Na próbę wyszykowałam się szybciej niż pierwotnie zamierzałam. Nie planowałam ociekać seksem. Po pierwsze szłam do kościoła, a po drugie fakt zostania matką, hamował disiajnieco moje zapędy przed świeceniem cyckami. Nałożyłam wąskie czarne rurki przed kostkę, luźną pudrową asymetryczną tunikę bez rękawów i ulubione sandałki Jimmy Choo.
Chciałam chwilę się przejść i posiedzieć w CP na ławce. Spacer zawsze działa na mnie kojąco. Nie mogłam w prawdzie zapuścić się zbyt daleko dla dobra moich nóg i oczywiście punktualności. Przysiadłam więc na najbliższej z ławek do postoju taksówek i przyglądałam się chwilę grupce młodych ludzi tańczących streetdance. Jakaś para na przeciwko uczyła małego chłopca jazdy na rowerze bez bocznych kółek, a dwóch starszych mężczyzn obok rozmawiało z przejęciem pewnie o tym dokąd zmierza dzisiejszy świat. Tym samym zdałam sobie sprawę, że to są właśnie ważne sprawy. Takie małe chwile, które dźwigają nasze smutki i rozterki. Przecież grunt to gromadzić dobre wspomnienia i trzymać się słonecznych momentów.
...
Taksówkarz nie błądził. Znał adres i sprawnie dostarczył mnie pod wskazane miejsce. Idę teraz radosna w kierunku kościoła. Widzę właśnie jak wśród sporej grupki stojących ludzi o najbardziej eleganckiego i przystojnego mężczyznę jakaś tleniona reklama kliniki operacji plastycznych ociera się jak kotka w rui. No tak... Martin i wspomniana Cameron. Nie zauważam jednak aby jakoś szczególnie ją dystansował. Roześmiany i rozbawiony kładzie rękę na jej ramieniu przesuwając kciukiem ku łokciu, a ona ociera swoją jego policzek. Wszyscy się śmieją i przekrzykują swoje anegdoty. Wszystkim najwidoczniej dopisuje doskonały humor. Teraz żałuję, że jednak zrezygnowałam z zestawu sexydress. Brunet jest tak pogrążony we flircie z kobietą, że mnie nie zauważa. To Matthew wychodzi mi na przeciw.
- Meg! - Przyspiesza kroku i wita mnie ciepłym uściskiem.
- Patrząc na ten obrazek przed wejściem, to w tobie powinnam się chyba była zakochać. - Miało zabrzmieć żartobliwie, ale wyszło żałośnie.
- Nie martw się... On po prostu jest miły.
- Ma wiele ciepłych uczuć, zwłaszcza dla swoich byłych. Jakoś ta jego dobra strona mnie nie ujmuje.
- Pięknie wyglądasz.
- Dzięki.
- Jak się czujecie... tam w środku. - Wskazuje na brzuch.
- W porządku. Choć i bez biegania mam trzy kilo mniej. Rzygam jak po koncercie Pink Floyd'ów.
- Brat nic nie wyczuł? - Matthew już nie czeka na odpowiedź, bo właśnie Martin podszedł do nas.
- Hej Piękna... - Próbuje mnie uchwycić i ucałować, ale się znacząco odsuwam. Jego zdziwienie nie ma dna.
- Widziałam, że masz już nadmiar czułości zapewniony. Więc daruj... - Zmieszał się i pojawił się lekki wstyd. - Panowie wybaczcie, mam swoje obowiązki. - Wyminęłam braci i pewnie weszłam do środka świątyni.
CZYTASZ
Miłość po polsku / Część I
RomanceMeg ma 28 lat i wiele złych doświadczeń na swoim życiowym rachunku. Nie umiejąc zbudować własnego szczęścia, uważa że pozostaje jej cieszyć się przynajmniej cudzym, a dokładniej jej najbliższej przyjaciółki Anny. Jako młoda Pani analityk ubezpieczen...