28

5.7K 353 75
                                    

Tak jak się spodziewałam, po chwili do dormitorium wszedł Dumbledore razem z McGonnagal  i Poppy.

-Panno Collins, co się tu wyrabia?-zapytał spokojnie Dumbledore.- Czemu nie znajduje się pani w Skrzydle Szpitalnym?

-Chciałam wyjaśnić kilka spraw. Remus jest niewinny, Ann wręcz przeciwnie.

-Skąd takie oskarżenie? Panno Collins?-zapytała tym razem McGonnagal.

-Dobrze wiem kto próbował mnie otruć. Ann od samego początku naszej znajomości mnie nienawidziła, za to Remus był w porządku. Ann od pewnego czasu zaczęła podawać Remusowi Amortencję, ale nie mam pojęcia kiedy to robiła. Gdzie jest Remus?

-Aktualnie w domu.-odpowiedział Dumbledore.- W związku z zamachem na życie uczennicy, naszą szkołą zainteresowało się ministerstwo. Będzie zawieszony, do czasu wyjaśnienia całej sprawy. A skoro już się obudziłaś, a to na twoich zeznaniach najbardziej nam zależy, to możemy zrobić to teraz.  Pani McGonnagal, proszę wezwać tu pana Pottera, Blacka i Pettigrew. Proszę powiadomić ich o spotkaniu w moim gabinecie.

Kiedy wszyscy (wreszcie) się zebrali zaczęliśmy po kolei opowiadać swoje wersje zdarzeń. Oczywiście moja, Jamesa, Syriusza i Petera była taka sama, za to Ann uparcie odgrywała swoją rolę tej pokrzywdzonej.

-Panie dyrektorze, oni kłamią! Uzgodnili swoją wersję wydarzeń!

-Kiedy?-zapytałam.- Kiedy, skoro nie widziałam się z nimi od zatrucia?

-Wy... Wy... Wy wszystko zmyśliliście!

-Panie dyrektorze.-odezwał się James.- Dobrze pan wie, że to bzdury. Nie bylibyśmy w stanie wymyślić takiej wersji zdarzeń w pięć minut. A poza tym, Nyks nie miała powodów, żeby kłamać z tego powodu.

-Miała. Oczywiście, że miała. Ona mnie nienawidzi. Najchętniej zrzuciła by mnie z wieży astronomicznej.

-Pewnie z wzajemnością...

-Ona jest zazdrosna. O Remusa, bo mnie kochał, a ją nie. (nawet nie wiecie jak śmieję, pisząc to >.< -dop.aut).

-O Merlinie, Ann. Nie rób z tego meksykańskiej telenoweli, błagam. A skoro całą sprawą zainteresowało się ministerstwo, proponuję podjęcie drastycznych kroków, zwanych Veritaserum. Nie sądzę, abyśmy przez pogadanki doszli to, jakże cennej prawdy.

-Jeśli ministerstwo na to zezwoli i wy się zgodzicie, to nie widzę przeszkód. ( Jeśli ktoś wypije Veritaserum, i ktoś na niego rzuci zaklecie Imperius, i każe mu kłamać, to będzie mówić prawdę czy będzie kłamać? Długo się nad tym zastanawiałam, i nie mam pojęcia... Taksz, odpowiedzcie.-dop.aut.)

-Świetnie. Kiedy...

-Możemy zaczynać już teraz.-powiedział Knot, który wziął się znikąd. Chociaż możliwe, że wszedł przez drzwi.-Macie moje zezwolenie. Zamach na życie to poważna sprawa.

Z nesesera wyjął cztery fiolki przezroczystego eliksiru, po czym wyczarował cztery filiżanki herbaty (Czemu to musiała być herbata?!) i wlał do każdej po kilka kropel eliksiru. Wszyscy chwyciliśmy za kubeczki i wypiliśmy całość.

-Możemy zacząć zeznawać. Może na początek... panna Collins.

-Wiedziałam, że Remus dostaje od Ann Amortencję.-słowa zaczęły wypływać z moich ust bez kontroli.- Nie potrafiłam określić kiedy. Od dłuższego czasu nie miał kontroli nad swoim umysłem, więc to jasne czemu tak słuchał Ann. Tylko ona miała motyw by zrobić coś takiego.

-Ann wypowiedz się na ten temat.

-To prawda.-powiedziała, a ja zobaczyłam panikę w jej oczach.- Omamiłam Remusa, by Nyks była zazdrosna. Myślę, że na wszystkich rzuciła jakiś urok. Kiedy zobaczyłam,że to nie działa, namówiłam Remusa by podał Nyks Wywar Żywej Śmierci. Miałam nadzieję, że niczego nie zauważy. Specjalnie kazałam mu wlać za dużą dawkę. Takie osoby jak Nyks nie powinny żyć.

-Och... No dobrze. Myślę, że zeznania chłopców nie będą już potrzebne. W związku z tą... sytuacją, muszę odwołać proces Remusa Lupina, i przywrócić go do szkoły. Oczywiście przyda się jakieś odszkodowanie, czy coś w tym rodzaju... No cóż, skoro sprawa jest wyjaśniona, proszę aby panna Collins wróciła do Skrzydła Szpitalnego. Pani Pomfrey pewnie się niecierpliwi. Będę musiał również porozmawiać z rodzicami Ann i tak dalej, i tak dalej... Nie będę was tym nudził. Panno Collins, proszę wrócić do Skrzydła.

-Dobrze, już idę.-odpowiedziałam.-Jakbym się nie wyspała przez ten cały czas...

Nie wiedziałem... ~ Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz