9

4.3K 307 45
                                    

Camila

- Lauren. Muszę zobaczyć Lauren – powiedziałam patrząc w jeden punkt. Musiałam wstać, ale nie miałam siły. Obok mnie siedziała Ashlee, która od kilku minut bacznie mnie obserwowała. W jej oczach widziałam troskę i strach, który spowodowany zapewne był moim nie za dobrym stanem. Był środek nocy, a ja myślałam, że oszaleję. Od tygodnia nie widziałam Lauren, nawet nie słyszałam jej głosu i to było dla mnie istną męką. Nie mam pojęcia jakim cudem wytrzymałam bez niej siedem lat. Już jako dziecko była najlepszą osobą, którą poznałam, a teraz.. Wyrosła, wydoroślała i zmieniła się, ale na lepsze. Była niczym moja bratnia dusza i wiedziałam, że zawsze mnie zrozumie. Miałyśmy podobne zainteresowania i mimo że ja kochałam sport, a ona nie za bardzo za nim przepadała, potrafiłyśmy się dogadać. W końcu nie można we wszystkim być podobnym, prawda? Przez siedem lat ją obserwowałam i miałam obsesję na jej punkcie. Gdy tylko coś jej groziło od razu to niwelowałam choć ona o tym nie wiedziała. Jedynie nie powstrzymałam jej przed związkiem z Cameronem, ale nawet gdy z nim była, czuwałam nad nią. Nienawidziłam chłopaka od kilku dobrych lat i po tym jak dowiedziałam się, że są parą miałam ochotę wtargnąć do jego domu i mocno go pobić za to, że w ogóle miał czelność do niej napisać. Ale była z nim szczęśliwa, co dla mnie z jednej strony było bolesne, ale z drugiej sprawiało, że sama byłam zadowolona. Wszystko było w porządku do imprezy, która odbyła się na plaży. Wtedy chłopak przegiął i nie wytrzymałam, musiałam go uderzyć. Nie miałam pojęcia, gdzie w tamtym momencie była dziewczyna, ale na pewno gdzieś daleko skoro był w stanie mówić o niej takie rzeczy. Nie miałam pojęcia, dlaczego z nią w ogóle był i rozpowiadał o niej takie rzeczy.

- Teraz? – zapytała dziewczyna, a w jej głosie wyczuć było można powątpiewanie. Spojrzałam w jej brązowe oczy i kiwnęłam bez słowa głową. Ta jedynie westchnęła, pomogła mi wstać i niemalże zaniosła mnie do auta. Czułam ogromny ból w dole brzucha, ale zacisnęłam mocno zęby i usiadłam do jej auta. Wiedziałam, że ona nie pochwala mojego pomysłu, ale nawet, gdyby zawiozła mnie do siebie, uciekłabym. Musiałam ją spotkać. Wiedziałam, że tylko jej obecność pomoże mi w chwilowym zapomnieniu o bólu.

Ashlee odpaliła silnik, a z głośników od razu rozległa się głośna muzyka. Nawet jej nie ściszyła, jedynie odjechała z piskiem opon. Nie odzywałyśmy się do siebie. Ona wolała nie wypytywać, a ja i tak bym jej niczego nie powiedziała. I tak wiedziała za wiele, a ja nie tego nie lubiłam. Nie dość, że miałam problem z zaufaniem do ludzi, to rzeczy, które mogłabym jej powiedzieć spowodowałyby, że mogłaby być w niebezpieczeństwie, a tego nie chciałam. Lauren była narażona przez samą rozmowę ze mną, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Straciłam ją siedem lat temu i teraz, gdy ponownie mamy kontakt nie potrafiłam wyobrazić sobie mojej codzienności bez niej. Miałam ją od tygodnia na tapecie i każdego ranka, gdy się budziłam i widziałam ją, dawało mi to zastrzyk energii na resztę dnia. Ona była osobą, dla której walczyłam. Dosłownie.

- Idź do siebie do domu – powiedziała zatrzymując się na moim podjeździe. Auta od rodziców nie było, czyli ich plany się nie zmieniły i pojechali na delegację. Miałam szczęście, bo nie mogli zobaczyć mnie w takim stanie. Przez tydzień ledwo spałam i byłam cała poobijana. Najpierw musiałam doprowadzić się do porządku.

- Chce spotkać Lauren. – Odwróciłam głowę w jej stronę. – Mówiłam Ci przecież.

- Zadzwonię po nią – odparła i spojrzała mi w oczy. – Cholera. Nie rozumiesz, że jej rodzice są w domu, a Ty wyglądasz jak gówno? – powiedziała dobitnie. – Nie dasz rady się wspiąć do jej pokoju tak jak tydzień temu. Nie wiem czy nie masz złamanego pieprzonego żebra, więc zabieraj swoją dupę do siebie, Cabello, albo skopię Ci ją jeszcze bardziej – warknęła i wyszła z auta mocno trzaskając drzwiami. Wzięłam głęboki wdech i pociągnęłam za klamkę. Niemalże wytoczyłam się z auta i powolnym krokiem przeszłam do drzwi. Drżącymi rękami wyciągnęłam z kieszeni skórzanej kurtki kluczyki i wsunęłam je do zamka. Przekręciłam i pchnęłam drzwi, które od razu się otworzyły. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Ashlee, która wspinała się po rynnie na pierwsze piętro prosto do pokoju Lauren. Następnie zapukała, a brunetka od razu pojawiła się po drugiej stronie. Moje serce zabiło szybciej, gdy ujrzałam jej piękną twarz. Z daleka nie widziałam jej dokładnie, ale wiedziałam, że za chwilę będę blisko niej.

Perfect Strangers/CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz