6/10
Zeszłam po schodach do PW., gdzie czekał już na mnie pan Lunatyk. Ubrany był w czarne dżinsy i białą koszulę, a w ręce trzymał marynarkę. Elegancko, ale też na luzie. Coś mi się zdaje, że słuchał mojego wykładu na temat randek dla Jamesa. Podeszłam do niego i z uśmiechem zapytałam:
-To co, panie Lupin? Gdzie mnie pan zabierze?
-Gdzie tylko pani zechce, panno Collins.- powiedział, również z uśmiechem, po czym w żartobliwym gestem podał mi ramię. Zaśmiałam się, ale ją przyjęłam.
Powolnym krokiem wyszliśmy z zamku i przechadzaliśmy się błoniami. Nasz spacer prowadził krawędzią Zakazanego Lasu. Drogę oświetlał nam księżyc. Przez drogę rozmawialiśmy na wiele tematów. Od przedmiotów szkolnych do ulubionej piosenki. W pewnym momencie usłyszałam w oddali huk i krzyki.
-Jak myślisz, co to?
-Nie mam pojęcia... Idziemy sprawdzić?
-Idziemy. Ale zanim to zrobimy przydało by się ukryć. Znasz zaklęcie kameleona?
-Tak.
-Więc go użyj.-po tych słowach sama wypowiedziałam zaklęcie, dotknęłam swojej głowy różdżką i poczułam na niej nieprzyjemne zimno.
W zmienionych dawno butach zaczęłam przemierzać las, co chwila upewniając się, że Remus idzie za mną. Po kilku chwilach marszu doszliśmy na miejsce. Na szerokiej polanie Zakazanego Lasu stały cztery wielkie klatki. A w nich... Nie mogłam w to uwierzyć. Na szczęście zanim mój wzrok spoczął na głowie wielkiego stworzenia, domyśliłam się co to jest.
-Remus, nie patrz mu w oczy!-krzyknęłam szeptem.
-Czemu?
-To bazyliszek! To jest pierwsze zadanie?! Bazyliszek?!-cały czas szeptałam.
-Em... Przykro mi?
-No dzięki. Zobacz. Tam stoi ta cała Maxime, dyrektora Bombusiów, a po drugiej stronie Karkarov. Mogę się założyć, że Delacour i Bogdanov już wiedzą co ich czeka. Tego samego nie mogę powiedzieć o Alexie.
-Powiesz mu?
-Powinnam. To by było nie fair, gdyby tylko on nie wiedział.
-Masz rację. I nie wiem czy zauważyłaś, ale za chwilę będziemy widzialni.
-Zmywajmy się stąd.
W milczeniu wróciliśmy na polanę. Ani mi, ani jemu nie było do rozmowy. Jednak nie była to niezręczna cisza. To tak jakbyśmy byli na moim własnym pogrzebie. Świetnie. Oboje usiedliśmy pod drzewem nad jeziorem.
-Merlinie, jak ja sobie poradzę? Co ja sobie w ogóle myślałam?
-Nyks, poradzisz sobie. Masz dużo czasu żeby się przygotować. A poza tym, przecież wiesz, że ci pomożemy. Wszyscy. Wiem, że sobie poradzisz. Jesteś chyba najmądrzejszą czarownicą jaką znam. Nie bój się. Jak ktoś ma wygrać, to tylko ty.
-Ty serio tak?
-Jak najbardziej. No chodź tu, mała paskudo.-powiedział śmiejąc się i rozłożył ramiona. Ze śmiechem się do niego przytuliłam.- Czy ty się nie popsikałaś Amortencją czasami?-zapytał.- Twoje włosy pięknie pachną. Jak czekolada.
-Nie, to po prostu mój szampon do włosów. Wracamy?
-Wracamy.
Oboje wstaliśmy z ziemi. Wtedy wpadłam na dość głupi pomysł. Kiedy Remus się odwrócił wepchnęłam go do jeziora. Nie przewidziałam jednak, że próbując się czegoś złapać, pociągnie mnie za sobą. Oboje w zimnej wodzie, śmiejący się z siebie nawzajem. Jak najszybciej się dało wyszliśmy z wody i pobiegliśmy do zamku. Musze przyznać, że było mi zimno jak cholera. Ale przynajmniej byłam szczęśliwa. Kiedy byliśmy już w PW usiedliśmy na kanapie przed kominkiem. Położyłam się trzymając głowę na kolanach Lunatyka. Byłam zmęczona, było mi ciepło i wygodnie. Remus bawił się moimi włosami, a ja opowiadałam mu o sierocińcu, i o tym jak bardzo nienawidzę herbaty. W takich warunkach, nie dziwię się, że chwilę później już spałam. Zanim moja świadomość do końca zniknęła w Krainie Czarów, ujeżdżając kota z Cheshire, poczułam jak ktoś delikatnie bierze mnie na ręce. I ten ktoś był ciepły, wygodny i miał przyjemny zapach. Następnego ranka obudziłam się w swoim łóżku, pod ciepłą kołdrą. Domyślam się jak.
*p.o.v Remuseł*
Zmęczony, mokry i cholernie szczęśliwy wszedłem do dormitorium. Tam już czekali na mnie chłopaki.
-Jak było?
-Całowaliście się?
-Gdzie byliście?
-Jak wyglądała?
-O czym rozmawialiście?
-Jest twoją dziewczyną?
-O Boże, chłopaki, jutro powiem. Jestem cholernie zmęczony. I jeśli wam to nie przeszkadza, to idę walnąć w kimono. Branoc.
-Branoc.
CZYTASZ
Nie wiedziałem... ~ Remus Lupin
FanfictionHej, mam na imię Nyks. Nyks Regina Collins. I nie, nie mam pojęcia kto wymyślił to durne imię. Chodzę do Hogwartu a to ciekawie nieciekawa historia mojego, do pewnego momentu, beznadziejnego życia. Piękna okładka została stworzona przez @nocna_kolib...