16

7.2K 436 107
                                    


2/10

Wszyscy udaliśmy się mojego dormitorium. Kiedy chłopaki przeszli przez drzwi znowu zostałam zalana pytaniami, na temat, czy mój pokój jest w pełni na legalu. Zanim zdążyłam odpowiedzieć wszyscy poszli zwiedzać. Peter skierował się do kuchni, James do łazienki, Remus, jak normalny czarodziej, usiadł w salonie, a Syriusz zaczął zwiedzać moją sypialnię. Kiedy już wszyscy "pozwiedzali" usłyszałam śmiech.

-Co się chichrasz Syrek, co?

-Patrz co znalazłem! Ta koszulka to czasami nie Remusa?

-Może, i co? Korzystał z mojego prysznica. Kiedyś. Znalazłeś coś ciekawszego?

-Tylko twój stanik.

-Ok... Co?!

-Ty tak serio nosisz C?

-A co cię to? Oddawaj to!

-Dobra... Oglądamy ten flim?

-Film. Jasne, tylko przyniosę komputer.

-A co t-

-Komputer to takie mugolskie fajne pikadełko, na którym można oglądać filmy, przeglądać różne artykuły w internecie, kontaktować się z innymi, i tak dalej... Fajne to.

Przyniosłam laptopa i zaczęłam się zastanawiać, co takiego mogłabym im pokazać. Po chwili zdecydowałam się na moje ulubione filmy (Milczenie owiec, Bękarty wojny, wszystkie filmy Marvel Studios, Crimson Peak: wzgórze krwi, Stoker i duuuuuużo innych( ignoruję fakt, że w latach 60. nie było, ani laptopów, ani wszystkich tych filmów. Ignorujcie ten fakt razem ze mną ^.^ -dop.aut.)). Doszłam do wniosku, że czasu nam wystarczy na góra trzy filmy więc zdecydowałam się tylko na Milczenie, Stokera i Kapitana Amerykę. Zaczęliśmy oglądać. Chłopcy byli... zafascynowani. Patrzyli w ekran jak urzeczeni. Nie dziwię się. Czas szybko mijał, a my nie zauważyliśmy jak Steve był już w przyszłości. Po ostatniej scenie (po napisach oczywiście) zapytałam chłopców o wrażenia.

-Pytasz się jak nam się podobało?! Było ekstra! Jest ich więcej?

-Całe mnóstwo, Jamie. Całe mnóstwo. Ale nie mamy teraz czasu. Kiedyś zorganizuję wam noc filmową. Ale teraz musimy iść przyjąć gości.

-Która godzina?-zapytał Remus.

-Coś jakby 14, więc lepiej żebyśmy już wyszli.

Kiedy poszliśmy przywitać gości, wszyscy uczniowie byli już na korytarzach i czekali na przyjazd uczestników. Razem z chłopakami byliśmy ogromnie podekscytowani. Wreszcie spośród chmur wyłoniła się wielka kareta zaprzężona w abraksany, a z jeziora na błoniach wynurzył się spod wody gigantyczny statek. Wszyscy byli pod wrażeniem. Wielkim wrażeniem. Kiedy Kareta wylądowała, a statek spokojnie unosił się na powierzchni wody, nauczyciele ogłosili zbiórkę w WS. Gdy uczniowie jak na szpilkach usiedli przy stołach uginających się pod ciężarem jedzenia, do sali wszedł Dumbledore. Stanął przy mównicy i zaczął ogłaszać uroczystym tonem:

-Drodzy uczniowie! Oto nadszedł dzień rozpoczęcia Turnieju Trójmagicznego. Przez czas trwania konkursu gościć będziemy uczniów i uczennice szkół Beauxbatons i Durmstrangu. Proszę więc o przywitanie naszych gości w życzliwy sposób.

Po tej krótkiej zapowiedzi drzwi otworzyły się, a do sali weszła zgraja dziewczyn ubranych w niebieskie mundurki. Były piękne. W oczach dziewczyn z Hogwartu zobaczyłam zazdrość, podziw, zainteresowanie, a chłopcy patrzyli na nie jak na boginie. Wchodząc do sali tańczyły niczym wile, przez co jeszcze bardziej sprawiały wrażenie jakby nie były ludźmi. Kiedy skończyły swój taniec, usiadły przy stole Krukonów, a do sali weszła grupa chłopaków. A raczej mężczyzn. Byli umięśnieni, na twarzach nie dało się odczytać wyrazu. Byli okropnie poważni, ale też przystojni. Ubrani byli w krwisto-czerwone szaty i futra. Po "obchodzie" usiedli przy stole Slytherinu. W tym przypadku, to dziewczyny patrzyły rozmarzonym wzrokiem na naszych gości. Siedząc i patrząc jak inni jedzą przypomniałam sobie o naszym wybryku. Wtedy siedziałam jak na szpilkach i patrzyłam jak inni jedzą. Na szczęście nie pomyliłam dzbanów. Efekt był natychmiastowy. Wszystkie Bombusie zaczęły nagle czkać, co wyglądało na tyle śmiesznie, że myślałam że się uduszę od powstrzymywanego śmiechu. Durnie również nie wypadli lepiej. Cała zgraja zaczęła bekać w jednym momencie. Wtedy nie wytrzymałam. Tak samo jak połowa szkoły (z wyjątkiem Ślizgonów), zaczęłam się śmiać. Po chwili na suficie wybuchnęły fajerwerki, które po chwili ułożyły się w napis:

Witamy w Hogwarcie! Życzymy wesołego turnieju, oraz pragniemy powitać w naszym gronie nowego Huncwota! Impreza dzisiaj o 20.00 w wieży Gryfindoru!

-pozdrowienia od Lunatyka, Łapy, Rogacza, Glizdogoda i naszej nowicjuszki- Zorzy!

Z wielkim uśmiechem na twarzy popatrzyłam na Huncwotów, a chwilę później wszyscy byliśmy już w wielkim niedźwiedzim uścisku.

-Teraz już się mnie nie pozbędziesz podczas pełni.-powiedziałam do Remusa.

-To chyba dobrze.-zaśmiał się.

-Jasne, że dobrze Luniek.-powiedział James.-Ale teraz musimy ogarnąć imprezę. Jedzenie mamy, alkohol mamy, powód mamy, ale dekoracje leżą i kwiczą. Więc bierzcie tyłki w troki i do roboty! Kierunek- Wieża Gryffindoru!

Nie wiedziałem... ~ Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz