Siedziałam razem z Jokerem w jego izolatce. Klaun leżał na swoim łóżku, podpierając głowę rękoma i spoglądał badawczo w moją stronę.
Trzymałam się jak najdalej od tego cymbała. Ulokowałam się pod ścianą i podkurczyłam nogi. Nie docierało do mnie, co się wydarzyło.
Los sprawił, że wylądowałam z Księciem Zbrodni w jednym pokoju bez klamek. Cela zielonowłosego miała inne standardy niż moja. Po pierwsze, była mroczniejsza. Tonęła w gęstej ciemności, jakby lokator osobiście sobie zażyczył takich warunków. Aczkolwiek, miała szersze wyposażenie. Ja nie mogłam liczyć na coś takiego jak stolik z krzesłami i półka z różnymi drobiazgami... A J, wręcz przeciwnie. Na tym stoliku piętrzyły się talie kart do gry. W kącie stała nawet mała kanapa, a na podłodze był mały dywan... Z jakiego tytułu, ten pojeb może trzymać w swojej izolatce, co tylko chce, a mi zabraniają posiadać głupiej książki?!
To jest niesprawiedliwe... Jednakże, życie najczęściej nie jest fair. Moje na ten przykład, przypomina koło dla chomika, a ja jestem przymulonym gryzoniem, który próbuje z tego kołowrotka wyjść. Oczywiście, nigdy mu się to nie udaje.
Kleję się do tego muru, jakbym mogła w ten sposób przez niego przeniknąć. Wracają wspomnienia z udziałem ludzi, którzy już nie żyją. Myślami jestem w szkolnej toalecie, gdzie dyskutuję z Terry. Dumnie jej obwieszczam, że chciałabym kiedyś wylądować w jednej izolatce z Jokerem...
Marzenia się spełniły, ale czy rzeczywiście jest tak cudownie, jak myślałam? Nie. Czuję się, jak szczur w pułapce i teoretycznie nim jestem. Durny konował, którego imienia nawet nie znam, zadecydował, że mam zostać dokwaterowana do największego psychopaty w tym szpitalu. Nie powiadomił nawet, mojego lekarza prowadzącego. Po prostu mnie sprzedał jak tanią rzecz.
Zżera mnie niepewność i czuję się niekomfortowo. Nie jestem z klaunem zbyt związana. Mój stosunek do niego ulega wiecznym zmianom i nie sposób przewidzieć, kiedy towarzystwo zielonowłosego będzie mi na rękę, a kiedy wręcz przeciwnie. Dlatego preferuję nasz tryb życia. Żyjemy osobno. Tutaj, jestem na niego skazana i nie mogę sobie tak po prostu uciec, jak zwykle to robię. To jest tak naprawdę pierwszy raz, kiedy jestem z nim sam na sam. I nie potrafię tego zaakceptować. Boję się jego obecności, nie wiem, o czym rozmawiać, jak się zachowywać. Teraz na wierzch wychodzą nasze prawdziwe relacje. Jesteśmy sobie zimni i obojętni. Dwójka szaleńców, których łączy jakaś dziwna więź, której nie można porównać do niczego, co mogłoby jednoczyć mężczyznę i kobietę. Zbliża ich miłość do sadyzmu i siania chaosu. Oboje chcą od siebie prawdopodobnie tego samego, ale boją się o to prosić.
Joker jest dla mnie jak atrakcyjny kolega ze szkolnej ławki. Fajnie się przy nim czuję, ale jednocześnie trochę niezręcznie. Nie mam pojęcia, czy nie zachowuję się przy nim sztucznie. Czy rzeczywiście jestem sobą?
Tak. Jestem. Fałszywa Juliet, byłaby bardzo pewna siebie w jego towarzystwie. Udawałaby kogoś, kim nie jest. On znał prawdziwą Juliet. Przy nim, nie wkładałam żadnej maski. Pełna swoboda i naturalność, którą widziało tylko moje lustrzane odbicie. Nawet rodzice nigdy nie zobaczyli mojej prawdziwej twarzy. A J miał ten zaszczyt. Czy to znaczy, że podświadomie uważałam go za kogoś wyjątkowego?
- Zamierzasz tak cały czas siedzieć przy tej ścianie? - moje rozmyślania przerwał głos Jokera. Spojrzałam markotnie w jego stronę. Jadowicie zielone tęczówki, zamigotały w mroku, niczym kocie ślepia.
- Tak – odparłam i wlepiłam wzrok w podłogę. Klaun westchnął tylko i zgrabnie zeskoczył z łóżka.
- Cukiereczku – zaśmiał się i przykucnął – Czy Ty jesteś na mnie zła? - położył mi dłonie na ramionach. Niechętnie podniosłam wzrok.
CZYTASZ
Get Insane ♦♥♦ Joker x Juliet
FanfictionSpokojna egzystencja Juliet nabiera żywszych barw, gdy spotyka na swej drodze Jokera, niesławnego Księcia Zbrodni. Zmuszona do zagrania w niebezpieczną grę psychopaty, odkrywa mroczną stronę swojej osobowości, tworząc z nim toksyczną relację i porzu...