THIRTY FOUR

207 21 51
                                    

You've got a hold of me
Don't even know your power
I stand a hundred feet
But I fall when I'm around you

Shawn Mendes – Mercy

Na ilu instrumentach grasz?

Wychodząc z domu, nucę pod nosem piosenkę Collar Full od Panic!, nie wiem czemu, ale ona zawsze poprawia mi humor. Jest wesoła, ma pełno energii i nie sposób nie ruszać głową w jej rytm. Całe ciało wyrywa się do tańca, nawet jeśli niewiele mam z nim wspólnego. Kiedyś tańczyłem – dosłownie przez miesiąc – chodząc na dodatkowe zajęcia, potrzebne były mi do jakiegoś występu w przedstawieniu, więc zmuszałem się do tego. Ale typowy taniec nie jest dla mnie, gdybym miał robić to tylko dla zabawy, nie ma problemu, ale nie nadaję się na tancerza.

Chodzi o to, że tego nie czuję i nie rozumiem. Nie odnajduję szczęścia w rzucaniu się po ziemi, nawet jeśli przyjemnie patrzy się na utalentowanych tancerzy, wrzucających filmiki na YouTube. Człowiek myśli sobie wtedy "też chciałbym tak umieć", ale potem przychodzi moment, kiedy dajemy sobie do zrozumienia, że nie czulibyśmy się w tym dobrze. Ja rozumiem muzykę – znam ją od wielu stron, sam tworzę kolejne. Uczyłem się jej historii, uczyłem się różnych jej zagadnień, gdy jeszcze chodziłem do szkoły muzycznej, a potem nauczyłem się samemu szukać w niej czegoś nowego. I to ona sprawia, że moje serce bije szybciej. Każdy człowiek powinien znaleźć coś, co sprawia, że czuje przypływ pasji, euforię, że jest w stanie robić to, co kocha. Dzięki temu potrafimy zrozumieć osoby, zajmujące się czymś zupełnie innym. Te wszystkie tancerki lub tancerze? Wiem, co czują. Zgaduję, co mogą czuć, kiedy ich serca zaczynają przyśpieszać. To czysta pasja.

Pstrykam palcami, kiedy w słuchawkach rozpoczyna się refren. Niemalże automatycznie zatrzymuję się przy drzwiach garażu, skupiając się na nich. Wydają się dla mnie przezroczyste, kiedy wiem, co znajduje się za nimi. Uśmiech sam wpełza mi na usta, gdy przypominam sobie wczorajszy dzień. Dalej ciężko jest mi się do tego przyzwyczaić, a ja ciągle chcę patrzeć na samochód i się nim zachwycać.

Ale jest coś jeszcze.

Wczoraj długo myślałem o tym przed snem. Było już późno, zgasiłem lampkę nocną, a jedyne światło, dzięki któremu nie wariowałem, nie dochodziło z podwórza. Wpatrywałem się w okno, leżąc pod cienką kołdrą i słuchając odłogów z zewnątrz. Zebrało mi się na refleksje o życiu i doszedłem do wniosku, że naprawdę oddam rodzicom pieniądze za auto.

Zamierzam zrobić to z kilku powodów, ale najważniejszym z nich jest ten, który sprawia, że czuję się głupio. Mam wrażenie, że jestem po prostu niewdzięczny. Rodzice kupili mi auto bezinteresownie, pomogli mi spełnić marzenie i wcale nie oczekiwali nic w zamian. Nie powiedzieli "od teraz do końca życia będziesz zmywać naczynia", nie kazali mi kosić trawnika. Postawili przede mną prezent i życzyli mi wszystkiego najlepszego, chociaż urodziny mam dopiero za miesiąc. Ale co ja im wcześniej dałem? Pomijając jakieś drobiazgi, które dostali ode mnie na święta.

Nic. Dałem im siebie, ale w jakim wydaniu? Jestem synem, który przynosi kłopoty, kłótnie i komplikacje. Sprawiam, że się martwią, przejmują i złoszczą. Muszą opłacać moją terapeutkę, wykupywać leki i płacić za drogie podręczniki. Są w końcu rodzicami – sprzątają, utrzymują rodzinę i tak dalej. Dlatego chcę oddać im pieniądze za Subaru, choćbym miał robić to przez kolejnych dziesięć lat.

Warkot silnika wyrywa mnie z zamyślenia. Samochód Kiana właśnie podjeżdża przed dom. Światła wyłączają się, a chłopak wyskakuje na zewnątrz, natychmiast zmierzając w moim kierunku. Wyciągam z uszu słuchawki i wciskam pauzę w aplikacji Spotify, chowając komórkę do kieszeni. Zgaduję, że kabelki zaraz poplączą się tak, że w życiu nie dam rady ich rozwiązać.

Reece | DE#0,75Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz