Szampan, czułe słowa i nieoczekiwane wtargnięcie.

1.7K 161 57
                                    

  Gdybym siebie nie znał, pomyślałbym, że mam skłonności do masochistycznych zapędów. I wbrew pozorom nie robię tego specjalnie. W obecności Rogersa wyłączają się pewne funkcje w mózgu, co zdecydowanie nie ułatwia poprawnego funkcjonowania reszty ciała. A to często przestaje ze mną współpracować, zbyt wcześnie zdradzając moje intencje. Niestety wspomniany już wcześniej blond włosy osobnik zdołał to odkryć, nie wahając się wykorzystywać tej wiedzy w praktyce. Zrozumiem wszystko. Nawet to dziwne wygłodniałe spojrzenie, które rzuca mi co rano, kiedy opuszczam łazienkę z ulubionym szlafroku. Boje się pomyśleć co działoby się, gdybym nie miał go na sobie. To takie żenujące. Dlaczego w ogóle się na to zgodziłem? I dlaczego raz mam ochotę zająć się nim tak, żeby nie mógł usiąść przez tydzień. A raz wypchnąć go przez okno z najwyższego wieżowca. Czy tak wygląda życie w związku?

- Długo jeszcze będziesz się dąsał? - zapytał zaraz, gdy tylko przekroczyłem próg kuchni. Poirytowany sięgnąłem po sok, biorąc kilka porządnych łyków prosto w butelki. Ignorowanie go jest najlepszym sposobem na to, aby nie palnąć żadnej głupoty. Chcąc się stamtąd ewakuować, uniemożliwiła mi to ręka zagradzająca wyjście.

- Trzeba było mnie nie wciągać pod lodowaty prysznic! I zabierz tę łapę, Rogers, bo zrobię ci krzywdę. - burknąłem rozjuszony, na co ten parsknął śmiechem, dalej tkwiąc w tej samej pozycji.

- Nie mogę się doczekać kochanie. - odparł mrukliwie, a ja poczułem, jak moja bariera opanowania runęła z głośnym hukiem. Rzucając się na niego, przywarłem do jego pleców, oplatając jego szyję rękoma i starając się odciąć mu dopływ tlenu. Kochanie?! Co on sobie do cholery wyobraża! - Prz-przeprosiłem cię przecież! - wysapał i wykorzystując moją chwilową nieuwagę, zdjął mnie z siebie, sprawiając, że wylądowałem na drewnianych panelach. Przygwożdżając mnie do podłogi, nachylił się, niemal dotykając ustami płatka mojego ucha. - Uspokój się. Dlaczego się denerwujesz, kiedy cię tak nazywam?

- Bo to brzmi dziwnie.  - odparłem, na co ten cofnął się, jakbym co najmniej dał mu z liścia w twarz. - Przyhamujmy trochę.

- Dlaczego ciągle trzymasz mnie na dystans? Za każdym razem, kiedy myślę, że między nami wszystko jest już w porządku, ty mnie odpychasz. Zgodziłeś się na ten związek i nie myśl, że tak łatwo odpuszczę. Nie po tym wszystkim. - powiedział, a ja syknąłem cicho, gdy zbyt mocno zacisnął dłonie wokół moich nadgarstków. Widząc to, puścił je, siadając na moich biodrach.

- Zejdź ze mnie. - powiedziałem, gdy pewna część mojego ciała zbyt entuzjastycznie reagowała na jego dotyk.

- Nie. - odparł, patrząc mi prosto w oczy z niespotykaną u niego powagą. - Najpierw powiesz mi, dlaczego tak mnie traktujesz. Znam cię. Nie chcesz tego robić, a i tak odgradzasz się ode mnie murem. To bez sensu.

- Myślę, że doskonale wiesz dlaczego. - odparłem zmieszany, odwracając głowę na bok tak, abym nie musiał na niego patrzeć. - Te ostatnie miesiące, były... najlepszym co mogłoby mnie spotkać. I nie mówię tylko o tym, że przy tobie przestałem nadużywać alkoholu. Co jest dziwne. Nie wiem, dlaczego wcześniej nie wpadliśmy na to, żeby tego spróbować. Mielibyśmy więcej czasu, zanim...

- Nie waż się tego powiedzieć. - odparł chłodno, nie odrywając ode mnie wzroku. - Oczyścimy cię z zarzutów, a potem zajmiemy się twoim leczeniem. Wyzdrowiejesz, choćbym musiał spędzić w lodzie kolejne siedemdziesiąt lat.

- Próbowałem już wszystkiego. Naprawdę nie mówiłbym ci tego, gdybym nie był pewien. Te wszystkie eksperymenty dawały tymczasowe rezultaty, ale szkodziły pozostałym narządom. Mogę kupić sobie jedynie trochę czasu, ale to nic nie zmieni. Nie chcę ci robić niepotrzebnych nadziei. To tylko pogorszyłoby sprawę. 

Bad Thoughts ► [STONY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz