Poranne najście, bezradność i krew, czyli skrywany sekret wychodzi na jaw.

2.1K 204 59
                                    

Mówią, że najlepszym sposobem, na radzenie sobie z wczesną pobudką, jest zrobić to raz, a porządnie. Bez ociągania. Jednak z doświadczenia wiem, że jedyne o czym się myśli, zostając brutalnie obudzonym o piątej nad ranem, to wyeliminowanie rzeczy, bądź osoby, która pozbawiła nas tego błogiego stanu. To nie to, że sen jest dla mnie rzeczą, nad wyraz istotną. I jestem pewien, że dawny ja wybuchł by teraz szczerym śmiechem, słysząc to niezbyt przekonujące stwierdzenie. No cóż, to było kiedyś. A dla futurysty, rozgrzebywanie przeszłości, jest co najmniej frustrujące. Ale wracając do rzeczy. Co więc jest przyczyną, która usiłuje mnie pchnąć, do ów rzeczonego wcześniej mordrstwa?

Słysząc huk wydobywający się z parteru, chcąc, nie chcąc zostałem zmuszony do gwałtownego podniesienia się do pozycji siedzącej. Po ostatnim ataku na apartament, nawet najmniejszy hałas, potrafił postawić mnie na nogi. Przez pewien czas, nawet trzymałem zbroje obok łóżka, chcąc chodź trochę pozbyć się tego uczucia bezbronności. Nie jestem tchórzem. A już na pewno nie takim, za jakiego niektórzy zwykli mnie postrzegać. Po prostu, genialny umysł nie zawsze w nagłych, kryzysowych sytuacjach, zastąpi siłę fizyczną. Co nie zmienia faktu, że i tak pod wieloma aspektami, nie mam sobie równych.

- Jarvis, co się dzieje? - zdając sobie sprawę z tego, ze mówię szeptem, wyprostowałem się próbując stwierdzić, czy aby na pewno, nie była to część nękających mnie koszmarów. Urojenia. Myślę, że mogą być jednym ze skutków, zbyt małej ilości snu. Chociaż z drugiej strony, we śnie nic by mnie chyba nie bolało. Tymczasem, czuje się jak po sparingu z Hulk'iem. I to bez zbroi.

- Czujniki wykryły ruch, w północnej stronie salonu.

- I nie raczyłeś mi o tym wspomnieć?! - wstając gwałtownie z łóżka, ubrałem się, zabierając z szuflady rękawicę zbroi. Pomimo tego, że już od dłuższego czasu miałem zabrać ją do pracowni, teraz ciesze się, że moja pamięć do tego typu spraw jednak zawiodła. Gdy ta znalazła się już na moim przedramieniu, nasłuchiwałem czy domniemany włamywacz, postanowił zaczaić się na mnie pod drzwiami. A więc kto? Hydra, A.I.M. ? Jest ich więcej, czy tylko jeden? Cholera. Mam apartament naszpikowany supernowoczesną technologią, a tym czasem ukrywam się w sypialni. To chyba tak zwany, zanik zdolności logicznego myślenia o poranku. A niech to.

- Mówił pan, że mam go obudzić, tylko w przypadku groźby końca świata.

- Jesteś zbyt dosłowny. Wyślij MARK 47 i daj znać o co chodzi. Muszę się ubrać, bo paradowanie w szlafroku przed bandą super złoczyńców, to dno dna. W razie większych problemów dzwoń po Fury'ego, niech mi jego chłopcy w kalesonach, wykurzą tych desperatów z salonu. Dopiero co łatałem dziurę w ścianie. Postaraj się nie zrobić drugiej. - unosząc ręce, jednym gestem zamknąłem wyjścia z budynku, włączając światła w całym domu. Podchodząc do szafki, wyciągnąłem z niej butelkę, nalewając sobie zasłużony trunek, do zapasowej szklanki. Zwilżywszy usta, błagałem w myślach, aby sprezentowany przez znajomego alkohol choć trochę, miał działanie zbliżone do kofeiny. Mając na sobie granatową koszulkę i czarne dresowe spodnie, założyłem kapcie.

-Sir, czy nie powinien pan zająć się tym osobiście? Mogę przysłać zbroję.

- Nie ma mowy. Mam zwolnienie lekarskie. Czy nie mogę mieć chodź dnia urlopu? - biorąc kolejny łyk, układając w głowie prowizoryczny plan działania. -Chociaż, jako gospodarz wypadało by ich jakoś powitać. Jarvis, przeskanuj budynek.

- Czujniki ciepła wykryły w salonie trzy obiekty. Reszta znajduje się na zewnątrz, sir.

- A to ciekawe. - otwierając drzwi, wyszedłem na zewnątrz, kierując się w stronę pamiętnych schodów. Pokonując pierwsze stopnie, skierowałem wzrok w stronę położenia, domniemanych włamywaczy. Pełne wściekłości, a zarazem irytacji westchnienie opuściło moje usta, kiedy spostrzegłem rzeczoną trójkę, siedzącą na stojącej pod ścianą kremowej kanapie.

Bad Thoughts ► [STONY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz