Get Insane LXXIX

1K 77 17
                                    

Od kilku, zdecydowanie zbyt długich minut, stoję pod ścianą i boję się wykonać jakiś krok. Jestem jak sparaliżowana. Przede mną ciemny korytarz i obawiam się, że mogą się tam kręcić strażnicy. Niech to szlag! Ja nic nie wiem o ucieczce z więzienia! Zawsze w podobnej sytuacji pojawiał się Joker i mnie ratował... Nie chcę być damą w opałach, ale muszę bez ściemniania przyznać, że nie jestem najbardziej zorganizowaną osobą na świecie...

Jestem ucieleśnieniem chaosu i bałaganu. Nigdy nie robię sobie list rzeczy do zrobienia, o ważnych sprawach przypominam sobie wieczorem, nie potrafię się obudzić bez co najmniej 10 budzików... Jestem chaotyczna, potrafię świetnie funkcjonować w bałaganie, większość rzeczy robię spontanicznie. Najpierw działam, potem myślę...

Hałas uwalnia moją wewnętrzną bestię, nie lubię krępującej ciszy pomiędzy mną a rozmówcą. Mam zawsze za mało czasu i ścigam się z każdą sekundą zegara...

Mamusia miała rację. To moje roztrzepanie mnie kiedyś zwiedzie...

No i zwiodło. Tylko czemu akurat w takim momencie?!

Nie mogę wiecznie stać pod ścianą. Trzeba się centymetr po centymetrze przesuwać w głąb korytarza. Wyjście stąd nie może być takie trudne...

Skradam się jak drapieżnik, dzierżąc w dłoni kawałek szkła. Istnieje prawdopodobieństwo, że mogą mnie złapać, ale jest szansa, że jeśli będę uważać, mogę stąd prysnąć... Przydałby się ktoś poukładany w tej chwili...

Wpadam w paranoję. Mam wrażenie, że odgłos ocierania się swetra o kamienną ścianę jest wyjątkowo głośny. Tak niewiele dzieli mnie od słodkiej wolności. Ale istnieje taki sam procent niepowodzenia...

Do diabła, Caro! Za dużo analizujesz! Skup się na tym, żeby krok po kroku iść korytarzem i nie natknąć się na strażników.

Pokonałam już całkiem niezłą długość tego pomieszczenia, więc mogę się znajdować bliżej wyjścia, niż mi się wydaje! Zaczynam mieć większą nadzieję i pozwalam sobie na nieco szybsze kroki, cały czas utrzymując jednak plecy w bliskim kontakcie ze ścianą...

Dotarłam do rozwidlenia. Mogę iść albo w prawo, korytarzem, który wydaje się lepiej oświetlony, albo w lewo. Tam z kolei jest jeszcze ciemniej niż w tym, co go dopiero przeszłam. Powiadają, że najciemniej jest pod latarnią, ale z drugiej strony, w lepszym świetle jest większa szansa na zobaczenie strażników i ewentualne ukrycie się. W ciemnościach nic nie widać, więc jeśli natknę się na kogoś, mogę zareagować szybko i dźgnąć go kawałkiem szkła...

Nienawidzę podejmować jakichkolwiek wyborów... Ciężko mi się zdecydować na jedno pudełko ciastek w markecie, a co dopiero na jedną z dróg. Albo będzie Highway to Hell, albo Stairway to Heaven...

- Ja się do tego nie nadaję... - mruczę do siebie, rozglądając się niemrawo po obu kierunkach – To zbyt ciężkie, jak na mój roztrzepany móżdżek... - utkwiłam przy ścianie w ciemniejszym korytarzu. Odnoszę wrażenie, że mój oddech zwiększył się o jakieś 50%, a mój organizm nie wytrzymuje tego całego stresu, związanego ze spontaniczną ucieczką...

- Weź się w garść, Juliet... Zepnij poślady i dawaj w długą! - syczę do siebie, rozglądając się nerwowo na boki. Powietrze jest dziwnie gęste i zaczyna mi być słabo. To tylko urojenia? Pewnie powietrze jest normalne, a ja jak zwykle świruję...

Ja chyba zaraz zemdleję... Chyba nie dam rady...

Dlaczego musi mi to sprawiać aż taki problem?

- Może dlatego, że jesteś psychopatyczną introwertyczką? - słowa wypływają z moich ust.

- Co ma piernik do wiatraka? - pytam samą siebie.

Get Insane ♦♥♦ Joker x JulietOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz