Rozdział 26

6.6K 403 15
                                    

- Kurwa!, kurwa!, kurwa! - Wszystkie trzy testy pokazują dwie wyraźne kreski. Nie wytrzymam... To jakiś koszmar... Siedzę teraz zaryczana na sedesie i wybieram numer do Matthew. Mijają zaledwie dwa sygnały...

- Matthew... - płaczę do słuchawki.

- Poczekaj...Musiałem wyjść, Martin stał obok. Co jest?

- Wszystkie trzy krzyczą, że jestem w ciąży... Rozumiesz?! Ja... ja... w ciąży?

- Uspokój się i przestań ryczeć. Jesteś pewna?

- Nie, to taki sobotni żart kurwa!

- Ale numer... będę wujkiem...

- To mi nie pomaga...

- Na którą masz być w klinice?

- 12:00

- Dobra, nie tragizuj... teraz otrzyj swoją śliczna buźkę, zrób sobie porządne śniadanie i odpocznij. Przyjadę po ciebie. Ale się kurwa cieszę!!! - Euforia Młodego w ogóle nie jest zaraźliwa...

...

Matthew zajechał punktualnie o 11 pod dom. Ubrana w jeansy, sandały na grubym koturnie i zwiewną koszulę w biało czerwone pasy wybiegłam na spotkanie.

- Trochę więcej ostrożności proszę. - Ruga mnie na dzień dobry.

- Nie jestem śmiertelnie chora. - Wpakowałam się już na dobre do Audi.

- Nosisz mojego bratanka, więc teraz będę cię pilnował na każdym kroku.

- A co jeśli to bratanica?

- Jak zrobicie drugie to będzie bratanica.

- Jasne, jeszcze imię wybierz...

- Mogę?! - Wyjątkowo się ucieszył.

- Nie!

- Ślicznie wyglądasz, jak na kogoś, kto za chwilę zamieni się w balon.

- Kompletnie się na tym nie znasz... cokolwiek będzie widać pewnie za trzy miesiące najwcześniej. Wieź mnie lepiej na te badania i przestań tyle gadać.

- Może się jeszcze okazać, że to fałszywy alarm?

- Teraz już chyba tylko tyle do ilu bramek trafił Martin. - Powiedziałam bez przekonania.

- Coraz bardziej podoba mi się ten dzień. Przyznam jednak, że ucieczka przed moim bratem z biura nie była łatwa. Mam nadzieję, że nie wyczuł, że to był telefon od ciebie.

- Myślisz?

- On mnie czasami przeraża swoją przenikliwością. Wydaje mi się, że on mimo wszystko jest w stanie cię odnaleźć. Nie robi tego dla ciebie.

- Ciężko mi teraz bez niego...

- Kochasz go...

- To żadne odkrycie... Nie mogę mu darować, że tak mnie oszukał. Zrobił ze mnie idiotkę.

W aucie mężczyzny zabrzmiał właśnie dźwięk zestawu głośno mówiącego. Na monitorze widzę kto dzwoni. Spoglądam z przerażeniem na kierowcę. Spokojny odebrał...

- Co tam Brat?

- Jest teraz z tobą Meg?

- Nie...

- Masz auto kupione przez firmę, więc wiesz, że masz zamontowany gps? - A nie mówiłem. Sorry, nie pomyślałem. - Wyszeptał do mnie Matthew. Byłam już zrezygnowana.

- Od kiedy wiesz, gdzie mieszka?

- Od wczoraj, to jasne. Część Meg... - Przywitał się Brunet. Nie odpowiedziałam. Spanikowana nadal obserwowałam Matthew. - Nie będę cię nachodził, nie martw się. Proszę tylko o jedno spotkanie. Potem uwolnisz się ode mnie jeśli zechcesz.

Miłość po polsku / Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz