Get Insane XCVI

1K 55 15
                                    

Ponownie zostałam sama ze swoimi myślami. Starałam się wyłączyć mózg, bo nie mogłam już znieść tych kumulujących się pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Drażnił mnie fakt, że dalej nie wiedziałam, czemu Joker mnie tu zamknął. Drugą rzeczą, która sprawiała, że miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy, była bardziej męcząca. Gdy klaun mnie upodlił po raz kolejny i zostawił bez słowa wyjaśnienia, coś we mnie pękło i poczułam potrzebę zabicia go. Już zbyt długo znosiłam humory Księcia Zbrodni. Na początku naszej znajomości, zachowywał jeszcze pozory. Ukrywał swoją prawdziwą twarz, pozwalał mi ujrzeć tylko cząstkę jego natury. Teraz już niczego się nie wstydzi i nie ma oporów żeby mnie mieszać z błotem.

Traktuje mnie czasami jak ścierwo, jakbym była tylko kolejną zabawką, bezwartościowym śmieciem, którego można zdeptać i wyrzucić do kosza. A, że należę do kobiet, które nie pozwalają się gnoić lub nabyłam ostatnio wyjątkowej odmiany pewności siebie, nigdy nie pozostaję mu dłużna. Miałam naprawdę wiele okazji, żeby go zabić. Czasami budziłam się w nocy, ściśnięta w jego ramionach, tak, że ledwo oddychałam, i kusiło mnie, żeby się wymknąć, pójść po nóż i raz na zawsze pozbyć się tego psychicznie chorego gnoja. Ale zawsze jakaś część mnie się buntowała, rzucając najbardziej oczywiste argumenty. Chociaż trudno mi się do tego przyznać, ja Jokera potrzebuję. Potrzebuję go by przetrwać, bo sama nie umiem o siebie zadbać. Mogę sobie zgrywać prychającą na wszystko kotkę, która nie omieszka wdać się w dyskusję z policjantami. Nie zaszkodzi raz czy dwa, wyprowadzić strażników więziennych z równowagi. Ale gdy już ląduję za kratami, czy w pokoju bez klamek, nie umiem się stamtąd wydostać. Nie mam niestety tego czegoś, co pozwoliłoby mi na swobodne uciekanie z takich miejsc. Nie chcę wracać ani do Arkham, ani do Belle Reve. Prawdziwe piekło przeżywałam właśnie tam. Na swoje nieszczęście, zawsze lubiłam pyskować, co nie zrzeszało mi nowych przyjaciół. Do dzisiaj moją skórę pokrywają siniaki, otarcia i blizny. Jedno wiem na pewno. Joker może i jest psychopatą i często się nade mną znęca, ale on nigdy nie wyrządził mi takiej krzywdy jak CI KTÓRZY MIELI MI POMÓC.

Od środka zjada mnie nieprzyjemna myśl, że potrzebuję Jokera nie tylko w kwestii ,,bezpieczeństwa''. Okropnie boję się tego, czego nawet nie jestem w stanie powiedzieć. Ja tego nie chcę i odnoszę wrażenie, że kiedy klaun mnie krzywdzi, to jestem szczęśliwa tylko dlatego, że mogę go wtedy nienawidzić. Wspomnienie o każdym bólu i cierpieniu, jakich przez niego doświadczyłam, sprawia, że nie znoszę go, gardzę jak najgorszym śmieciem i jest mi wtedy łatwiej. Łatwiej, bo to pieprzone uczucie, którego nie mam zamiaru do siebie dopuścić, odchodzi. Chociaż na chwilę nie zaprząta mojej głowy i jestem naprawdę wolna.

Nie mam pojęcia, dlaczego go objęłam. Tak bez podtekstów. Po prostu muskałam palcami jego szorstką skórę na twarzy i spokojnie zanurzałam się w szmaragdową otchłań jego błyszczących oczu. Wiedziałam, że to nie w moim stylu, ale nie mogłam tego przerwać. Joker również był zaskoczony obrotem spraw, ale po jego minie wnioskowałam, że również nie ma nic przeciwko. Nic mnie nie obchodziło. Krew spływająca z rany na szyi dawała o sobie znać, powodując moje natychmiastowe osłabienie. Myślałam przez chwilę o takiej niedorzeczności jak przytulenie się do klauna i trwanie razem w mocnym uścisku. Gdybym była normalna, na pewno dawno bym odeszła od tego szaleńca, zważywszy na to, że on mnie gnębi i torturuje, by kilka chwil później wznieść mnie na granice ekstazy i namiętności. Bawił się mną, a ja bawiłam się w oziębłą sucz. Rzecz w tym, że zielonowłosy nie pozwalał mi tak po prostu odejść. Nie mogłam tak zwyczajnie spakować manatków i krzyknąć: Odchodzę! Gdy różne okoliczności mu mnie zabierały, nie zwracał na to uwagi, ale nie wolno mi było ani odejść dosłownie, ani w przenośni.

Szczerze, chciałabym, żeby wreszcie mnie zabił. Moje życie nie jest kolorowe i już do końca swoich dni będę uznawana za szaloną kryminalistkę. Moja przyszłość maluje się albo za kratami więzienia, albo w izolatce szpitala psychiatrycznego. Nie brzmi to optymistycznie, dlatego najchętniej zniknęłabym z tego świata. Nie przejmowała się głupimi sygnałami własnego serca, które próbują triumfalnie powiedzieć: No, panno oziębła! Zakochałaś się! W końcu!

Get Insane ♦♥♦ Joker x JulietOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz