Zbiegłam radośnie do hotelowego lobby. W letniej błękitnej sukience, płaskich sandałkach i pofalowanych naturalnie włosach wyglądałam bardzo dziewczęco. Zauważyłam go od razu. Stał tyłem do mnie jak barykada, ściana nie do przebicia. Podeszłam już wolniej od tyłu i założyłam radośnie dłonie na jego oczy chcąc przywitać się zaskoczeniem.
- Przecież wiem, że to ty wariatko! Robert obrócił się momentalnie i chwycił mnie w pasie obkręcając wokół swojej osi jak dziecko. Następnie przytulił w braterskim uścisku i ucałował w czubek głowy.
- Matko, jaki ty jesteś przystojny i... umięśniony. - Ścisnęłam całą moją dłonią jego ramię. Czym cię karmią w tym wojsku? - Brat w swoim granatowym gustownym stroju i gradalnie barwionych okularach nie przypominał aktualnie zaprawionego marynarza, ale wypinające się mięśnie szeptały, że do sprzedawcy pietruszki też mu daleko.
- Zjadamy okręty wiesz...
- Patrząc na ciebie wierzę - zaśmiałam się.
- Chodź Mała, zabieram cię na lunch. Znajomy Amerykanin z manewrów polecił świetne miejsce w Central Parku. Od razu zaliczymy spacer. Muszę też za nie więcej niż 4 godziny wyjechać, żeby o normalnej godzinie wrócić do bazy. - Nie jestem gotowa, żeby znaleźć się na tyle blisko Martina. Choć pewnie teraz już nie nocuje w hotelu. Wrócił przecież do swojego domu.
- Co to za lokal?
- Central Park BoatHouse. Zjemy porządny posiłek. Patrzę na ciebie Siostra i boję się, że wiatr cię może porwać.
- Nie przesadzaj... Codziennie sumiennie biegam. Kazałeś mi się ruszać, żeby mi dupsko zbyt nie urosło, to takie są efekty.
- Taaa... zawsze wszystko moja wina.
- Rola starszego brata. - Pociągnęłam go za ramię i wyszliśmy przed hotel. Taksówka zatrzymała się tuż przed nami jak na życzenie. Niewiarygodne, ja muszę najczęściej machać z 10 minut. - Ciebie nawet taksówkarze na Manhattanie się boją. - Robert dla wygody zostawił swój samochód na hotelowym parkingu.
- Wyglądam raczej jak twój ochroniarz niż jak brat, więc może uznał cię za jakąś gwiazdę.
-Na pewno - przewróciłam oczami.
...
- Jak tu pięknie... Wiesz, że ja będąc już tu ponad tydzień nie dotarłam tu nawet. Idealne miejsce na wszystko. - Rozglądam się po restauracji z zachwytem. Kiedy usiedliśmy, brat od razu przestudiował menu i z prędkością światła zamówił jedzenie dla nas obojga.
- Dziękuję ci bardzo, że zapytałeś na co mam ochotę. - Ironię czuć było na kilometr.
- W przypadku kobiet szybkie i dobre decyzje muszą podejmować najczęściej mężczyźni.
- Skądś znam taką apodyktyczność.
- A ty przypadkiem nie mieszkałaś w innym hotelu?
- Uciekłam stamtąd.
CZYTASZ
Miłość po polsku / Część I
RomanceMeg ma 28 lat i wiele złych doświadczeń na swoim życiowym rachunku. Nie umiejąc zbudować własnego szczęścia, uważa że pozostaje jej cieszyć się przynajmniej cudzym, a dokładniej jej najbliższej przyjaciółki Anny. Jako młoda Pani analityk ubezpieczen...