32

5.6K 407 111
                                    

Czekałam na Remusa w bibliotece. Wyraźnie prosiłam, żebyśmy spotkali się o 6.00, tymczasem była już 8.00, a Remusa jak nie było, tak nie ma. Kiedy miałam już wychodzić z biblioteki, usłyszałam wołanie.

-Nyks! Nyks, czekaj!

-Rem, co się stało?

-Chciałaś... Chciałaś żebym ci pomógł.-wydyszał.

-To nie było nic... ważnego.

-Serio?

-Nie. Muszę porozmawiać, a teraz nie ma nikogo. Mógłbyś?

-Jasne. Oczywiście. Absolutnie. O czym?

-Chodzi o mój sierociniec. Zbankrutował. Został wykupiony przez jakiś wielki koncern i będzie wyburzany. Wiesz co to znaczy?

-Ja... Nie jestem pewien.

-Albo do końca tygodnia ktoś mnie zaadoptuje, albo mnie przeniosą. Dzisiaj dostałam list.

-Dokąd?

-Do... Ja trafię do Norwegii. Nie mogą mnie wysłać bliżej.-powiedziałam i na chwilę zapanowała cisza.

-Czemu mi to mówisz? Czemu nie Jamesowi albo Syriuszowi?

-Nie chce by James za bardzo się martwił, a Syriusz... nie nadaje się jako doradca. Potrzebuje się komuś wygadać...

-Pomożemy ci! Porozmawiam z chłopakami. Razem coś wymyślimy. Na pewno. Musimy.

-A co? Porwiecie mnie?

-Nie wiem, może? Nie mam pojęcia jak, ale jakoś to załatwimy.

-Serio?

-Serio, serio. A teraz na wszystkie smutki mam propozycję.

-Jaką?

-Ty, Ja, czekolada, koce i flimy.

-Filmy.

-Tak. Co ty na to?

-Jak na lato.

W trochę lepszym humorze wyszłam z biblioteki. TROCHĘ lepszym, bo nie poszło po mojej myśli. Miałam powiedzieć "Hej, Remus. Wyjeżdżam. Kocham cię. Pa.", ale jakoś takoś nie wyszło. Z drugiej strony jeszcze mam okazję. Kiedy o tym pomyślałam, wcale nie poprawiło mi to humoru. Doszliśmy do mojego dormitorium, ja przyniosłam koce i poduszki, a Remusowi kazałam włączyć serial "Sherlock". Po przygotowaniu wszystkiego (w tym dwóch kilogramów czekolady), zaczęliśmy oglądać. Kiedy skończyliśmy pierwszy odcinek, wypaliłam:

-Wyjeżdżamichciałamcipowiedziećwbibliotecealesiębałambomizależynatobieiogólnietociękochamprzepraszam.

-Co?

-Nic. Tylko, chyba cię kocham.-powiedziałam tonem, jakbym mówiła, że jutro będzie padać. Czyli nic nowego. A potem zapadła cisza.

-We wszystkich romantycznych książkach to najpierw chłopak wyznaje dziewczynie miłość. Coś jest ze mną nie tak?-zapytał.

-Żadna księżniczka nie czeka wiecznie.

-Więc przynajmniej to zrobię pierwszy.-powiedział, po czym przysunął się do mnie i pocałował.

Na początku był dość niepewny, ale kiedy zaczęłam odwzajemniać pocałunek nabrał pewności. Nie wiem ile czasu minęło, ale nie chciałam kończyć. Niestety ktoś postanowił złożyć mi wizytę. Jeszcze bardziej niestety, ten ktoś postanowił nie pukać.

-Nyks! Mam dobrą wiadomość!... O Merlinie, przepraszam!

-Alex. Pukaj. Następnym. Razem. Co się stało?

-Nie żebym specjalnie tak, ale jakoś takoś wyszło, że słyszałem o czym mówicie.

-I?

-Wpadłem na pomysł i pobiegłem do dormitorium. Po drodze wpadłem na Marlenę. Swoją drogą miała dzisiaj dziwne włosy, ale nie żeby coś, bo wciąż mi się podoba...

-Alex! Konkrety.

-A! Poleciałem do dormitorium i powiedziałem o tym rodzicom, i oni na początku się cykali, ale później się zgodzili, i teraz naprawdę będziesz moją siostrą!!!

-Co?

-Będziesz moją siostrą. Ekstra, nie?

-Żartujesz.

-Nie żartuję! Jedziesz do mnie na wakacje! Jedziesz do mnie na całe życie!

Nie wiedziałem... ~ Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz