Rozdział 27

7.3K 404 3
                                    

- Anitta!!! - Wołam od wejścia.

- A kogo to moje oczy widzą... Rozumiem, że na froncie M&M wieczny pokój... - Wyszła zza rogu Kolumbijka.

- Witaj Kochana... - Podbigeam do kobiety rzucając jej się na szyję.

- Co ci tak wesoło Dziecko?

- Może zacznę od tego, że Martin mi się oświadczył?

- No! I czegoś się w końcu nauczył. Prawdziwą miłość trzeba przybić choćby gwoździami do podłogi - to takie moje powiedzenie. Czyli na Brooklyn nie wracasz? - Uśmiechnęła się radośnie.

- Raczej nie... przepraszam...

- No co ty, nie ma za co przepraszać. I tak miałyśmy mało czasu dla siebie, ciągle siedzę tu w pracy, a kiedy wracam wieczorami - wy młodzi wychodzicie. Ale teraz... Będziesz moją Szefową?

- Jeśli już, to żoną Szefa. Nic poza tym się nie zmieni. Zresztą na to jeszcze trochę trzeba będzie poczekać - Ciśnie mi się na język jeszcze jedna informacja, ale nie mogę wtajemniczać wszystkich przed moim Panem Idealnym.

- Pokaż to cudeńko.

- No właśnie... póki co mam to. - Otworzyłam skórzane pudełko i ukazałam zawartość.

- O cholera...

- Trafny komentarz. Martin za wszelką cenę chciał uzyskać dziś moje "tak". W porze lunchu zignorowałam jego prośbę, bo wkurzyło mnie to, że okoliczności były takie niedbałe, a poza tym uznałam, że zachowuje się niepoważnie i robi sobie żarty. Krótko potem byliśmy u niego w biurze gdzie trzymał dla mnie ten prezent i miał mi go wręczyć w ramach przeprosin. Wykorzystał niezapowiedzianą wizytę swojego Ojca i w jego obecności ukląkł przede mną pytając się ponownie. Zrobił to z premedytacją, bo wiedział że tym razem trudniej mi będzie odmówić.

- A to przebiegły chłopak... - Cieszyła się z jego sukcesu. - Poproszę Javiera żeby przywiózł tu twoje rzeczy.

- Czuję się jak idiotka. Włóczę się po tym NY jak kloszard - od przytułku do przytułku.

- Taka uciekająca Panna Młoda z ciebie. - I teraz sobie uświadomiłam, że w styczniu przyjdą na świat dzieci, a kiedy ślub? Pobladłam... Zostanę matką... Nawet to, że nie dostałam tego cholernego okresu nic mi nie zasugerowało...

- Co ci jest Meg?!

- Nic, wszystko w porządku. - Podniosłam się z narożnika. Muszę jeszcze we wszystko wprowadzić rodzinę. Za dużo tego jak na teraz... -Pójdę się zdrzemnąć, padam z nóg. Za godzinę pewnie wróci Martin. Będzie wiedział gdzie mnie szukać... Już się oddalałam, kiedy odwróciłam się jeszcze do kobiety.

- Anitto!

- Tak?

- Ty wiedziałaś o wszystkim... zupełnie o wszystkim.

- Wszystko wie tylko Bóg. - Uśmiechnęła się lekko i odeszła.

W drodze do sypialni w telefonie wystukuję jeszcze wiadomość:

Ja: Kocham Cię mój Narzeczony. Od pierwszego dnia Twoja M.W.

Położyłam się i wtuliłam w koc. Zasnęłam po stronie łóżka mężczyzny.

...

- To nie nazbyt seksowny strój jak na babskie wyjście? Chcę zaznaczyć, że jesteś zajęta.

- Spokojnie, bez pierścionka nikt nie zauważy. - Mrugam okiem do zapinającego klamrę przy pasku od czarnych zwężanych spodni Martina.

- Wieczór Panieński jest w moim klubie. Począwszy od pamiętnego barmana, po firmę sprzątająca, wszyscy są już zorientowani kim możesz być dla ich szefa.

Miłość po polsku / Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz