10

16.2K 447 61
                                    

Obudziłam się już następnego dnia. Sprawdziłam social media i odczytałam wiadomość od Sany z godziną spotkania.
Nie powiem znów przeżyłam mały zawał gdy zobaczyłam, że na przygotowanie się i dotarcie na umówione miejsce mam tylko godzinę.
Szybko pobiegłam do łazienki, aby wziąć prysznic.
Umyłam się i zęby. Ubrałam się w przygotowane ciuchy czyli białą bluzkę sięgającą do połowy ud, a do tego czarne spodenki z wysokim stanem. Wyszłam z łazienki i zrobiłam delikatny makijaż, aby nie wyglądać jak zombie. Uczesałam włosy w wysokiego kucyka z małym warkoczykiem.
Jak na piętnaście minut przygotowywania wyglądałam całkiem... Nie, wyglądałam jak gówno.
Zbiegłam po schodach do przedpokoju i założyłam swoje czarne roshe. Wyszłam z domu i pobiegłam na przystanek autobusowy. Mój samochód nadal nie został przetransportowany.
Po dziesięciu minutach spojrzałam na rozkład jazdy autobusów. Mój pojazd miał być tu za pięć minut, a jedzie się dwadzieścia pięć. Wyrobię się.
Po chwili siedziałam już w autobusie obok jakiegoś dziecka, które cały czas się na mnie patrzyło.
Gdy autobus zatrzymał się przy centrum wyskoczyłam z niego jak idiotka i ruszyłam w stronę kafejki.
Dotarłam na miejsce i z satysfakcją stwierdziłam, że mam jeszcze minutę. Pchnęłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że przy stoliku z Saną siedzi jeszcze jakiś chłopak.
Podeszłam do nich.

-Hej.
-Hej Eva! - pisnęła dziewczyna i się na mnie rzuciła.
-Yhm mm - usłyszałyśmy chrząknięcie.
-A Evcia to jest...
-Elias - chłopak przerwał jej i do mnie podszedł. Przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk.
-Taa. To właśnie Elias. Mój kuzyn. Musiał dziś ze mną tu niestety przyjść

Czy ja wiem czy niestety.

-Miło mi cię poznać.

Chłopak się do mnie uśmiechnął. Ma taki czarujący uśiech.
Usiedliśmy i zaczęliśmy prowadzić swobodną rozmowę.
Okazało się, że Elias to naprawdę świetny chłopak. Jest mega przystojny. Włosy ułożone do góry, ciemna karnacja, niebieskie, a nawet szare oczy i piękne pełne usta. Był ubrany w szary dłuższy sweter z podwiniętymi rękawami, a do tego czarne spodnie i superstary. Wyglądał idealnie.

-Eva dasz mi swój numer?
-Jasne.

Podałam chłopakowi rząd cyfr, a na koniec posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił. 
O mój Boże. 
Ten.Chłopak.To.Ideał.
Po czterech godzinach siedzenia w kawiarni nadszedł czas pożegnania. Podeszłam do Sany i mocno ją przytuliłam. Następnie nieśmiało podeszłam do Eliasa. On jednak pociągnął mnie w swoją stronę, objął w talii i pocałował w policzek. 
Teraz na pewno wyglądam jak burak.

-Ty Romeo, nie rozpędzaj się - wszyscy po słowach Sany wybuchnęliśmy śmiechem.

Gdy wyszłam z kawiarni udałam się na przystanek autobusowy i ze smutkiem zauważyłam, że następny autobus mam dopiero za 20 minut. Usiadłam na ławce i wyjęłam telefon. Tak zleciał mi czas oczekiwania.
O 15:30 byłam w domu. Zdjęłam buty na przedpokoju i poszłam do swojego pokoju. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi.

-Właź lamusie.

Drzwi otworzyły się , a w nich stanął uśmiechnięty Chris.

-Czego?
-Jak tam spotkanie z Saną?
-Co cie to?
-Oh no Eva. Opowiadaj.
-Jezu no dobra. Poznałam kuzyna Sany.
-Mhm - zauważyłam, że chłopak od razu spochmurniał.
-Był on dla mnie mega miły, przyjazny i kochany. Wymieniliśmy się numerami. Chłopak jest strasznie przystojny. - z każdym słowem wypowiadanym przeze mnie na temat Eliasa, Chris coraz bardziej się spinał, o czym świadczyła jego zaciśnięta szczęka i ręce złożone w pięści.
-A może powiesz coś o Sanie?! To chyba z nią miałaś się spotkać. Eliasa mam w dupie! Rozumiesz?
-Boże o co ci chodzi, ty masz chyba ze sobą jakieś problemy. Wyjdź z mojego pokoju idioto.
-Przepraszam...
-Wyjazd. Już. Won.

Chłopak wyszedł i zaczął kierować się w stronę kuchni, a ja za nim. Chyba nie będę głodować, bo on tam idzie co nie?

Przyjaciel mojego brata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz