Shu Sakamaki x Reader

1.3K 81 13
                                    

Szłam do rezydencji spotkać się z Shu. Po kręgosłupie przechodziły mi złe przeczucia. Gdy weszłam do domu zobaczyłam szlag z ubrań prowadzący do pokoju Shu... Prąd zaczął uderzać w mój biedny kręgosłup bardziej. Gdy otworzyłm drzwi do jego pokoju. Zastałam jego i jak dobrze pamiętam Yui, w sytuacji delikatnie rzecz ujmując jak on ją posuwa. Shu po chwili zobaczył mnie. Jego oczy rozszerzyły się. Bez słowa wyszłam z rezydencji. Nie zwarzając na jego wołania. Spokojnie wracałam do domu. Długo do mnie nie docierało co się stało. Po chwili poczułam mocne uderzenie. Wtedy wszystko zrobiło się czarne.

#Perspektywa Shu#

[Imię] nie zjawiała się od kilku dni w szkole. Martwiłem się o nią. Wiem... Zjebałem sprawę i ja byłm winny. To była dosłownie chwila słabości, która zawiniła temu, że straciłem jedyną osobę, która szczerze mnie kochała... Yui zrobiła ze mnie kompletnego debila. Postanowiłem zerwać się z lekcji i pójść do niej. Na miejscu zastałem jej matkę w strasznym stanie. Miała cienie pod oczami od wyraźnego nie wyspania.
-Ah to ty Shu... [Imię] nie ma...
-J-Jak to? Gdzie jest?
-W szpitalu.
Zamarłem. Na chwilę wszystko stanęło...
-Co się stało?
-Uderzył w nią pijany kierowca... Straciła pamięć... Może jak ją odwiedzisz to coś się poruszy...
Nie czekając na nic pojechałem na konkretny adres. Pielęgniarka powiedziała mi gdzie ona leży. Powoli wkroczyłem do sali. Miała pełno opatrunków, włosy w kąpletnym nieładzie opadały na jej śliczną twarz. Powoli spojrzała na mnie
-Znamy się?
To pytanie odbiło się w moich uszach jak echo....
-Nie... Nie znamy... Pomyliłem sale... Jestem Shu, a ty?

#Time skip!!#

Minęło kilka miesięcy... Nie pamięta mnie nadal... Nie wie co zrobiłem... Nie wie, że to moja wina... Teraz... Patrzę jak jest z kimś innym. Uśmiecha się, śmieje, kocha... Lecz nie mnie kocha, nie dla mnie się uśmiecha i nie dla mnoe śmieje.... Pustym wzrokiem patrzyłem na nich. Jak [Imię chłopaka] (Nie płacą mi za wymyślanie imon) przytula ją... Coś się we mnie zaciskało. Czy to właśnie to o czym mówią ludzie? Gdy pęka serce? Powoki wstałem z miejsca gdzie zazwyczaj śpie i poszedłem się przejść... Padłem na kolana i zaczęły mi łzy ciec po policzkach.
-DRAŃ!!!!! DRAŃ!!!!!
Łzy leciały mi bardziej. Jestem pierdolonym draniem... Nienawidze się za to... Miałem szansę o nią zawalczyć i to zjebałem... Czeka mnie wieczna samotność... Bez niej u mojego boku... Straciłem ją....

One-Shoty? Czemu by nie? [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE!!!!]Where stories live. Discover now