7/10
Czas mijał z taką prędkością, jaką zwykle osiąga James biegnąc do Lily. Czyli okropnie szybko. Każdy wolny czas spędzałam na zastanawianiu się, co ja do cholery mam zrobić z bazyliszkiem. Nie mogę wejść na arenę z kogutem. Przeczytałam chyba wszystkie książki o bazyliszkach. Trzy dni przed pierwszym zadaniem siedziałam w bibliotece z Remusem. Wyraźnie zmęczonym Remusem. Miał wory pod oczami, rozczochrane (bardziej niż zwykle) włosy, i co chwila przysypiał.
-Merlinie, Remus, widziałeś się w lustrze?... O Merlinie! Mam to! Przecież to oczywiste!
-Co oczywiste?-zapytał sennie Remus.
-Chodź. Powiem wszystkim w dormitorium.
Ciągnąc Remusa za rękę wbiegłam do dormitorium, gdzie siedzieli Huncwoci. Kiedy tylko przekroczyłam próg PW, krzyknęłam:
-Zebranie Huncwotów! Ruszcie dupy, i do mojego pokoju! Mamy coś do omówienia!
Kiedy wszyscy byki już u mnie, usiedliśmy na kanapie i fotelach, a ja zaczęłam mówić.
-Jak się już pewnie dowiedzieliście, pierwszym zadaniem jest bazyliszek. Jedyną jego słabością jest pianie koguta. Wymyśliliście coś?
-No...-zaczął Syriusz.- Nie.
-Zero pomysłów.- dopowiedział James.
-My tak samo. -powiedział Remus i Peter.
-To nic. Ja coś mam. Pamiętacie, że bazyliszek uśmierca spojrzeniem?
-No... I co?
-A gdyby spojrzał w lustro?
-To... umarłby.-wydedukował James.
-I brawo. Koniec zadania. Nie mogę mieć przy sobie niczego poza różdżką. Dlatego musimy skombinować jakieś lustro... Może jakąś tarczę. A później przywołam ją do siebie zaklęciem Accio. Żeby do tego czasu mnie nie widział użyję zaklęcia kameleona. Kiedy się pojawię zwrócę na siebie jego uwagę, i wtedy zasłonię się tarczą. I BOOM. Bazyliszek nie żyje.
-Nyksia, ty genialna jesteś. Tylko skąd wytrzaśniemy taką tarczę?
-Ym... Nie ma żadnej w Izbie Pamięci?-zapytałam.
-Jest, i to dużo. Nigdy nie zapomnę, kiedy na szlabanie kazali mi je wszystkie wypolerować. Ale nie było tak źle, bo przez cały czas mogłem podziwiać swoje piękno.-powiedział Syriusz.
-No to jeszcze trzeba jakąś pożyczyć. I lepiej, żeby ktoś o tym wiedział.
-Powiedzmy dropsowi.-zaproponował Remus.- On nam na pewno pozwoli.
-Dobry pomysł. Kto idzie ze mną do Dumbledore'a?
-Wszyscy!
Całą gromadą wyszliśmy z dormitorium. Stanęliśmy przed posągiem chimery, i zaczęliśmy czekać na dyrcia.
-Wiecie co? Jestem głodny.-powiedział Peter.
-Przecież jadłeś przed chwilą żaby czekoladowe.
-No tak, ale teraz mam ochotę na musy świntusy.
-A ja mam ochotę na kociołkowe pieguski.-powiedziałam.
W tym momencie stało się coś dziwnego. Posąg chimery odsunął się ukazując schody prowadzące do gabinetu dyrektora.
-Serio? Hasło to kociołkowe pieguski?-zdziwił się Remus.
Weszliśmy po schodach, i zapukaliśmy do drzwi. Usłyszeliśmy ciche "proszę", więc weszliśmy. Przy biurku zobaczyliśmy Dumbledore'a.
-Dzień dobry. Co was do mnie sprowadza?
-Malutka prośba. Czy mogłabym pożyczyć jeden mały eksponat, na czas pierwszego zadania?
-Tak. A na cóż ci on potrzebny?
-Tajemnica zawodowa. Dowie się pan w poniedziałek. Dziękujemy wszyscy. Do widzenia.
-Do widzenia.-odpowiedział, jak zwykle, z uśmiechem.
Puściliśmy się pędem w stronę Izby pamięci. Przechadzaliśmy się między eksponatami, aż w końcu znalazłam to, czego szukałam. Tarcza była srebrna, średniej wielkości, i była na tyle lekka, że mogłam ją unieść bez problemu. Miała kształt jak migdał i była lekko wypukła, jednak obraz w jej odbiciu był wyraźny i nie zniekształcony. Zapięłam skórzane pasy na ręce i pokazałam się chłopakom.
-Co myślicie? W porządku?
-Idealna.-powiedzieli wszyscy na raz.
Z tarczą w ręce i obstawą Huncwotów szłam przez Hogwart. Weszliśmy do dormitorium odprowadzeni zdziwionym wzrokiem uczniów. Kiedy byłam już na schodach do pokojów dziewczyn usłyszałam śmiech.
-Hej, Nyks! Nikt nie chciał być twoim "rycerzem na białym koniu", więc postanowiłaś zostać nim sama? Wiesz, jak nikt cię nie chce, to zawsze możesz kupić sobie stadko kotów!
-Hej, Ann. Ciebie też miło widzieć.
-Ciebie niekoniecznie. Ty, a może tą tarczę to chcesz używać jako lustro. Trochę zniekształca obraz, ale dla ciebie nie powinno to robić różnicy. Już masz krzywą buźkę.-zaśmiała się.
-Dzięki, ty też wyglądasz olśniewająco.
-Ty głucha jesteś?
-Nie. Staram się być miła. Szkoda mi cię po tym co się stało.
-Co się niby stało?-zapytała zdezorientowana.
-Ten wypadek... Naprawdę smutna sprawa... Ciężko jest żyć z chorobą psychiczną, prawda?-zapytałam i usłyszałam salwę śmiechu. Widocznie miałyśmy widownię. Ann przez chwilę stała zamurowana, po czym zrobiła się czerwona ze złości, podeszła do mnie, i próbowała mnie uderzyć, jednak w porę zasłoniłam się tarczą. Dziewczyna z rozmachem przydzwoniła pięścią w srebro, tak mocno, że dało się słyszeć charakterystyczne do łamania kości "chrup". Ups.
-Wiesz, Ann. Lepiej chodź do skrzydła szpitalnego. To nie wygląda dobrze. Odprowadzę cię.
Podniosłam płaczącą z bólu dziewczynę. Byłam zła, ale nie kopię leżącego. Uważając na rękę odprowadziłam ją do pani Pomfrey. Wróciłam do PW i zastałam tam Huncwotów.
-Próbowała walnąć cię z pięści, a ty odprowadziłaś ją do pielęgniarki?! Jesteś za dobra.
-Nie kopię leżącego. Przywalę jej kiedy indziej. Już się o to nie martw, James.
![](https://img.wattpad.com/cover/108036658-288-k341010.jpg)
CZYTASZ
Nie wiedziałem... ~ Remus Lupin
FanfictionHej, mam na imię Nyks. Nyks Regina Collins. I nie, nie mam pojęcia kto wymyślił to durne imię. Chodzę do Hogwartu a to ciekawie nieciekawa historia mojego, do pewnego momentu, beznadziejnego życia. Piękna okładka została stworzona przez @nocna_kolib...