Stałam przed lustrem i przyglądałam się swojemu odbiciu. Chemikalia zżarły do połowy moje ubranie. Najmniej oszczędziły bluzkę. Z niebieskiego materiału pozostały w zasadzie strzępki, które przykleiły się do mojego ciała. Spodnie wyglądały jak po ataku moli. Wszędzie można było dostrzec małe dziurki. Sam fakt, że przypominałam stażystkę w kolejnej części Żywych Trupów, powinien być najdziwniejszy w tym wszystkim. Ale to wcale nie była najbardziej widoczna zmiana. Moja skóra nabrała o wiele jaśniejszych barw i była odcieniem zbliżona do tej u Jokera. Miałam niemal bezową karnację. Autentycznie, wyglądałam w tym momencie jak beza polana gorzką czekoladą. Moje włosy przybrały jeszcze ciemniejszy odcień i mocno kontrastowały z praktycznie białą skórą. Dotknęłam dłonią swojej twarzy. Była gładka. Przeraźliwie gładka... Podobnie jak reszta mojego ciała. Chemikalia zadziałały na moją skórę lepiej niż niejeden peeling! Prawdę mówiąc, nie tego się spodziewałam. Wpadając do zbiornika, miałam przed oczami wizje, jak zmieniam się w dziwadło... Wyrasta mi dodatkowa para kończyn, dostaję jakiejś wysypki, moje oczy robią się różnokolorowe, a tym samym dotyka mnie heterochromia...
A jedyne co się u mnie zmieniło to odcień skóry. Oczy zyskały bardziej jaskrawą barwę. Tak jak zawsze były szaro-niebieskie, teraz przybrały niemalże lazurowy odcień...
Wpatrywałam się ze zdziwieniem w swoje odbicie, nie mogąc się do końca przyzwyczaić do nowego wizerunku. Gdybym chciała zaszyć się w tłumie zwyczajnych ludzi, nie byłoby to już takie proste. Odstawałam mocno od standardów normalnego wyglądu. Wyróżniałam się.
Joker stał cały czas za mną, obejmując mnie ramionami i uśmiechając się do naszego wspólnego odbicia.
- To miałeś na myśli, mówiąc, że wszystko się zmieni? - spytałam, gładząc go po dłoniach.
- Poniekąd – mruknął obojętnie.
- Poniekąd? - powtórzyłam ze zdumieniem w głosie – Czy może być coś bardziej widocznego niż mój wygląd? - dalej sceptycznie patrzyłam w lustro.
- Może – warknął. Drażnił mnie tym, że odpowiadał półsłówkami.
- Ale co? - dociekałam.
- Dowiesz się w swoim czasie – warknął zniecierpliwiony, przestał mnie obejmować i zaczął iść w stronę jakiegoś pomieszczenia. Nie zastanawiając się, pobiegłam za nim.
- Przecież już tu byliśmy – rozejrzałam się zdezorientowana po pokoju, wodząc wzrokiem po przezroczystych zbiornikach, wypełnionych różnokolorowymi substancjami. Joker nie komentował mojego zachowania. Ze śmiechem, podszedł do jakiejś kadzi, której wnętrze zachwycało prawie tęczową barwą. Równie zainteresowana, podążyłam za klaunem i również zaczęłam się przyglądać temu dziwnemu zbiornikowi. Na dnie zauważyłam rozpuszczający się szkielet, który był gdzieniegdzie pokryty strzępkami ubrania. Oczywiście, że wiedziałam, do kogo on należy. Frost dość długo walczył o przeżycie, wnioskując po krwawych, wyblakłych już nieco śladów dłoni. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby go żałować. Nic nie czułam. Zupełnie jakbym została chwilowo zaprogramowana na odczuwanie obojętności. Spojrzałam na Jokera, który odwrócił głowę w moją stronę i szeroko się uśmiechnął. Tak jak zawsze podzielałam jego radość i odwzajemniałam to szaleńcze szczerzenie się, tak teraz po prostu obserwowałam go pustym wzrokiem. Nie mogłam się zmusić do uśmiechu, chociaż zwykle szczerzyłam się bez zastanowienia. Klaun również się zdziwił moją reakcją, bo tylko przyglądał mi się badawczo. Patrzyłam na niego przez jakąś dłuższą chwilę, po czym odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pomieszczenia, kierując się w stronę wyjścia. Niesamowite, że doskonale wiedziałam, gdzie się ono znajduje, chociaż godzinę wcześniej zgubiłam się w tym zakładzie. Jednakże mój mózg zapamiętał szczegóły z tego, gdzie jest wyjście i bezbłędnie poprowadził mnie w odpowiednią stronę.
CZYTASZ
Get Insane ♦♥♦ Joker x Juliet
FanfictionSpokojna egzystencja Juliet nabiera żywszych barw, gdy spotyka na swej drodze Jokera, niesławnego Księcia Zbrodni. Zmuszona do zagrania w niebezpieczną grę psychopaty, odkrywa mroczną stronę swojej osobowości, tworząc z nim toksyczną relację i porzu...