33

5.8K 388 81
                                    

Po tym jak dostałam list z sierocińca, i tym samym zostałam zaadoptowana przez rodzinę Alexa, musiałam załatwić dużo rzeczy. W tym kwestię mojego nazwiska. Od teraz będę się zwać Nyks Regina Collins Hirsch Lupin. Collins Hirsch! Tylko Collins Hirsch! (nie wiem, czy ktoś poza mną ogląda tu "Wodogrzmoty Małe", ale na cześć Hirscha nazwałam tak Alexa. I Nyks.^^.-dop.aut.) Chociaż... NIE. Nawet nie zapytał mnie czy będę jego dziewczyną... Ale zapyta. Po prostu nie miał kiedy. Nie myśląc o tym więcej, poszłam na śniadanie. Całe śniadanie siedziałam sama, ale dzięki temu miałam dużo czasu na przestudiowanie planu lekcji.  Numerologia, runy, runy, transmutacja, eliksiry i... to tyle. Poszłam do pokoju, wzięłam potrzebne książki i skierowałam się do klasy. Wszystkie lekcje zleciały dość szybko, i nawet się nie spostrzegłam kiedy wychodziłam z lochów, po skończonej lekcji eliksirów. Kiedy weszłam po schodach do mojego dormitorium, zobaczyłam pod schodami paczkę. Kiedy po wejściu do pokoju ją otworzyłam, moim oczom ukazał się... bukiet róż? Rzecz która najbardziej mnie zdziwiła, to kolor kwiatów. Czekoladowe. Jak się później okazało, róże były DOSŁOWNIE czekoladowe. Dostałam bukiet czekolady. Wow. Po prostu wow. (tesz bym chciała... -dop.aut.) Do bukietu doczepiona był karteczka.

"Pokój Życzeń, 18.00. Jestem ci coś winien"

Przeczytałam karteczkę, położyłam "kwiaty" na stole" i wzięłam się za zadanie domowe. Po skończeniu i poczytaniu jeszcze kilku stron książki, była godzina 17.00., i właśnie wtedy do mojego pokoju wpadły dziewczyny.

-Zorza! Wiemy co będzie dzisiaj i przyszłyśmy ci pomóc!

-Ale... W czym?

-Jako to? W przygotowaniach do randki!

Zanim zdążyłam zaprotestować, Lily posadziła mnie na fotelu, a Dorcas poszła szukać sukienki.

-Lil, mamy problem. Brak wdzianka!

-Sprawdź u nas. Coś się znajdzie.

Dorcas wybiegła z mojego dormitorium, a Lily zaczęła robić mi makijaż. Tak po prostu zaczęła robić makijaż. Nie protestowałam, bo wiedziałam, że konfrontacja z Evans = klęska. W pewnym momencie wróciła Dorcas, trzymając w ręku sukienkę. Była długa, czarna i nie miała ramiączek. I coś co sprawiło, że przestała mi się ona podobać- była obcisła. Mimo moich protestów zostałam zmuszona do jej założenia (kiedy Lily wyciąga różdżkę, nie ma żartów.). Uważając, by nie uszkodzić żadnego elementu makijażu, wciągnęłam na siebie "kieckę". Myślałam, że się w niej nie ruszę, ale po założeniu zauważyłam, że ma rozcięcie na nogę. Wyszłam z łazienki i, lekko skrępowana, pokazałam się dziewczynom.

-No! To teraz wio do Pokoju Życzeń. Powodzenia!-powiedziały i wypchnęły mnie z pokoju. Mojego własnego pokoju.

W wysokich obcasach, ubolewając nad przyszłym stanem mojego pokoju, skierowałam się do PŻ. Będąc przed drzwiami chwilę się zawahałam, po czym zdecydowałam się wejść. Po przekroczeniu progu moim oczom ukazała się sala, podobna do tej w której odbywał się bal bożonarodzeniowy. Sufit nie wyglądał jak sufit, tylko jak niebo pełne gwiazd. Pokój oświetlały tylko świece, dlatego panował lekki półmrok. Zobaczyłam również mojego "dłużnika". Stał tyłem, ubrany w szatę wyjściową, i powtarzający coś pod nosem.

-Em.. Hej?

-Nyks! Jesteś!

-Remus? Co się...?

-Spłacam dług. A chyba jestem ci winien wyjście na bal.-powiedział po czym podszedł do mnie, ukłonił się i poprosił do tańca.

Zaśmiałam się, ale przyjęłam zaproszenie. W pomieszczeniu rozległa się muzyka, a my zaczęliśmy tańczyć. Po zakończonym tańcu pocałował mnie (można się było tego spodziewać-dop.aut.).

-Nyks Regino Collins Hirsch Lupin... Collins Hirsh! Tylko Collins Hirsch! Nyks Regino Collins Hirsch, czy uczynisz mi ten zaszczyt, i, ignorując to co powiedziałem wcześniej, zostaniesz moją dziewczyną?

-Panie Remusie Johnie Lupin... z przyjemnością.

Nie wiedziałem... ~ Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz