Stojąc w bezruchu, zerknąłem na Steve'a, który zerwał się z miejsca, widząc, jak Fury kładzie na palec na spuście. Jednak po chwili zatrzymał się, kiedy zauważył, że ten drgnął, będąc niemal gotowy do wystrzału.
- Błagam, nie krzywdź go. - blondyn, podnosząc głos z przerażeniem, wędrował wzrokiem ode mnie do Fury'ego. Nie mówiąc już o pozostałych siedzących na sali, którzy siedzieli jak wryci nie wiedząc jak zareagować w obecnej sytuacji. - Dostaniesz, co zechcesz. Tylko odłóż broń.
- Doprawdy? - kierując wzrok w stronę Rogersa, zbliżył się do niego, wciąż we mnie mierząc. - Oh biedny, naiwny kapitanie. Miałeś jedno proste zadanie. Mogłeś zabić Starka i oszczędzić sobie cierpień, będąc zabawką szóstki byłych agentów. A ty co? Postanowiłeś się z nim przespać i pobawić w dom? Żałosne. - mówiąc to, zauważył jak Steve rusza w jego stronę, chcąc go zaatakować. Ten jednak odwrócił broń w jego stronę, a ta wystrzeliła, trafiając w jego bok, wykorzystując sytuację, kopnąłem go w dłoń, tym samym go rozbrajając. Wdowa przeskoczyła przez szklany blat, przygważdżając go do podłogi, a zaraz za nią pozostali, kiedy ja rzuciłem się w stronę Rogersa przerażony, widząc czerwoną plamę sączącą się z jego boku.
- Steve! - będąc tuż obok niego, pomogłem mu opaść na krzesło, widząc, jak usiłuje powstrzymać bolesny grymas, jednocześnie uciskając ranę.
- To nic. Tony. Przepraszam. Nie mogłem, nie chciałem ci tego mówić. Nigdy bym cię nie skrzywdził. - powiedział, siląc się na spokojny ton. Najbardziej jednak bolał mnie fakt, że przez cały ten czas próbowałem dowiedzieć się, co Fury ma na Rogersa, że wciąż trzymał go w garści. A odpowiedź miałem tuż pod nosem. Ja byłem jego czułym punktem. Dlatego wciąż był w pobliżu. Nawet, wtedy kiedy traktowałem go jak wroga. Wiedząc to, jeszcze bardziej mam ochotę podnieść broń leżącą na podłodze i oddać kilka satysfakcjonujących strzałów. I choć mnie to przeraża, to wiem, że w jego obronie byłbym w stanie pociągnąć za spust.
- To nie Fury. - usłyszałem, odwracając się w stronę rudowłosej, która trzymała fragment syntetycznej skóry zdjętej z jego twarzy. - To LMD. To tylko cholerny android.
- W takim razie co z prawdziwym Nickiem Fury'm? - wtrącił Thor, trzymając nogę na wierzgającym androidzie, który usiłował podnieść się z podłogi. Po chwili do środka wpadło kilku agentów, a zaraz za nimi weszła Maria Hill. Widząc całe zajście, stanęła w bezruchu, przyglądając się maszynie.
- Zdaje się, że czeka nas długa rozmowa. - powiedziała, opuszczając broń z mieszanką zdezorientowania i irytacji. Gdybym miał opisać jej obecny nastrój, powiedziałbym, że gdyby teraz zmierzyła Hulka wzrokiem, to ten zapewne skryłby się pod stół. Bardzo prawdopodobne jest również to, że sam bym tak zrobił, ponieważ jest w niej coś, co zawsze wzbudzało we mnie jednocześnie respekt i niepokój.
***
Milczenie bywa czasem cholernie irytujące. Zwłaszcza kiedy masz tyle pytań, że niemal rozrywają cię od środka, skomląc o choćby skrawek informacji. Teraz jednak świadomie spycham odpowiedzi na drugi plan, uświadamiając sobie, że nie ma takiej rzeczy, która interesowałaby mnie bardziej od człowieka siedzącego w fotelu po drugiej stronie pomieszczenia. Nie odrywał ode mnie wzroku, zapewne próbując rozszyfrować, co sądzę o obecnej sytuacji, jednak po chwili syknął krzywiąc się, kiedy środek dezynfekujący zetknął się z jego wciąż krwawiącą raną. Nie wiem, co bolało mnie teraz bardziej. Widok kajdanek na jego nadgarstkach, czy fakt, że wykonywał polecenia człowieka, który planuje mnie zabić.
- Cholera Steve coś ty narobił. - powiedziała Natasza stojąca tuż obok grupy agentów pilnujących Rogersa. Ten jednak wciąż milczał, nieugięty pod naporem podejrzliwych spojrzeń skierowanych w jego stronę. Jednak po pewnym czasie uniósł głowę, zerkając na Hill która szukała czegoś w komputerze.
- Nie było innego wyjścia. - odparł w końcu, przyciągając tym samym jej uwagę. - Wiem, że mi teraz nie ufacie, ale nie mogłem wam niczego wyjawić.
- Pomoglibyśmy ci. - mówiąc to, zerknąłem na ekran, przy którym stała Hill, czując nieprzyjemny ścisk w gardle. - Czy to...
- Nagranie zaadresowane do Steve'a. Dostarczone kilka miesięcy temu. - odparła Maria, odwracając się w stronę Rogersa, który wyglądał na wystraszonego. Włączając nagranie, widniał na nim ciąg zdjęć ukazujących mnie i Steve'a w różnych miejscach. Od wspólnych wypadów na kawę w pracy, po wieczorne spotkania przed jego domem gdzie obejmował mnie ramieniem. Po chwili ukazały się również czarno-białe zdjęcia zrobione jeszcze w czasie wojny gdzie Steve przebywał w towarzystwie Barnes'a w podobnych sytuacjach, aż nagle ukazał się czarny ekran z białym napisem na samym środku.''Historia lubi się powtarzać Kapitanie''
No to trochę zaspałam z tym rozdziałem :v Powoli zbliżamy się do końca tej rozgrywki i mam nadzieje wytrwamy do końca D:
CZYTASZ
Bad Thoughts ► [STONY]
FanfictionWracając myślą do ubiegłego wieczoru, kąciki ust mimowolnie wędrowały ku górze. Wstrzymując oddech, poczułem przyjemny dreszcz przechodzący wzdłuż kręgosłupa. Miniona noc, na długo zapadnie mi w pamięci sprawiając, że nic już nie będzie takie samo.