Rozdział 14

6.9K 407 8
                                    

Do Hotelu jechaliśmy taksówką. Nasze nogi nie pokonały by już drogi powrotnej. Martin nalegał żebym spała w jego mieszkaniu, ale mimo ogromnej ochoty odmówiłam. Musiał odespać choć parę godzin przed pracą, a gdybym leżała obok raczej nie byłoby na to szans. Chciałam też mieć siły na poranny jogging. Nie mogę go też zbyt absorbować. Ma w końcu swoje obowiązki. Poza tym Anna już wczoraj wieczorem zapowiedziała, że jak tylko będzie miała możliwość to chce spędzić ze mną jak najwięcej czasu, zwłaszcza teraz gdy zaczęła przedślubny urlop. Tym samym zaplanowała nam popołudnie. Musiała rozejrzeć się za prezentami dla gości i prosiła o pomoc w podjęciu decyzji co do piosenki do pierwszego tańca. Na spotkanie z projektantką dekoracji ślubnych też postanowiła mnie zgarnąć. Nie będę miała raczej szczególnej możliwości spotkania się z Brunetem - pomyślałam i przyłapałam się na smutku. Trudno - zganiłam swoje myśli. Nie przeszkodziło mi to wysłać krótkiej wiadomości do mężczyzny.

Ja: Buenos dias... mam nadzieję, że obiecujący poranek przyniesie dobry dzień. Ps. Moje łóżko jest jednak za duże jak dla jednej osoby. Zrób porządek z meblami w tym hotelu...

Niestety nie dostałam odpowiedzi. Zerknęłam jeszcze raz na zegarek - była 10. Pewnie już siedział za biurkiem w gabinecie i rozwiązywał problemy tego świata. Mógł wystukać choć krótkie Dziękuję - Niestety.  Ściągnęłam więc swoje ciało pod prysznic. Ubrana już w  strój do joggingu dopiłam szklankę soku cytrynowego i wybiegłam.

Kończę dziesiąty kilometr biegu, wiem że znów przeforsowałam ciało. Czuję się jednak doskonale. Wymęczona, spocona, ale szczęśliwa. Słuchana na okrągło składanka od Przystojniaka niosła moje nogi wyjątkowo sprawnie. Jednak moje ciało zbyt odwodnione - ilość zabranej wody nie była wystarczająca, krzyczy mocno wyeksponowanymi mięśniami, które  mogły być wizytówką raczej zawodniczki fitness, niż głównej druhny. Docieram do pokoju. Na telefonie, który od razu sprawdziłam po wejściu nadal nie ma żadnej informacji od Bruneta, dziwne... Postanawiam jeszcze raz przypomnieć mu o sobie.

Ja: Ponoć lubisz jak kobieta jest mokra... Spływający po mnie pot dociera właśnie tam, gdzie powinny być teraz twoje ręce. Ps. Jeśli będziesz odpisywał, Ziemia naprawdę nie przestanie się kręcić.

Nie czekałam już na odpowiedz. Weszłam do łazienki wprost pod natrysk. Musiałam dość sprawnie i szybko się wyszykować. Za niecałą godzinne Przyjaciółka będzie czekała na mnie w lobby. Wygrzebałam z torby czerwoną wąską sportową sukienkę do kolan i wcisnęłam białe conversy. Włosy zaczesałam w wysokiego niedbałego koka i nałożyłam bardzo delikatny makijaż. Chwyciłam swoją shopperkę i wybiegłam sprawdzając jeszcze telefon - nic.

- Anna, nie wiesz co się dzieje z Martinem? Nie dopowiada na moje sms-y. Rozstaliśmy się parę godzin  temu i wszystko było w porządku, a teraz kompletnie nie reaguje na moją próbę kontaktu. - Bez powitalnego buziaka przygniatam przyjaciółkę pytaniem.

- Nie mam pojęcia... ale pewnie utknął nad czymś zarobiony. Może ma wyciszony lub wyłączony aparat. A co już stęskniłaś się za nim?

- Nie o to chodzi... tak dziwnie się odciął.

- No jak patrzyłam wczoraj na was to faktycznie dziwnie.

- O co ci znów chodzi?

- To wasze zaprzeczanie... Phill mówi to samo, że Martin się wzbrania rękoma i nogami, że to tylko dobra znajomość, zero uczuć i takie tam bzdury. Ty jesteś nie lepsza... A mój radar wyczuwa co się kroi. Zakochacie się w sobie zanim się obejrzycie i kto wie... może będę cię miała w Nowym Jorku. - Szeroko uśmiechnęła się szatynka.

- Weź! Ty jak coś wymyślisz... Nie było tematu. Gdzie lecimy?

- Nie dąsaj się tak... Wiem co mówię. Najpierw Macy's, a potem lecimy na SoHo. Mam wstępną wizję co bym chciała podarować gościom.

Miłość po polsku / Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz