Rozdział IX

820 86 10
                                    

OBECNIE

Echo mojego śmiechu brzmiało upiornie. Moje ciuchy znowu były poplamione wszechobecnym szkarłatem. Wpatrując się w swoje odbicie miałam wrażenie, że patrzę na kogoś innego...obcego... Znowu czułam to dziwne mrowienie w koniuszkach nerwów... Znowu miałam gdzieś w głowie myśl, której nie mogłam uchwycić... Znowu czułam, że coś jest nie tak... Chwila ta trwała zdecydowanie za długo. Zbyt długo odnosiłam to dziwne wrażenie. Odwróciłam wzrok od odbicia i potrząsnęłam głową. Skąd ta powaga? Uczucie osobliwego niepokoju znikło pozostawiając w spokoju zamki cel mojego bezsensownego rozsądku i tragicznej moralności. Bez nich byłam szczęśliwsza. Bez nich byłam wolna. Bez nich było znacznie łatwiej...W magazynie pełnym teraz krwi i trupów zostałam tylko ja i Strach na Wróble, który przypatrywał mi się z wyraźnym zainteresowaniem. Uśmiechnęłam się wesoło za późno zdając sobie sprawę, że mam na twarzy maskę... która również się uśmiechała... Czy mogę zdradzić kim jestem? Czy zakaz tatusia dotyczył także przyszłych współpracowników? Czy to ma jakieś znaczenie, skoro i tak go później zabijemy?

-Wnioskuję, że musisz być fanką Jokera...- odzywa się szepczącym głosem Strach na Wróble. Ściągam maskę.

-Nie fanką. Córką. - odpowiadam wesoło uśmiechając się złowieszczo. Kryminalista przechyla lekko głowę najpewniej w geście zdziwienia. Składa swoje długie kościste palce zakończone strzykawkami kryjącymi najprawdopodobniej jego słynny narkotyk w piramidkę i mierzy mnie spojrzeniem swych czarnych jak noc oczu. Normalne osoby przechodziłyby dreszcze strachu na jego widok. Dobrze, że nie jestem normalna...

-Lucy... to ciekawe... podobno nie żyjesz... - odpiera po przedłużającym się milczeniu nie spuszczając ze mnie swojego przenikliwego wzroku. Jego czarne demoniczne oczy kogoś mi przypominają... Nie potrafię sobie tylko przypomnieć kogo...

-Śmierć jest ponura, nudna i poważna. Nienawidzę powagi! - prycham z obrzydzeniem. Strach na Wróble mruży oczy.

-Jesteś obłąkana... ale taka nie byłaś...- mówi w zamyśleniu. Na mojej twarzy pojawia się dziwny grymas. Jestem szalona i co z tego?! Zawsze byłam...zawsze...zawsze... Nie jestem szalona... - jakiś głos przebija się przez zaporę psychopatycznej wiecznej wesołości. Uderzająco przypomina mój własny. Chwytam się za głowę. Czemu to powiedziałam? Przecież od zawsze jestem szalona. Od zawsze jestem z moim tatą. Od zawsze jestem taka jak on..... Coś jest nie tak... Czemu nie potrafię zrozumieć co?! Czemu nie potrafię sobie przypomnieć wydarzeń sprzed roku, albo dwóch lat? Czemu moja przeszłość jest taka niewyraźna? Skąd ta powaga Lucy? Wspomnienia warunkują nasz zdrowy rozsądek i wszystkie problemy z nim związane. Po co ci to?- słyszę w głowie głos mojego taty. Jak zwykle ma rację... Otrząsam się z tych dziwnych myśli.

-Byłam, jestem i będę! - wykrzykuję z obłąkanym wyrazem oczu. Strach na Wróble kręci głową.

-To nie było pytanie...tylko stwierdzenie. - odzywa się obojętnym szepczącym głosem, w którym nie da się rozróżnić targających nim emocji. Zaciskam pięści.

-Mówisz jak psychiatra. - mlaskam z niesmakiem.

-Czemu wtrąciłaś się w strzelaninę tych kretynów? - pyta złoczyńca patrząc mi w oczy. Idiotyczne... Jakby myślał, że przez to nie skłamię...

-Cóż... nudziłam się. - odpowiadam wesoło obracając w dłoniach kartę powoli przesiąkającą krwią, którą mam na rękach...

-To po co tu przyszłaś? - zaczął tym samym monotonnym szepczącym głosem, choć doskonale wiedziałam, że coraz bardziej pragnie jednoznacznej odpowiedzi. Uśmiechnęłam się szerzej.

Lose your mind!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz