31

5.9K 375 249
                                    

Po śniadaniu szybko skierowałam się do swojego pokoju, mając nadzieję, że tym razem nie będzie tam chłopaków w takiej pozycji, bo teraz nie miałam przy sobie aparatu. Kiedy doszłam do PW zawołałam jeszcze Huncwotów, i wszyscy poszliśmy do mnie.

-Chłopcy, jak dobrze wiecie, ostatni etap odbędzie się dopiero w czerwcu, więc będę miała dość dużo czasu na przygotowania, ale korzystając z tego, że mam jajo i klucz, proponuję je otworzyć.

-A ty co tak oficjalnie?-zapytał rozwalony na kanapie Syriusz.-Zluzuj trochę, co?

-Dobra, panie "będę twoim pieskiem".

-To było dawno i nieprawda.-zafochał się.

-Syrek, to było dzisiaj rano, a Nyks ma naprawdę wiele dowodów.

-Zamknij się, Remus. Otwieramy to jajo?

-Jasne.

Włożyłam klucz do zamka, i powoli przekręciłam. Kiedy jajo się otwarło, moim oczom ukazał się... kawałek pergaminu? I to tyle? Po prostu pusty pergamin? No dzięki.

-Macie jakiś pomysł, co to może być?-zapytałam.

-Może... pergamin?

-Dzięki James. Jesteś genialny.

-Nie ma za co.

-To był sarkazm. Ktoś ma jeszcze pomysł?

-Ym... nie.-odpowiedział zrezygnowany Syriusz.

-Więc jedyne co mi pozostaje, to czekać na oświecenie. Świetnie.

*Time skip* dwa miesiące przed etapem.*

Szłam korytarzem na obiad, kiedy usłyszałam za mną wołanie.

-Nyks! Nyks, weź zaczekaj!

-Co jest Alex?

-Odkryłaś o co chodzi z pergaminem?

-Jeszcze nie, a czemu pytasz?

-Mam to. Ty mi pomogłaś, więc teraz ja pomogę tobie. Chodzi o ogień. Wszystko widać gdy się ogrzeje ten pergamin.

-Niezłe. Jak na to wpadłeś?

-Odrabiałem zadanie domowe, i wywaliłem lampę, od której ogniem zajął się mój podręcznik do transmutacji. Pergamin z jaja leżał zaraz obok, więc pierwsze co zrobiłem, to zabrałem go stamtąd. Później zauważyłem, że coś się na nim pojawiło. Byłem tym tak zajęty, że zapomniałem, że fajczy mi się biurko. Taksz...

-Dziękuję.

-Nie ma za co. Ale jak wygrasz, to masz mi kupić całe pudło czekoladowych żab.

-A żebyś się po nich rozchorował.-zaśmiałam się, po  czym poszłam do swojego stolika.

Kiedy już prawie skończyłam jeść dosiedli się do mnie Huncwoci.

-Wiem co zrobić z pergaminem. Alex pomógł.

-Fajnie. Może przynajmniej nie umrzesz.

-Hej, Syriusz, o co ci chodzi?

-O nic. Odwal się ode mnie.-powiedział, po czym wstał od stołu i wyszedł z sali.

-A temu co?

*p.o.v. Remus*

-Możliwe że... pokłóciliśmy się trochę.-powiedziałem.

-Trochę? Wyglądał jakbyś mu powiedział, że jest beznadziejnym narcyzem, z kiepską fryzurą, który myśli, że może mieć wszystko, i w ogóle to jest żałosny.

*retrospekcja*

-Jesteś beznadziejnym narcyzem, z kiepską fryzurą, który myśli, że może mieć wszystko, i w ogóle to jesteś żałosny.

*koniec retrospekcji*

-No... Ty jej powiedz, James.

-Syriusz, po naszym pogodzeniu, postanowił cię zdobyć, a potem rzucić po ok. tygodniu. Później trochę odpuścił, ale dzisiaj znowu zaczął, że chce cię w swoich zbiorach. No i Remi się wkurzył, bo jak to sam ujął "ona nie jest cholerną rzeczą".

-Aww. Mój rycerz na białym koniu.-powiedziała, po czym ku mojemu zdziwieniu dała mi buziaka.

-No a później,-kontynuował James nie zwracając na nas uwagi.- powiedział Remusowi, że tak bardzo o to dba, bo jest taki patetyczny, że nigdy nie miał dziewczyny. Mówił, że cały czas tylko użala się nad tym jaki on biedny. No i wtedy Remus powiedział, że skoro dla niego wszyscy przyjaciele tyle znaczą, to nie widzi sensu czemu jeszcze się z nami zadaje. No i Syriusz powiedział, że nie ma pojęcia. I...  To chyba tyle.

-Wow... Ale chyba macie zamiar się pogodzić, nie?

-Jeśli przeprosi...

-Dajcie spokój chłopaki. Za niedługo trzeci etap. Chcę mieć was wszystkich po swojej stronie.

-Pogadam z nim później.

-Dzięki Remus. A poza tym, mógłbyś mi pomóc z czymś w bibliotece później?

-Z czym?

-Z czymś. Później powiem.

Nie wiedziałem... ~ Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz