And from the dark to the morning light
She waits beside me and I know I'll be alright
She's all I want to see
She won't ask why
I look in her eyes
I think I've been looking for you all my lifeThe Hunna – She's casual
Reszta też tam będzie?
W dwie rzeczy ciężko mi jest uwierzyć. I to nie są jakieś specjalnie niemożliwe sprawy, tylko takie... małe. Ale ile szczęścia można wynieść z małych rzeczy, jeśli człowiek potrafi się z nich cieszyć. Ja się staram. Może do nowego roku jeszcze daleko, ale postanowiłem wymyślić postanowienie, którego będę się trzymać. Chcę cieszyć się z małych rzeczy i niewielkich sukcesów, nie plując sobie w brodę, że nie osiągnąłem czegoś więcej. Bo wiem, że mam z tym problem, którego nigdy nie potrafiłem i nadal nie potrafię przeskoczyć. Ale mam strasznie wybujałe ambicje, a Harry powiedziała mi kiedyś, że to ma związek z tym moim zaburzeniem. No cóż, w takim wypadku mogę jedynie starać się coś z tym robić, bo obawiam się, że moje górnolotne cele kiedyś naprawdę doprowadzą mnie do skraju.
Jednak tym razem nie o to chodzi, mam wrażenie, że zbaczam z tematu. Chodzi mi o to, że nie mogę uwierzyć, że: po pierwsze – mamy już listopad – no i po drugie – wczorajszy koncert naprawdę otwiera nam ścieżkę występów. Nie wiem, ile ich będzie, bo jeszcze nie kontaktowałem się z właścicielem Sonny's, ale musical będzie wystawiany do końca roku szkolnego, czego dowiedziałem się jeszcze przed zajęciami, bo w szkole wisi pełno plakatów promujących. A co najlepsze – na dole, przy adnotacji, co do oprawy muzycznej, znajduje się nazwa mojego zespołu.
Jestem jak dumny ojciec.
Lato jest właściwie na wyciągnięcie ręki. Moje urodziny są dokładnie za dwa tygodnie, wypadają we wtorek, a już w ten piątek odbędzie się premiera musicalu. Nie wiem, jakim cudem ten czas przeleciał tak szybko. Przecież jeszcze niedawno mieliśmy rozpoczęcie nowego semestru, był upalny wrzesień i marudziłem, jak to od dawna nie graliśmy żadnego poważniejszego koncertu. Teraz to wszystko wydaje się tak odległe, że ledwo sięgam do tego pamięcią.
W piątek będę mieć dużo do opowiedzenia Harry. Ten tydzień był i nadal zapowiada się naprawdę dobrze. Nie wiem, czy nie będę musiał jakoś przesunąć wizytę, ale premiera musicalu jest o dziewiętnastej, więc pewnie do tego czasu się wyrobię. W każdym razie już układam sobie w myślach plan tego, co zamierzam jej powiedzieć.
Zacznę od wczorajszego koncertu. Niby wisienkę z tortu powinno zostawić się na sam koniec, ale ja nie potrafię zbyt długo trzymać w sobie tak dobrych wiadomości. A w końcu halloweenowy koncert okazał się taką wisienką. Matko, do dzisiaj buzują we mnie emocje i słyszę krzyk publiczności, która jakimś cudem zmieściła się w klubie. Wypadliśmy lepiej, niż się spodziewałem. Bo właściwie nie oczekiwałem, że dostaniemy tyle gorących braw, a jednak. Najlepsze jest to, że niektórzy nawet śpiewali z nami, chociaż słuchali nas po raz pierwszy w życiu.
Do muzyki nie da się podejść obojętnie. Zawsze wywołuje w nas jakieś uczucia, które odzwierciedlają się na naszych twarzach. Nie chodzi mi o to, że trzeba się uśmiechać, kiedy coś nam się podoba. Nie trzeba energicznie kiwać głową, tańczyć lub śpiewać. Nie trzeba się krzywić, kiedy coś, co leci akurat w radiu, nie jest piosenką, którą chcemy słuchać.
Diabeł tkwi w szczegółach.
Uczucia nie muszą być zauważalne na pierwszy rzut oka. Wystarczy wzrok. Ciepły i dziki, którego nie można zapomnieć. Szalejąc na scenie, może niespecjalnie miałem okazję przyjrzeć się ludziom, ale nie dostrzegłem kogoś, kto jawnie i ostentacyjnie pokazał, że nasza muzyka nie przypadła mu do gustu.
CZYTASZ
Reece | DE#0,75
Teen FictionPREQUEL POWIEŚCI "JULIETTE" WYMAGANA ZNAJOMOŚĆ PIERWSZEJ CZĘŚCI Double Exposure #0,75 Reece jest zapalonym muzykiem - nie wyobraża sobie życia bez swojego rockowego zespołu i jest pewien, że właśnie to chce robić w przyszłości, grać. Jest utal...