* * *
Red Hood wpatrywał się zamyślonym wzrokiem w krajobraz mroku i krwi roztaczający się przed jego oczami - Gotham City. Miasto szaleńców, seryjnych morderców i człowieka w pelerynie bezskutecznie starającego się ponieść kres prawdziwemu obliczu Gotham. To wręcz niewiarygodne, że kiedyś był jednym z nich... Jednym z bat-family...Cudownym chłopcem... Ofiarą makabrycznego klauna o psychodenicznym uśmiechu... Do dziś w jego głowie potrafił rozbrzmiewać jego okrutny śmiech, a obraz nieopisanego horroru w jego oczach nawiedzał go w chwilach słabości. Ale już nie był dłużej tym przerażonym i bezbronnym chłopcem co kiedyś... Był postrachem wśród bezkarnych kryminalistów. Cholernie dobrym skrytobójcą. Bossem mafii Gotham City. Sygnał powiadomienia w jego komputerze przerwał jego melancholijną podróż w przeszłość sygnalizując nowy problem. Młody mężczyzna odwrócił się od szyby jego wieżowca i podszedł do biurka, na którym obok kolekcji noży wojskowych i Aka-47 leżał smukły czarny laptop. Na ekranie obok otwartego maila, którego nadawcą była niejaka Arley S. , pojawił się przechwycony z linii policji komunikat o kolejnym morderstwie Smile. Red Hood zaklął siarczyście pod nosem. Liczył, że sprawa Smile rozwiąże się sama. Nie sądził by ten arogancki morderca długo pozostał na scenie przestępczego półświatka. Doświadczony mimo młodego wieku drugi Robin był pewien, że niezbyt subtelny seryjny zabójca to amator tego rzemiosła, jeden ze świrów, które są fanami superzłoczyńców. Jednak pseudonim, ilość makabr i rozgłos wśród podziemia przeczyły jego domysłom. A to czyniło Smile zagrożeniem i poważnym problemem antybohatera. Musiał wziąć więc sprawy w swoje ręce i znaleźć owego przestępcę i ukrucić ilość jego czasu na tym świecie zanim zdąży zabić ponownie. Jego zdziwienie jednak budziło to, że owy problemodawca umykał sprytnie zarówno policji jak i Mrocznemu Rycerzowi... Czyżby Bruce stał się równie nieudolny co służby publiczne? Red Hood zaśmiał się pod nosem. Jednak... z niemiłym uczuciem musiał przyznać, że skoro nawet Batman jeszcze nie złapał Smile, to znaczyło, że był on znacznie niebezpieczniejszy niż mogło się to z początku każdemu wydawać. Co sprowadzało się do niechybnego i groźnego stwierdzenia, że Smile nie był amatorem... Był profesjonalistą...
Nim Red Hood zdążył ułożyć w głowie jakikolwiek plan działania czy zastanowić się głębiej nad wysuniętymi wnioskami jego wyczulone zmysły zareagowały błyskawicznie ostrzegając ich właściciela w ostatniej chwili. Antybohater padł na ziemię, gdy strzały z broni maszynowej rozbiły dopiero co wymienione szyby w jego biurze. Przeturlał się z prędkością atakującej kobry pod biurko, zgarniając z jego powierzchni laptopa, parę noży i Aka-47. Chowając się za dębowym drewnem, które zaczynało powoli przypominać dziurawą kartkę papieru liczył w głowie czas jaki będzie miał przy przeładowaniu. Kilkanaście sekund później strzały ustały, a Red Hood odbezpieczając karabin snajperski i dwa Glocki ruszył na swoich agresorów... Jego własnych ludzi... Zmrużył oczy zbity z tropu. Przecież płacił tym rzezimieszkom, dlaczego więc chcieli go ukatrupić?
-Zamierzacie zdjąć własnego pracodawcę? Nie żebym nie chciał wypróbować mojego nowego noża motylkowego, ale to trochę nielogiczne, nawet jak na takich idiotów jak wy, nie sądzicie? - zapytał z lekkim rozbawieniem w głosie antybohater. Jeden z oprychów się roześmiał wychodząc przed szereg.
-Nie pracujemy już dłużej dla ciebie Kapturze, ale z wielką przyjemnością wykopiemy ci grób. - odparł barczysty mężczyzna z karabinem maszynowym przewieszonym przez plecy wyszczerzając pożółkłe od dymu papierosowego zęby. Red Hood zmarszczył brwi, po czym pociągnął za spust trafiając w sam środek klatki piersiowej barczystego przestępcy.
-Nie żebym był niemiły, ale mam taki uraz do grabarzy, więc pozdrów ode mnie Lucka.- odpowiedział wzruszając ramionami Red Hood, gdy reszta wrogiego zgromadzenia z niemym zaskoczeniem obserwowała powiększającą się plamę szkarłatu na piersi ich przedstawiciela.
CZYTASZ
Lose your mind!
FanficKontynuacja ''Why so serious?". Rok i trzy miesiące... Tyle minęło od ucieczki największego koszmaru Gotham. Joker zniknął postrzelając Harleen Quinzel i ciężko raniąc Robina. Lucy zaginęła najprawdopodobniej porwana i zamordowana przez własnego o...