Rozdział 29

7.2K 397 10
                                    

Poczułam w pół śnie jak rozciągnięte wzdłuż mojego pachnące ciało mężczyzny przywiera całym swoim ciężarem. Jego dłonie powoli bezbłędnie wędrują od moich nagich bioder tuż pod linię piersi. Kciuki zataczają ich kształt, a następnie drażnią i tak już nabrzmiałe sutki. Wilgotne usta znaczą ślad od zbiegu obojczyków do punktu tuż pod uchem. Prężę się pod nim pod wpływem narastającego napięcia. Dłoń, która właśnie wsuwa się pod mój pośladek zaczyna go boleśnie ściskać, aż do krwisto czerwonych znaków. Spragnione jedności wargi pozwalają w uniesieniu na nadgryzanie moich płatków uszu, ramion, do miejsca żeber wyłącznie. Wędrówka tych zmiennych prędkości ma tylko jeden kierunek. Mężczyzna rozsuwa dłonią moje uda i podszczypuje lekko okrąg mojej kobiecości. Jego wulgarność i dzikość wprawiają mnie w coraz większe szaleństwo. Mimo, że mocno trzyma mnie za już zaczerwienione nadgarstki wyrywam mu się i wbijam swe długie paznokcie w muskularne plecy zostawiając tam krwawy ślad. Mężczyzna wydaje rozkoszny jęk. W słodkiej zemście wsuwa we mnie dwa najdłuższe palce wykonując okrężne ruchy wewnątrz, a następnie symulując ruchy penetracji prowadzi mnie niemal do samego orgazmu. W ostatnim momencie wysuwa ze mnie dłoń. W satysfakcji zawisł nade mną i wchodzi swoją męskością po sam swój koniec. Tym razem dopasowanie przychodzi od razu. Zaczyna rytmicznie poruszać się w przód i tył.

- Zerznij mnie...

- Zrobię to... - Złączam swe nogi wysoko aby nie krępować mu ruchów, ręce unieruchamia mi jedną dłonią nad moją głową, druga boleśnie ściska lewą pierś i natarczywie zaczyna mnie posuwać. Żadnej subtelności, czułości i ciepłych słów. Zatracamy się w podnieceniu. Pokój wypełnia się zapachem potu, dźwiękiem szybkich oddechów i wreszcie wykrzyczanych bez skrępowania osiągniętych orgazmów. 

Leżeliśmy teraz objęci w zupełnej ciszy. Półmrok na przysłoniętymi roletami zapowiadał nadchodzący poranek. Odchyliłam głowę na bok. Radio na nocnym stoliku pokazywało godzinę 04:30. Martin zasnął kolejny raz. Ja nie mogłam już zmrużyć oczu. Wyślizgnęłam się spod ciężkiego ramienia i do kuchni. W jednej chwili poczułam głód. No tak... przecież świt to najlepsza pora na grzebanie w lodówce - sarkazm szalał w mojej głowie. Po drodze chwyciłam laptopa. Miałam zamiar trochę popracować przy przemówieniu, popatrzyć na nowojorski rynek pracy i może popatrzyć na najnowsze trendy w wystroju pokoików dziecięcych.

Zalałam właśnie ciepłą herbatę miętową bo mój żołądek miał równie sporo porannej energii co moje ciało. I choć mój niedawny spory głód po dojściu do lodówki za sprawą mdłości skurczył się do wielkości ziemnego orzeszka, litrowy jogurt postanowiłam w siebie wcisnąć.

Siedząc już wygodnie przy kuchennej wyspie sprawdziłam pocztę mailową,odpisałam na kilka wiadomości. Wyciągnęłam się w przeszukiwanie stron projektantów wnętrz domów, a na koniec zajrzałam tam gdzie praktycznie od dwóch lat nie chciałam spoglądać. Weszłam na konto Tomasza. Teraz kiedy kocham Martina, kiedy w końcu jestem szczęśliwa, wiem że jest mi łatwiej. Nie zaskoczyły mnie zdjęcia dziecka, domu, egzotycznych wakacji... Nigdzie natomiast nie widzę go z nią. Z żadną "nią"... Przeglądam dokładniej profil... Jest dyrektorem departamentu​ kredytów hipotecznych w potężnym włoskim banku na terenie kraju, kupił dom i sporo podróżuje. Najzabawniejsze, że są to  te wszystkie miejsca, do których mieliśmy pojechać  wspólnie... Przez te dwa lata chyba też zmężniał. Jest nadal bardzo przystojny, ale dla mnie już taki zwyczajny. Uśmiechałam się do zabawnych fotografii z małym blond chłopcem, który jest jego wiernym odbiciem. Kiedyś byłoby mi żal, pewnie znowu bym płakała... Dziś kiedy wiem, że pod moim sercem goszczą aż dwie tak cudowne istoty osiągnęłam stan radości z cudzego szczęścia... Przechodzę wreszcie na swoje konto, wrzucam kilka zdjęć zrobionych w trakcie zwiedzania i na koniec swój zaręczynowy pierścionek z podpisem "Szczęście znalezione na drugim końcu świata...". Gdy chciałam już wyłączyć laptopa nadeszła właśnie wiadomość:

Miłość po polsku / Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz