Joker
Minęło już sporo czasu, a Juliet nie dała znaku życia. Nie ma kurwa opcji, że ona jest martwa. Po prostu nie ma takiej opcji!
Obróciłem ją na plecy i przyjrzałem się uważnie. Skóra Caro zrobiła się sinoniebieska. Dotknąłem jej ciała. Robiło się sztywne i wszystko wskazywało na to, że leżę obok trupa...
Nie nie nie. To jeszcze nie jest ten moment, kiedy wysyłam Cię w diabły, Cukiereczku. Musisz wrócić do Tatusia. Musimy jeszcze tyle zrobić...
Nie przyjmowałem do wiadomości, że wyciągnąłem z wody zwłoki. Przecież nie pierwszy raz ją odratowywałem. Dlaczego teraz nie reagowała? Bez żartów. Juliet Caro nie może tak po prostu umrzeć. A już na pewno nie w takim stylu. Jej śmierć musi być dokładnie zaplanowana, przemyślana i dopieszczona w szczegółach. To nie może być spontaniczne i takie zwyczajne. Utonięcie? Takie prymitywne, pospolite. Większość kryminalistów wrzuca tutaj zwłoki.
A ja? Ja jestem artystą. Wirtuozem, architektem. Twórcą i kreatorem. Ja mam swoją wizję! Wizję świata, pogrążonego w chaosie! Bo mój umysł jest wolny. Inni są spętani. Uwięzieni, zblokowani. Nie doświadczyli tej świadomości, że można być wolnym. Ustanawiać własne reguły. Dołożyć własną cegiełkę. Wystarczy tylko się uwolnić. Uwolnić spod ciężaru zasad, rozsądku, sumienia. To wszystko jest niepotrzebne. Ludzie są niepotrzebni. Ograniczenia są niepotrzebne...
Mój Cukiereczek taki nie był. Ona pojęła sens. Tamtej nocy, gdy zabiła człowieka. Uwolniła się. Pomogłem jej stać się tym, kim naprawdę była. Ocaliłem ją od życia w niewoli własnej świadomości. Zmieniłem ją w ideał...
Nic więc dziwnego, że nie mogłem wybrać odpowiedniego momentu na jej śmierć. Juliet Caro była niczym los na loterii. Miała wszystkie cechy, które powinna mieć Moja Królowa. A gdybym nie dostrzegł jej mrocznej strony, od dawna gryzłaby piach, jeżeli nie muł na dnie morza.
Moja słodka Juliet. Moja Własność, którą tworzyłem przez ten długi czas. Moje trofeum, Moja zdobycz, Mój skarb...
Przecież nie może teraz tak po prostu umrzeć. Nie pozwolę na to...
- Cukiereczku, nie przestajesz zaskakiwać – zaśmiałem się szyderczo – Ale Twoje udawanie trupa zaczyna już być nudne – westchnąłem pretensjonalnie i rzuciłem okiem na jej twarz. Ani drgnęła – Juliet, nie mam czasu na Twoje wygłupy – warknąłem i przystąpiłem do ponownej reanimacji – Musimy wracać do Laugh and Grin, a Ty się wydurniasz – syknąłem, robiąc kolejne trzydzieści ucisków na jej klatce piersiowej. Nie przyniosło to żadnego rezultatu.
- Dobra, mam dość – wstałem i otrzepałem dłonie – Powinienem Cię z powrotem wrzucić do wody, ale za dużo z tym roboty – prychnąłem – Poza tym, to bez sensu, że ciągle włażę tam, potem wyłażę, schnę i tak w kółko – dodałem, wyciągając komórkę i dzwoniąc do Vendetty.
- Tak, Szefie? Co się dzieje? - jego głos był o kilka tonów spokojniejszy niż Ace'a. Ciekawe, czy dalej będzie taki wesolutki, jak się dowie, że Acey nie żyje, a on przejmuje jego obowiązki, jako głównego pachoła? Szczerze wątpię, hahaha.
- Vendy, mój drogi Vendy – zaśmiałem się – To się dzieje, że potrzebuję cię i Cobry. Tutaj, teraz, w ciągu dziesięciu minut, czyli natychmiast – zaśmiałem się szyderczo.
- Naturalnie, Szefie, ale... - zawiesił się.
- Ale co?! - wrzasnąłem wściekle. Ma jeszcze imbecyl czelność mieć jakieś, ale! Niedorzeczność! Jak tak dalej pójdzie, będę musiał wymienić wszystkich swoich gangsterów. Niektórzy zaczynają być roszczeniowi jak cholera.
CZYTASZ
Get Insane ♦♥♦ Joker x Juliet
FanficSpokojna egzystencja Juliet nabiera żywszych barw, gdy spotyka na swej drodze Jokera, niesławnego Księcia Zbrodni. Zmuszona do zagrania w niebezpieczną grę psychopaty, odkrywa mroczną stronę swojej osobowości, tworząc z nim toksyczną relację i porzu...