SEVENTEEN

223 33 20
                                    

'Cus when I'm down I'm down for three
Now there's a promise that I can keep
I feel the darkness over me
A fear in constant company

Fort Hope – We are the gods

Spodziewałeś się kogoś innego?

Zerkam na tablicę, spisując z niej kolejne przykłady. Druga godzina matematyki dopiero co się zaczęła, a my już dostaliśmy tysiąc zadań do rozwiązywania, kiedy nauczycielka postanowiła sprawdzić testy, które niedawno pisaliśmy. Wystukuję stopą jakiś rytm, licząc kolejne parametry, a od czasu do czasu spoglądając na Dennisa. Widzę, że dobrze mu idzie, ale ciągle się waha.

– Po prostu podstaw to do wzoru – polecam mu cicho, wskazując mu długopisem na rząd cyfr.

– Na deltę? – pyta z kpiną w głosie, unosząc brwi. Kiwam głową w odpowiedzi. – Śni mi się po nocach.

Uśmiecham się, a potem wracam do pracy, nadal zerkając w zeszyt Dennisa. Mogę mu pomóc, patrząc na to, jak rozwiązuje zadania. Chcę wiedzieć, z czym i gdzie ma problem. Skoro Soler wreszcie postanowił odstawić wybujałą dumę na bok i poprosić mnie o pomoc, chcę zrobić mały research i przekonać się, jak naprawdę mu idzie. Matematyka może wydawać się naprawdę trudna. I nie mogę powiedzieć, że tak nie jest, bo czasem zadania robią się naprawdę skomplikowane. Odkryłem już dawno, że ucząc się jej, trzeba pozbyć się sztywnych, wyuczonych barier. Przy matmie trzeba mieć otwarty umysł i, o dziwo, czasem chodzenie na skróty nie jest błędne. Jak dla mnie liczenie tego wszystkiego uczy kreatywności. I chociaż wiem, że zrozumienie materiału niektórym przychodzi naprawdę trudno, systematyczna praca i naprawdę dużo ćwiczeń mogą pomóc.

Kiedy byłem mały i w szkole podstawowej zaczynaliśmy lekcje angielskiego o trochę wyższym poziomie, kompletnie sobie nie radziłem. Chociaż część praktyczna szła mi nieco lepiej, pomijając fatalną interpunkcję, część teoretyczna była dla mnie niczym prawdziwy koszmar. Nie rozumiałem zasad gramatyki, chociaż mówiłem poprawnie. Nie potrafiłem pisać i mama często siedziała ze mną, pomagając mi w ćwiczeniach. A do tego wszystkiego dochodziło jeszcze kreślenie jak kura pazurem. Między innymi dlatego, w wieku prawie siedemnastu lat, piszę tylko i wyłącznie drukowanymi.

Dążę jednak do tego, że wszystkiego musimy się nauczyć. Coś przychodzi naturalnie, a do czegoś trzeba przysiąść. Gdybym kiedyś nie kuł angielskiego po nocach, niewiele bym teraz umiał. A przede wszystkim, chociażby pisanie piosenek wychodziłoby mi naprawdę dennie.

– Czy ja liczę deltę delty? – pyta nagle Dennis, poklepując mnie po ramieniu, bym zerknął w jego stronę.

– A przed tobą jeszcze jedna. Tylko wypisz argumenty, bo się pogubisz – polecam mu, wskazując na swój zeszyt.

– Nie powinienem gadać o tym na lekcji, ale... – Dennis rozgląda się po klasie, patrząc na uczniów, którzy, w większości, i tak nie odrabiają zadanych przykładów. – Brad mówił, że próbowałeś z nim porozmawiać.

– Mówił też, że mnie zlał? – Odwracam wzrok, mocno ściskając długopis.

– Powiedzmy, że ubrał to w inne słowa – odpowiada chłopak, śmiejąc się smętnie. – W każdym razie nie tylko ty zachowujesz się jak idiota, wiesz? Już chciałem dać ci za to medal, ale muszę się wstrzymać.

– Cóż, mam jednak nadzieję zająć drugie miejsce – prycham, odsuwając od siebie zeszyt. Unoszę wzrok, parząc na nauczycielkę, a potem sprawdzam godzinę na telefonie. – Poczekam, aż Brayden sam się ogarnie.

– Zawsze możesz zrobić coś jeszcze – podpowiada Dennis, brzmiąc trochę tajemniczo. – Za dwie godziny idę z nim na boisko do koszykówki. Chcemy zagrać mały mecz. Wpadnij tam, podobno sport pomaga rozwiązywać problemy.

Reece | DE#0,75Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz