Las, owce, siano i niezręczna sytuacja.

2K 200 42
                                    

- Drzewo. Drzewo. Więcej drzew. Jasna cholera. Czy porywacze nie mogą przetrzymywać ofiar w jakiś hotelach, czy coś? Nie lubię zabaw w plenerze. 

- Sir, jesteśmy w lesie. Dane wskazują, że obiekt ,,S'' znajduję się własnie w tym obszarze. 

- Bystrzacha z ciebie Jarvis. Obiekt ,,S''? Hahah. S jak stek? Albo jak..

- Steven Rogers. Użyłem pierwszej litery imienia, ponieważ nie chciał pan, abym używał go w pana obecności. 

- Eh. Nieważne. Daleko jeszcze? Wolałbym uwinąć się do kolacji.

- Skanery wskazują źródła ciepła, dziesięć metrów od obecnej lokalizacji. Na wprost. - lądując, stanąłem na równe nogi rozglądając się po okolicy. Widząc stodołę, stanąłem przed wejściem wpatrują się w drzwi. Tylko brakuje, żeby ktoś mi teraz zrobił zdjęcie. Dziennikarze byli by w niebie. ,,Tony Stark i jego nowy apartament''. ,,Czy od dziś siano i bydło to ikona stylu? Odpowiedzi udzieli wam Iron Man!''. Zbyt straszne, żeby o tym teraz myśleć.

- To co. Może zapukamy? - powiedziałem, kierując repursor w stronę drewnianych wrót.

- W pomieszczeniu może znajdować się obiekt S. Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. Według skanu, w środku znajdują się dwie osoby. -  a mógł to być naprawdę doby dzień.

- W sumie możesz mieć rację. - opuszczając rękę, podniosłem belkę blokującą drzwi, po czym pchnąłem je otwierając na oścież. Ku mojemu zaskoczeniu, było to jedynie siedlisko kurzu i roztoczy. Po cichu w duchu liczyłem, że będzie to jakaś ukryta tajna baza Hydry czy coś. Tymczasem, przed sobą miałem dwóch zamaskowanych gości, uzbrojonych po zęby.

- Stój! Ani kroku dalej. - kierując w moją stronę broń, krzyknęli niemal jednocześnie trzymając za spust. 

- Witam panów. Nie widzieliście może, pewnej przerośniętej harcerki z tarczą? Blond włosy, niebieskie wdzianko, biała gwiazda na klacie. Ktoś coś? - spoglądając na siebie, znów spojrzeli w moją stronę oddając serię strzałów. - Wy tak na poważnie? Zarysowaliście mi lakier. Jarvis, potraktuj ich z nowych działek naramiennych. Tylko nie przeginaj, mam parę pytań. - oddając dwa strzały w ich stronę, trafiłem ich prosto w kolana. Z wrzaskiem runęli na ziemię, wypuszczając z rąk broń i podnosząc je w geście poddania.

- Czekaj! Poddajemy się. - powiedział pierwszy z nich podnosząc się do siadu, drugi leżał trzymając się za zranione miejsce. Cykory. - Wynajęli nas do pilnowania tego miejsca. Nie mówili czego konkretnie.

- Od kiedy wynajmują najemników, do pilnowania owiec? Mów dalej, albo chwilowo zrezygnuję z bycia filantropem. 

- On mówi prawdę! Nic nam nie powiedzieli. - drugi także postanowił włączyć się do konwersacji. No cóż, co dwóch to nie jeden. Porywacze są jak widać oszczędni w ludziach.  

- Bzzt! Błąd. To co, teraz w drugie kolanko. - unosząc maskę do góry, posłałem im sarkastyczny uśmieszek. Nie jest to mój sposób działania, przyznaję. W końcu jestem po tej ,,dobrej stronie mocy''. Ale przecież nikt nie patrzy. A teraz nie czas, na dyplomatyczne rozwiązania.

- Dobra! Był tu jeden koleś. Miał wymalowany iks na torsie i maskę przypominającą trupią czaszkę. Mówił coś o jakimś podziemnym tunelu i więźniu. Nic więcej nie wiemy przysięgam! - chowając uzbrojenie, rozejrzałem się po pomieszczeniu szukając czegoś niepasującego, do tego wiejskiego klimatu. Podziemia mówią. 

- Jarvis przeskanuj cały najbliższy teren. - po kilku chwilach na panelu sterowania miałem schemat korytarza znajdującego się pode mną. - A więc tu się chowasz. Dobra chłopaki, dzięki za pogawędkę. A teraz czas na drzemkę. - strzelając w ich kierunku strzałkami usypiającymi, po chwili nieprzytomni padli na ziemię. Idąc wzdłuż wejścia, usłyszałem pod nogami charakterystyczny dla metalu dźwięk. Znajdując pod warstwą siana drzwi, otworzyłem je widząc słabo oświetlony brudny korytarz. 

- Sir, nie sądzi pan, że warto by było ukryć tych dwojga? Póki co, warto narazie działać po cichu. 

- Zrobiłeś się ostatnio bardzo pomysłowy. Nie wiem, czy nie powinienem się martwić. Ale fakt. Sterta słomy, powinna załatwić sprawę. Ile czasu będą nieprzytomni?

- Z danych wynika, że gdzieś do pięciu godzin. Jest to nowy preparat. Możliwe jest, że się już nie obudzą sir.

- Co?! I mówisz mi to dopiero teraz?! 

- Mówiłem gdy wmontowywał je pan w zbroję. Stwierdził pan rówież, że pewnie i tak się nie przydadzą. Oraz śmiał się, że użyje ich na obiekcie S, jeśli znów wypomni panu alkoholizm. 

- Tego akurat nie pamiętam. - biorąc ich dwóch za nogi, ciągnąłem ich w stronę sterty siana. To takie upokarzające. Dobrze, że nikt tego nie widzi.

- Stark?! Co ty do cholery wyprawiasz? - słysząc za sobą głos Czarnej Wdowy znieruchomiałem, powoli odwracając głowę w jej stronę. Razem z nią był także Hawkeye, Thor, Wanda. No nie. Już po mnie. Wymyśl coś kreatywnego. Coś w co uwierzą. No dalej.

- Oni już tak wyglądali. To pewnie przez ten upał. - wypaliłem, zastanawiając się nad własną głupotą. 

- Sir, termometry wskazują osiemnaście stopni... 

- Milcz. - mówiąc to puściłem ich, opuszczając maskę chcąc ukryć moją pełną zażenowania minę. Dlaczego mnie to spotyka? 

Hej :D

Darujcie, ze tak długo, ale następny powinien pojawić się za parę dni. Do następnego! :D


Bad Thoughts ► [STONY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz