Get Insane LII

1.6K 107 37
                                    

Obudziłam się na zimnej i brudnej podłodze. Niemrawo podniosłam wzrok. Znajdowałam się w zimnej celi. Za kratami. Ledwo podniosłam się na łokciach i rozejrzałam po pomieszczeniu. W środku nie było, chociażby żadnej pryczy, na której mogłabym się ułożyć jak człowiek. Jednak wspaniałomyślni policjanci potraktowali mnie jak zwierzę. Przepraszam! Nawet zwierzęta się lepiej traktuje. Im się, chociaż daje wodę do picia i ewentualnie słomę do spania. Ja ocknęłam się w pustostanie. Bez butów. To wyjaśniało, skąd wzięły się ślady krwi na tej zimnej, betonowej posadzce. W dodatku usta i lewy policzek lepiły się od krwi. Nie miałam swojej kurtki. Było mi więc zimno. Skuliłam się pod ścianą, żeby w ten sposób zyskać trochę ciepła, ale poczułam silny ból w okolicach brzucha. Podwinęłam koszulkę i zobaczyłam sporego siniaka. Był czerwono-fioletowy i ból niemiłosiernie doskwierał przy każdym muśnięciu. Czułam też jak wymęczone i blade stopy pulsują nieprzyjemnie i uniemożliwiają zrobienie choćby małego kroku. Jeśli nie chcę cierpieć, muszę chodzić na czworakach, co jest dla mnie dodatkowo upokarzające...

Nagle słychać czyjeś kroki. Jego buty odbijają się echem od linoleum. Dla bezpieczeństwa siedzę skulona pod zimną ścianą i tylko zerkam w stronę, skąd dobiegają mnie odgłosy chodu.

Nagle do pomieszczenia wchodzi jeden z tych policjantów, który mnie poniżał. Teraz mam okazję przyjrzeć mu się w całości. Nie wygląda na typowego glinę. Nie jest to niski, grubawy wąsacz, który przerwy w pracy spędza na zagryzaniu pączków. Typ jest dość wysoki i mocno zbudowany. Jego mundur mocno opina jego ciało. Ma szeroką sporą klakę i szerokie bary. Jest lekko opalony. Nie widzę jego oczu, ponieważ zasłaniają je czarne okulary oksy. Kolejny co nosi okulary w pomieszczeniu. Gościu, jest nawet przystojny, ale nie zmienia to faktu, że to kanalia i najgorsze ścierwo. I jak uda mi się uciec, jego dźgnę w pierwszej kolejności. Gnida nosi z dumą policyjną czapkę, a doskonale wie, że nie jest wart tego, żeby się nazywać policjantem. Typ jest o tyle irytujący, że żuje gumę z otwartymi ustami, a mi doskwiera silny głód. Chociaż wątpię, czy zmaltretowany brzuch przyjąłby jakiekolwiek pokarm.

Pies podchodzi bliżej krat i ściąga swoje okularki, wieszając je na mundurze. Trzyma ręce w kieszeniach i bezczelnie omiata mnie obrzydliwym wzrokiem, jakbym była kawałkiem mięsa. Gdybym tylko miała siłę, podeszłabym i napluła mu w twarz...

- Dobrze się spało, koteczku? - typ opiera rękę o kraty i przygląda mi się z drwiącym uśmiechem.

- Pierdol się – syczę z nienawiścią.

- Wyluzuj się, skarbie – typek nie przestaje się kpiąco uśmiechać – Zawsze możemy się dogadać.

- Rozmawiam tylko z gatunkiem ludzkim – warczę, ale nie daję się sprowokować.

- Więc ty się zaliczasz do ludzi, Juliet? - prycha.

- Skąd znasz moje imię, parszywa gnido – mierzę go nienawistnym spojrzeniem.

- Wolisz Caro? - typek kuca przy kratach i rzuca mi bezczelne spojrzenia. Kiedy jest na równi ze mną, mogę dostrzec, że jest wyjątkowo młody jak na glinę. Może być nawet w moim wieku.

- Wolę, żebyś się do mnie nie odzywał, kutasie – warczę.

- Zawsze byłaś ostra, Juliet – typek oblizuje się – Teraz zaczęło mnie to kręcić – uśmiechnął się obleśnie.

- Co to ma znaczyć... - syczę.

- Stwierdzam, że lubię ostre laski jak ty. W zasadzie to lubię cię – uśmiecha się. Chce mi się wymiotować. A jest to o tyle dziwne, że żołądek jest pusty.

- Brzydzę się tobą, gnoju – cedzę z nienawiścią.

- Zawsze się brzydziłaś – rzuca mi zirytowane spojrzenie.

Get Insane ♦♥♦ Joker x JulietOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz