- Czy szanowna Juliet Caro, jest już gotowa do wyjścia? - klaun po raz kolejny przechodził przez salon, rzucając mi wściekłe spojrzenia.
- Tia. Do chillowania z Netflixem zawsze – zaśmiałam się histerycznie, wpychając sobie garść chipsów do ust.
- Od kiedy jesteś znudzoną paszteciarą, która siedzi całymi dniami w domu i tylko żre?! - chyba musiałam zirytować naszego elegancika. Oczywiście fakt, że Joker potrafił całymi dniami łazić tylko w bokserkach w zielono-fioletowe kropki, to nic w porównaniu z tym, że ja siedzę sobie w szlafroku i wybieram serial na wieczór. Dzisiaj jestem zwierzęciem domowym, które za swoje największe osiągnięcie uzna przesiedzenie całego sezonu tasiemca, bez wychodzenia do toalety.
- Mówiłam, że mnie nie znasz – rzuciłam mu triumfalny uśmieszek – Czyżbyś myślał, że codziennie wyglądam tak super gorąco, jak w dniu swoich urodzin? - przewróciłam oczami.
- Słuchaj, ty gnido – podszedł do mnie, wyraźnie niezadowolony. Oczy zielonowłosego emanowały gniewem i szaleństwem. Nie zapowiadało się na nic dobrego, ale mnie to nie obchodziło. Uśmiechałam się szeroko w jego stronę, czekając na jego ruch. Uwielbiałam go drażnić, co było bardzo lekkomyślne, ale jakże emocjonujące zarazem!
- Och J, J, J – zacmokałam – Nie przypominam sobie, żebym Ci kiedykolwiek dała do zrozumienia, że jestem typem damy na salonach – wydęłam usta – Wiesz, co powinniśmy teraz robić? - nie pozwoliłam mu na odpowiedź – Nagrywać nowy odcinek ''Śmierć przypadkowego cywila'' albo wpakować grupę związanych osób do wagonika na kolejce górskiej i puścić ich na szaloną i ostatnią przejażdżkę ich nędznego życia – rozmarzyłam się – Wymordować jakąś podstawówkę, a główki dzieciaków ponabijać na pale... - rozkręcałam się – Przywiązać jakiegoś niewinnego człowieka do lamborghini i zdzierać żywcem jego skórę na gorącym asfalcie – w moje usta wkradł się szaleńczy uśmieszek.
- Tak – klaun odwzajemnił wariacki uśmiech – Dawno nikogo nie mordowałem... - zamyślił się.
- Jak wolisz chodzić na imprezki, to co się dziwisz? - prychnęłam, wstając z kanapy – Czyżby Postrach Gotham się skończył? - usiłowałam go sprowokować.
- Odwołaj to – warknął wściekły, mierząc mnie zirytowanym spojrzeniem.
- Co mam odwołać? - udałam głupią – Prawda w oczy kole? - kontynuowałam, nie zważając na narastającą wściekłość w oczach Księcia Zbrodni.
- Moja słodka Juliet – uspokoił się, zbliżył do mnie, zaszedł od tyłu i przyłożył nóż do mojego gardła – Dlaczego Ty taka jesteś? - udawał zasmucenie – Tak niesamowicie irytująca, bezczelna? - przejechał delikatnie końcówką noża po mojej szyi. Zamiast się zlęknąć, wydałam z siebie cichy chichot.
- Specjalnie po to, żeby się Pan pytał, Panie J – zamruczałam i mlasnęłam językiem. Dlaczego nie obawiałam się szaleńca, wymachującego nożem? Bo go rozgryzłam? Nie. Zwyczajnie wydawało mi się to cholernie zabawne, w dodatku długi czas spędzony z Jokerem, uświadomił mi, że bardzo szybko zatraciłam w sobie pierwiastek człowieczeństwa. Możecie wierzyć lub nie, ale na początku chciałam sobie samej udowadniać, że obłęd można kontrolować i wcale nie muszę robić tych wszystkich złych rzeczy, które podpowiadała mi świadomość albo Joker. Przecież jestem tylko zwykłą, pozytywnie zakręconą Juliet, młodą dziewczyną, która przejawia czasami cechy introwertyka i odizolowanego dziwaka. Co ja w ogóle robię u boku najgorszego przestępcy na kuli ziemskiej i chorego umysłowo psychopaty w jednej osobie? On mnie fascynuje? On mi imponuje? Coś do niego czuję? (Ale dziś rymuję)
To bunt przeciwko utartym schematom społeczeństwa?
Nieważne, co sobie myślałam. Ilość refleksji, które codziennie targają mną na wszystkie strony, jest wprost proporcjonalna do ilości ketchupu, którego zużywam do grzanek z serem. W każdym razie nie mam skłonności psychopatycznych. Nie mam tendencji do utraty zdrowego rozsądku, prawda?
CZYTASZ
Get Insane ♦♥♦ Joker x Juliet
FanfictionSpokojna egzystencja Juliet nabiera żywszych barw, gdy spotyka na swej drodze Jokera, niesławnego Księcia Zbrodni. Zmuszona do zagrania w niebezpieczną grę psychopaty, odkrywa mroczną stronę swojej osobowości, tworząc z nim toksyczną relację i porzu...