie męczyło – Camili i Lauren. Nigdy nie potrafiłam się skupić na matematyce, może dlatego miałam z niej najgorsze oceny. Ale to nie było moją winą, że ten przedmiot od dziecka źle mi szedł, a nauczycielka, która go uczyła była stara, pluła, gdy mówiła, a niekiedy sama przysypiała, gdy ktoś był przy tablicy.
Rzuciłam torbę, która z trzaskiem odbiła się o ścianę, a sama opadłam na podłogę i oparłam się o ścianę. Rozejrzałam dookoła, a mój wzrok utkwił na brunetce, która siedziała po drugiej stronie korytarza. Camila obejmowała dłonią jakąś rudą dziewczynę, która cały czas do niej mówiła, ale ta nie zwracała na nią najmniejszej uwagi. Patrzyła prosto na mnie, co mocno mnie zdziwiło. W końcu wstała i zostawiła bez słowa dziewczynę, która krzyknęła za nią z wyrzutem. Ta jedynie wzruszyła ramionami i podeszła do mnie wolnym krokiem. Odkąd tylko przyszłam do tej szkoły zwróciłam uwagę na to jak traktowała dziewczyny. Nigdy nie poświęcała żadnej, nawet ładnej dziewczynie swojej uwagi. Miałam wrażenie, że jest z nimi tylko po to, aby się pokazać w szkole. Natomiast, gdy była z Lauren nikt nie mógł im przeszkodzić. Jej wzrok śledził każdy jej ruch, a słuchała tak jakby chciała zapamiętać dokładnie każde zdanie. Mój uśmiech zawsze się poszerzał, gdy widziałam jak one na siebie patrzyły. Jakim cudem ani jedna nie potrafiła rozgryźć tego, że nawzajem coś do siebie czują?
CZYTASZ
Perfect Strangers/Camren
Hayran KurguJedna pechowa impreza zaburzyła spokojne życie Lauren. Jeden chłopak sprawił, że cała szkoła o niej plotkowała. Jedna dziewczyna w dzieciństwie złamała jej serce i ta sama dziewczyna po siedmiu latach sprawiła, że ono ponownie ożyło. #95 w fan...