Po zejściu do lobby zauważyłam, że byłam chyba ostatnią osobą na którą czekano, choć nie dostrzegłam wśród zebranych Bruneta. W wesołych pogawędtkach trwały poznane po południu kuzynki, Anna, dwóch nieznanych mi jeszcze mężczyzn - wywnioskowałam, że musieli być braćmi bo zbyt podobni byli do siebie, i jeszcze jedna dziewczyna. Wszyscy byli w świetnych humorach.
- I jest nasza księżniczka! - zawołał Phill wstając z kanapy i kierując się w moją stronę.
Mężczyzna nie miał tak egzotycznej urody jak Martin, ale nieuczciwym było by uznać go za nieprzystojnego. Nieco niższy od przyjaciela miał dobre proporcje ciała i chyba wspólnie z nim przesiadywał na siłowni. Widać było, że lubi zakupy. Do kobaltowej marynarki dobrane miał szare wąskie spodnie, białą elegancką rozpiętą pod szyją koszulę i w tym samym kolorze mokasyny. Jego jasne włosy przywodziły w połączeniu ze strojem na myśl reklamy biur nieruchomości sprzedających apartamenty nad oceanem. Styl na zbyt elegancki połączony z plażowym.
- No w końcu się widzimy złodzieju - zwarliśmy się w mocnym uścisku, a ja poklepałam Phila z aprobatą po plecach.
- Ja, złodziej? - roześmiał się.
- Tak, bo kradniesz mi najlepszą przyjaciółkę. Przeciągasz na złą stronę mocy.
- Też tam kiedyś dotrzesz.
- Byłam, widziałam, nie wybieram się.
- Kochani są już wszyscy, możemy ładować się do limuzyny - teraz zwrócił się już w stronę towarzystwa.
- Phil twój romantyzm mnie onieśmiela - spojrzałam porozumiewawczo na Annę stojącą niedaleko i roześmiałyśmy się jak na komendę.
- Widzę to Meg - przyłapał nas. - Anna już zdała relację z zaręczyn?
- Wiesz, że mówimy sobie wszystko.
- I tego czasami się obawiam...
- A Pan Idealny z nami nie jedzie? - zapytałam blondyna w pośpiechu zmieniając temat. Ewidentnie rozbawiłam go tym porównaniem.
- Dotrze do nas później. Wybrał się swoim motocyklem za miasto i źle zagospodarował czasem. Szykuje się jeszcze u siebie. Nie będziemy czekać. To miłe, że interesujesz się moim przyjacielem. Przydałaby mu się kobieca troska.
- Phill... nie dotrwasz do ślubu. Otruję cię za te sugestie.
- Choć Meg polska wariatko - NASTĘPNY pomyślałam.
W The Spot były już spore tłumy. Ludzie o 23 byli nieźle co najmniej podpici. Dziewczyny ubrane w wyzywające stroje - przy nich mój dekolt był szczytem przyzwoitości- na siłę próbowały znaleźć męską przystań na dzisiejszy wieczór. Nie byłam jednak tym jakoś zniesmaczona - tak w NY bawili się ludzie, choć Warszawa nie odstawała. W tle słychać było sensualne Sin Contrato i moje biodra automatycznie kreśliły w powietrzu ósemki. Znałam tą piosenkę. Tekst bardzo spodobałby się Martinowi - cholera, niech moje myśli nie krążą wokół niego.
- Meg, zapowiada się szalony wieczór - krzyknęła do mnie Anna trzymając nie wiadomo skąd już kolorowego drinka w ręku. - Czego się napijesz Kochana? - Phil płaci za wszystko.
- Meg dziś już odpoczywa od alkoholu - rzekł głos za moimi plecami. W najgłębszej ciemności poznałabym ten dźwięk. Obróciłam się aby zmierzyć Bruneta i... przepadłam.
Stał wsparty o kolumnę za nami ubrany w sportową marynarkę, czarne dopasowane jeansy i biały t-shirt w serek, który tylko o ton był jaśniejszy od jego uśmiechu, a może to efekt ultrafioletu. Do tego dobrał sportowe lacosty. Na kruczoczarnych włosach dostrzec można było jeszcze niedawny prysznic, a ciało pachniało tą samą mieszanką i tym czymś...czego nie umiałam jeszcze nazwać. Pewnie wyjechał z hotelu tuż za nami skoro tak szybko tu dotarł. Bardzo kusiło mnie żeby się postawić, ale faktycznie miał chyba rację. Nie chciałam już dziś się upodlić.
CZYTASZ
Miłość po polsku / Część I
RomanceMeg ma 28 lat i wiele złych doświadczeń na swoim życiowym rachunku. Nie umiejąc zbudować własnego szczęścia, uważa że pozostaje jej cieszyć się przynajmniej cudzym, a dokładniej jej najbliższej przyjaciółki Anny. Jako młoda Pani analityk ubezpieczen...