Get Insane C

1.2K 53 26
                                    

Jaki jest najstarszy znany ludzkości sposób, żeby zapomnieć o problemach? Urżnąć się. Kac morderca jest w stanie na długi czas wyprzeć z głowy najgorsze zmartwienia. Ale, żeby terapia alkoholowa zadziałała, trzeba się odpowiednio znieczulić. Dlatego właśnie, waliłam czwarte mojito, siedząc na krawędzi dachu. Właściwie to był to ogromny taras, po którym pałętało się mnóstwo osób, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi. Patrzyłam jak urzeczona w nocny krajobraz, zachwycając się widokami, przerywając to kolejnym łykiem drinka. Nogi mi dyndały w powietrzu, a ja sama kiwałam się niczym ten piesek z ruszającą główką, co go się w samochodzie stawia. Istniało dość duże ryzyko, że mogę spaść, ale mało mnie to obchodziło. Czułam się już prawie wolna i niewiele dzieliło mnie od urwanego filmu...

Odstawiłam pustą szklankę na dach i zaczęłam się bujać w rytm muzyki, która dobiegała ze środka. Już powoli ogarniało mnie to przyjemne uczucie ciepła i beztroski. Wyciągnęłam nóż z torebki i swobodnie nim wymachiwałam. Byłam już w stanie, na którym mi zależało. Całkowite odcięcie się od problemów...

- Tylko ja mam takie szczęście, żeby dać się przyłapać na robieniu czegoś, czego nie powinnam – mruknęłam, potrząsając głową – I to jeszcze przez kogoś, kto nie powinien tego widzieć – dodałam smętnie – Wypijmy za błędy – westchnęłam, podnosząc szklankę i zapominając, że nie ma tam już ani kropelki – Psia krew – warknęłam i niewiele myśląc, rzuciłam naczyniem w dół. Wychyliłam się nieco do przodu, obserwując lot szklanki samobójcy – Interesujące – zamyśliłam się, opierając brodę na płaskiej części noża – Bardzo szybko spada – mruknęłam i zerknęłam na ostrze – A gdyby tak... - zastanowiłam się i przyłożyłam je do dłoni. Na moich ustach pełzał zuchwały uśmieszek. W mojej krwi przelewały się litry alkoholu i wszystkie durne pomysły wydawały mi się cholernie zabawne.

- Juliet jest wesoła czy smutna? - zapytałam samą siebie i zrobiłam płytkie nacięcie na dłoni. W ogóle mnie nie bolało i zastanawiałam się, czy przez widoczny stan wskazujący, jestem znieczulona na jakikolwiek ból, czy moje wielokrotnie maltretowane ciało zdążyło się już przyzwyczaić?

Machnęłam dwa krwawe x i szeroki uśmiech. Wyglądało to, jakby moja dłoń szczerzyła się do mnie. Miałam już całkiem sporą wiedzę o ranach. Dlatego też moje płytkie zadry nie skutkowały strumieniem krwi. Uśmiechałam się niewinnie, jak dziecko, które buduje zamek z piasku. Przyłożyłam końcówkę noża do ust i zlizałam pojedyncze kropelki posoki. Podśmiewałam się cicho, nie zwracając uwagi na nic wokół. Tym razem skupiałam się na podziwianiu własnego odbicia w ostrzu. Uśmiechałam się zabawnie i robiłam różne miny. Tył moich butów obijał się z głuchym hukiem o elewację budynku. Dyndałam sobie nad przepaścią i kompletnie nie zważałam na fakt, że jeden fałszywy ruch zakończy moje życie. Moje podejście do wszystkiego zawsze było lajtowe i na luzie. Nie spinałam się o byle co, wszędzie widziałam pozytywy i nawet gdy jakaś sytuacja wymagała niewielkiego przejęcia się, wciąż zachowywałam swoją olewacką postawę.

''Czy ty zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji?'' Słowa, które najczęściej słyszałam. I rzadko kiedy brałam je do serca. Dlatego też miałam przypiętą łatkę nieodpowiedzialnej idiotki.

Dla mnie wszystko było łatwe. Dryfowałam sobie na chmurze własnej zajebistości i nie interesowałam się innymi problemami. Wobec tego przylgnęła do mnie kolejna opinia. Egocentryczna egoistka. I uważano to za moją najgorszą wadę, a ja nie myślałam o tej cesze w zły sposób. Wręcz przeciwnie. Budując wokół siebie mur, na który składał się egoizm i samouwielbienie, sprawiał, że poważne problemy naprawdę mnie nie dotyczyły. Bo umiałam sobie z nimi radzić. Nauczyłam się, że problemem nigdy nie jest sam problem, a podejście do niego. Chylę czoła w Twoją stronę, Kapitanie Sprarrow. Gdy przestawałam myśleć o problemie, jak o problemie, on znikał. Magia...

Get Insane ♦♥♦ Joker x JulietOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz